Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zapytają o "zomowskie" interwencje

Treść

O brutalne metody działania straży miejskiej i innych służb mundurowych w kontekście manifestacji i wystąpień antyrządowych zapytają w Sejmie posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Wśród uczestników tych zdarzeń pojawiają się niejednokrotnie opinie, że interwencje przypominały działania ZOMO, które w czasach komunistycznych tłumiły demonstracje "Solidarności".
Poseł PiS Andrzej Jaworski złożył wczoraj wniosek o posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka dotyczące wyjaśnienia wydarzeń z 14 maja, kiedy w związku z przyjazdem do Gdańska prezydenta Bronisława Komorowskiego użyto gazu wobec protestujących niedaleko pomnika Poległych Stoczniowców przy ul. Wały Piastowskie. - Prezydent miasta Paweł Adamowicz po raz pierwszy postanowił odgrodzić mieszkańców od prezydenta Komorowskiego, blokując kilka ulic i placów. Postawiono barierki ochronne, a przed nimi umieszczono prywatnych ochroniarzy. W momencie gdy legalna manifestacja chciała przejść, ochrona zaczęła strzelać do ludzi z miotaczy gazu. Skandal polegał na tym, że ani straż miejska, ani policjanci, którzy stali nieopodal, w ogóle nie reagowali - informuje Jaworski, który również ucierpiał w wyniku zajść. Poseł oczekuje wyjaśnień w tej sprawie od Jerzego Millera, szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, w ramach pytań bieżących w Sejmie jutro oraz na sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. - W czwartek będziemy pytać, w jaki sposób dochodzi do nadużycia władzy ze strony rządzących, na przykładzie tego, co się stało w Gdańsku, zatrzymań kibiców w Białymstoku i w związku z działaniami podjętymi wobec pana Roberta Frycza, autora serwisu internetowego AntyKomor.pl - zaznacza.
Jaworski nie jest jedynym świadkiem zadziwiających działań służb mundurowych w odniesieniu do manifestantów wyrażających sprzeciw wobec obecnych władz Polski. Ewa Stankiewicz, prezes Stowarzyszenia Solidarni 2010, nie ukrywa, że podczas zajść przed Pałacem Prezydenckim niejednokrotnie odniosła wrażenie, że straż miejska zachowywała się jak ZOMO w okresie komunistycznym. - 11 kwietnia strażnicy zaatakowali i dotkliwie pobili ludzi, którzy spokojnie stali przy naszym namiocie, m.in. dziennikarza Michała Stróżyka. To było naprawdę działanie rodem z ZOMO - mówi Stankiewicz. Dodaje ponadto, że ludzie, zabierający znicze sprzed Pałacu Prezydenckiego upamiętniające ofiary katastrofy smoleńskiej, często wskazują na funkcjonariuszy służb mundurowych, mówiąc: "bo nie pozwalają na nie oni - nie wiem, jak ich nazwać, bo mi się ZOMO przypomina".
Poseł Antoni Macierewicz (PiS), minister spraw wewnętrznych w latach 1991-1992, przyznaje, że takie odczucie wśród manifestujących może nie być bezpodstawne. - Na pewno fakt zatrudnienia ludzi, którzy byli przyzwyczajeni do tego, żeby działać bardzo brutalnie i nie liczyć się z żadnym prawem, tylko być nastawionym na agresję i nienawiść, oraz komunistyczna zomowska spuścizna w służbach policyjnych odgrywają tutaj istotną rolę. Dotychczas, gdy takie rzeczy się zdarzały, dążono do ich eliminacji - twierdzi Macierewicz. Wskazuje, że "obecnie czasami właśnie na takich ludziach opiera się administracja państwa, "także pani Hanna Gronkiewicz-Waltz [prezydent m.st. Warszawy, której podlega straż miejska - przyp. red.], co nie jest przyjemne dla demonstrujących".
Jego zdaniem, trudno zbadać, ilu byłych pracowników ZOMO służy w szeregach straży miejskiej. - Sprawdzenie może polegać wyłącznie na zadaniu pytania szefowi danej struktury organizacyjnej. Moje doświadczenie z minionych lat jest takie, że otrzymujemy wtedy nieprawdziwe informacje. Czasami też dowiadujemy się o tym po prostu od funkcjonariuszy, którzy - przestraszeni sytuacją - relacjonują nam prawdziwy obraz rzeczy - podkreśla poseł.
Jego opinię o trudnościach w oszacowaniu liczby zatrudnionych byłych funkcjonariuszy ZOMO w obecnych służbach mundurowych potwierdza odpowiedź, którą otrzymaliśmy od straży miejskiej w Warszawie. "Straż Miejska nie prowadzi tego typu ewidencji i nie ma podstaw do prowadzenia takiej ewidencji. Ponadto pracownicy nie mają obowiązku przedstawiania takiej informacji w procedurze rekrutacji" - napisała w przesłanym oświadczeniu Monika Niżniak, rzecznik prasowy SM m.st. Warszawy.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2011-05-25

Autor: jc