Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zarejestrowany wbrew własnej woli

Treść

Ksiądz arcybiskup Józef Michalik poinformował, że w archiwum IPN jest dokument mówiący o tym, iż Służba Bezpieczeństwa zarejestrowała go w 1975 r. jako agenta. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski twierdzi, że żadnej współpracy nie podjął, a rejestracja odbyła się bez jego wiedzy i zgody. Nie ma także żadnych dokumentów poświadczających podjęcie przez niego współpracy.

O tym, że znalazł się w ewidencji tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa, ks. abp Józef Michalik dowiedział się od Kościelnej Komisji Historycznej. Sam postanowił ujawnić tę informację opinii publicznej.
W dokumentach nie ma żadnych dokumentów świadczących, że duchowny podjął współpracę z SB. Nie ma więc żadnych raportów ani pokwitowań podpisanych przez ks. Michalika.
Zachowały się jedynie akta paszportowe potwierdzające formalności związane z zagranicznymi wyjazdami księdza, a także zapisy ewidencyjne z dzienników rejestracyjnych Służby Bezpieczeństwa i kopia karty odtworzeniowej SB.
Według Kościelnej Komisji Historycznej, w dokumentach zachował się zapis, że ks. Józefa Michalika zarejestrował oficer SB 6 września 1975 r. pod pseudonimem "Zefir". Z ewidencji został skreślony w 1978 roku. Akta ks. Józefa Michalika zostały zniszczone w 1990 roku. Kościelna Komisja Historyczna podkreśliła, że w tej sytuacji nie ma podstaw, by stwierdzić rzeczywistą współpracę księdza arcybiskupa z aparatem bezpieczeństwa PRL. - Jest dla mnie niespodzianką, że przed 30 laty, przez okres 3 lat uważano mnie za tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa. Jestem zaskoczony, gdyż jestem do końca przekonany, że znam swój życiorys - mówił w rozmowie udzielonej telewizji publicznej i Katolickiej Agencji Informacyjnej ks. abp Józef Michalik.
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski podkreślał, że w tamtych czasach miał jedynie robocze kontakty z władzami państwowymi, m.in. z racji sprawowania funkcji wicekanclerza kurii. Jak określił, podczas spotkań załatwiano bieżące sprawy kościelne. - Mogę powiedzieć z całą świadomością, że przez cały czas mojej pracy nie miałem nawet propozycji współpracy - powiedział ks. abp Michalik. Zaznaczył, że z działaniami aparatu bezpieczeństwa spotkał się jako biskup gorzowski, kiedy w reakcji na jego kazania kilkukrotnie wybito mu szyby w oknach i wrzucono kilka cegieł do domu. - To były znane w tamtym środowisku przypadki - stwierdził ksiądz arcybiskup.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2007-02-16

Autor: wa