Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zamku do końca nie przebadano

Treść

Z mgr. inż. Waldemarem Rekściem, członkiem zarządu Gdańskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler Dlaczego Pana zdaniem zwolennicy "rewitalizacji" zamku w Ciechanowie z góry odrzucają możliwość jego odbudowy w historycznym kształcie? - W mniejszym stopniu jest to nieświadomość, że zamku tak naprawdę do końca nie przebadano i postrzega się go wyłącznie jako zabytek o lokalnym znaczeniu, a nie bezcenny pomnik narodowej kultury. Sądzę, że decydują inne motywacje. Część osób jest zafascynowana szkłem i betonem, ale - przede wszystkim - należy pamiętać, że jest to poważna inwestycja na dziesiątki milionów złotych. Odbudowa zamku w wersji historycznej eliminuje z niej miejscowe firmy budowlane na rzecz specjalistycznej Pracowni Konserwacji Zabytków. Sposób, w jaki jest traktowany dorobek pracy zespołu dr Lewickiej, potwierdza celowe, świadome odrzucenie możliwości historycznej odbudowy na rzecz modernistycznych przekształceń. W przypadku zamku w rachubę wchodzi tylko stricte rekonstrukcja, którą może wykonać tylko Pracownia Konserwacji Zabytków. Jak w takim razie ocenia Pan postępowanie ministra Zdrojewskiego organizującego "okrągły stół" w Ciechanowie mimo jednoznacznej opinii Głównej Komisji Konserwatorskiej? - Jak najbardziej negatywnie. W ten sposób minister, nie mając w tej kwestii kompetencji, degraduje rangę Głównej Komisji Konserwatorskiej, bezdyskusyjnie zespołu najwybitniejszych specjalistów w zakresie ochrony narodowego dziedzictwa. Mało tego, lekceważy całą masę protestów, jakie napłynęły z całej Polski od różnych organizacji, a także setki petycji - protestów indywidualnych obywateli, jakie napłynęły z całego świata i to mimo braku medialnego nagłośnienia całej sprawy. Możliwe, że sam minister nie ma świadomości wartości tego obiektu dla polskiej kultury. Całym nieszczęściem jest obowiązująca ustawa o ochronie zabytków, która nie tylko otworzyła świat konserwatorów miejskich i wojewódzkich dla osób nie do końca kompetentnych, na przykład archeologów czy urbanistów, ale i uczyniła z Głównej Komisji Konserwatorskiej organ wyłącznie doradczy, opiniotwórczy dla ministrów. A skoro po roku 1989 uznano, że "polityk" nie musi być specjalistą i w końcu nawet ze stanowiska generalnego konserwatora zabytków zrobiono stanowisko "polityczne", to w tym momencie nie ma w Polsce żadnego organu, żadnej instytucji mogącej na mocy prawa kompetentnie i skutecznie chronić narodowe dziedzictwo. Jest to sytuacja wręcz katastrofalna, grożąca polskiej kulturze nieodwracalnymi stratami. Ale o czym tu w ogóle mówić, skoro w samej Warszawie, a więc pod okiem ministerstwa, mają miejsce takie skandale jak niedawny z piwnicami Pałacu Saskiego, którym groziło całkowite unicestwienie. Nikt nie panuje nad niczym i o wszystkim decydują wyłącznie miejscowe układy. Z jednej więc strony Polska odzyskuje takie wspaniałości jak słynny zamek w Tykocinie, z drugiej - na dziedzińcu zamku w Szydłowie stawia się... salę gimnastyczną, niszcząc zachowane w ziemi ruiny budowli z czasów Kazimierza Wielkiego. "Nasz Dziennik" pisał już o wielu sprawach niesłychanie ważnych dla naszej kultury, jak o ciągle zniekształconej Nowej Izbie Poselskiej Zamku Warszawskiego czy o królewskich karetach z Wilanowa. I brak na te publikacje jakiejkolwiek reakcji ze strony Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego stawia w ogóle pod znakiem zapytania sens utrzymywania tego ministerstwa w obecnym kształcie. Ostatnia decyzja ministra Zdrojewskiego w sprawie Ciechanowa w zestawieniu z faktem, że praktycznie wbrew całej Wielkopolsce znowu przeciąga się rozpoczęcie odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu, wzbudza jak najgorsze obawy o dalszy los wielu polskich zabytków. Prezydent Ciechanowa - też z PO - w piśmie do ministra Zdrojewskiego pisał o potrzebie ożywienia martwego zamku. Jak ocenia Pan tę wypowiedź? - Jest to wyjątkowa obłuda, gdyż słuszny i oczywisty postulat ożywienia zamku, rzeczywiście do tej pory niedostatecznie wykorzystanego, nie musi oznaczać jego modernistycznego zniekształcenia. Zamek w Janowcu, będący poprzednio w znacznie gorszym stanie, został tylko częściowo odbudowany i dziś stanowi nie tylko atrakcję turystyczną dużej miary, ale także ośrodek kulturalny żywy przez cały rok. Wszystko zależy od inwencji administratora. Zamek odbudowany w historycznym kształcie stałby się nie mniejszą atrakcją turystyczną niż zamek w litewskich Trokach, który przed całkowitą odbudową był znacznie bardziej zniszczony niż Ciechanów i tam też brakowało dokumentacji. Dziś jest drugą po Wilnie turystyczną atrakcją Litwy, światowej miary. Fakt, że wyłącznie fasada zamkowego pałacu w jakimś procencie być może odbiegałaby od oryginału, niewiele obniży wartość obiektu. Przypomnijmy, że blisko 20 procent zewnętrznej architektury Zamku Królewskiego w Warszawie mimo pozoru bogactwa dokumentacji to współczesne kreacje, oparte na historycznych analogiach i naukowych domysłach. A zamek i tak jest słusznym przedmiotem naszej dumy i obiektem podziwu takich osobistości jak królowa brytyjska Elżbieta II. Dziękuję Panu za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-05-06

Autor: wa