Zamiatanie pod dywan
Treść
Budżet państwa został wykonany w zeszłym roku zgodnie z założeniami. To jednak wcale nie oznacza, że nie mamy żadnych powodów do zmartwień. Ogromnym problemem pozostaje sprawa wzrastającego deficytu budżetowego. Jedynie dzięki różnym zabiegom księgowym, zaciemniającym rzeczywistą sytuację państwowych finansów, deficyt nie wygląda na papierze aż tak tragicznie.
Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła wczoraj analizę wykonania budżetu państwa. Było ono zgodne z uchwaloną przez Sejm ustawą budżetową. Zarówno dochody, jak i wydatki w niewielkim stopniu odbiegały od założeń. NIK ocenia jednak, że wykonanie budżetu mogłoby być lepsze, gdyby wykorzystano wszystkie możliwości sprzyjające oszczędnościom. Jest to o tyle ważne, że dochody państwa wystarczyły jedynie na pokrycie 79,1 proc. wydatków, co oznacza pogorszenie tego wskaźnika o ponad 1 punkt procentowy w stosunku do 2003 r. W efekcie deficyt budżetu państwa wyniósł 41,4 mld zł i był wyższy o 4,4 mld w porównaniu do 2003 r. Środki na niepokryte dochodami wydatki pochodziły z pożyczek i z prywatyzacji. Te 40 mld zł deficytu nie oddaje jednak w pełni zadłużenia budżetu. Część deficytu została niejako przeniesiona do państwowych funduszy celowych. W zeszłym roku wykazały one bowiem straty. - Jest to klasyczny sposób zamiatania pod dywan. Udaje się, że tych zobowiązań nie ma, bo ich się nie rozlicza w budżecie państwa. To zaciemnia obraz wykonania budżetu - stwierdził prezes NIK Mirosław Sekuła. Aby zmniejszyć oficjalny deficyt budżetowy, dotacje z budżetu państwa do tych funduszy są zaniżane. One same natomiast zmuszane są zaciągać na swoją działalność kredyty bankowe, które do budżetu państwa wliczane już nie są. Chodzi o kredyty zaciągane przez Fundusz Ubezpieczeń Społecznych oraz Fundusz Pracy, m.in. na wypłatę świadczeń emerytalno-rentowych oraz zasiłków dla bezrobotnych. - Banki dość chętnie kredytują te fundusze, bo są to kredyty obciążające państwo, jest to więc dla nich pewna lokata - powiedział Waldemar Długołęcki, dyrektor Departamentu Budżetu i Finansów NIK. To jednak nie jedyny zabieg, dzięki któremu zmniejszono oficjalny deficyt budżetowy. Od zeszłego roku zmieniono sposób klasyfikowania wydatków związanych z przekazywaniem do FUS środków, które później ZUS miał spożytkować na wpłatę należnych składek za ubezpieczonych do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Dotychczas pieniądze na ten cel przekazywano w formie dotacji budżetu państwa i tym samym powiększały one dziurę budżetową. W zeszłym roku jednak środki na reformę systemu ubezpieczeń społecznych przekazano z tzw. rozchodów budżetowych, czyli poza budżetem państwa. Taki zabieg księgowy skutkował tym, że deficyt budżetowy został niejako sztucznie pomniejszony. Gdyby pieniądze te wypłacać z budżetu państwa, jak to miało miejsce w poprzednich latach, deficyt wyniósłby około 50 mld zł.
Artur Kowalski
"Dziennik Polski" 2005-07-05
Autor: ab