Zamiast rury terminal
Treść
Z Pawłem Nieradą, ekspertem ds. energetyki
z Instytutu Sobieskiego, rozmawia Małgorzata Lebiediuk
Były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder krytykuje Polskę za sprzeciw wobec budowy Gazociągu Północnego. Według niego, Polska próbuje uczynić z Unii Europejskiej "zakładnika narodowej, antyniemieckiej i antyrosyjskiej polityki"...
- Nie ma co tej sprawy komentować - były kanclerz jest de facto w dużej mierze etatowym pracownikiem Gazpromu i działa na rzecz swojego pracodawcy. Koniec i kropka.
Wydaje mi się, że decydenci niemieccy są świadomi obecnych uwarunkowań swojego byłego kanclerza i raczej nie będą traktować jego wypowiedzi jako obiektywnej prawdy.
Należy w całej tej sytuacji zwrócić uwagę na rzecz istotną - Niemcom potrzeba nowych dróg dostawy gazu, nowej infrastruktury. Ich gospodarka jest bardzo mocno uzależniona od gazu ziemnego i niebawem dotychczasowe rozwiązania nie będą dla nich wystarczające. Złożyło się tak, że Gazprom zaproponował im doprowadzenie Rurociągu Północnego i Niemcy przystali na ten pomysł. Z punktu widzenia gospodarki jest im obojętne, którą drogą ten gaz popłynie. Nie sądzę, żeby była tu jakaś polityka mająca na celu zrobienie na złość Polakom. Oni biorą duże dostawy od Rosji i są z układu zadowoleni, uważając firmy rosyjskie za wiarygodnego i stabilnego partnera. Tak więc jeśli ich wypróbowany partner proponuje im podciągnięcie nowej rury, to nie mają powodu, by odmówić. Więcej, jeśli doprowadzenie tej rury ma ich nic lub niewiele więcej kosztować, to dlaczego mają wnikać w szczegóły, czy rura pójdzie przez Polskę, Litwę, Szwecję, Czechy, czy po dnie Bałtyku. To dla każdego byłby atrakcyjny układ...
Zatem jaka powinna być nasza reakcja?
- Musimy pamiętać, że Niemcy potrzebują gazu i jest im, do pewnego stopnia, właściwie obojętne, którą drogą on przypłynie. Polska mogłaby, a właściwie powinna, zaproponować jakieś alternatywne rozwiązanie. Niemcy kilkakrotnie próbowali wciągnąć nas do układu w sprawie Gazociągu Północnego - co jednak z wielu powodów nie jest dla nas ani korzystne, ani potrzebne - zatem najwyższy czas zaproponować Niemcom jakieś akceptowalne dla nas rozwiązanie. I to rozwiązanie korzystne dla obu stron. Być może zaproponować Niemcom wykorzystanie terminalu LNG w Szczecinie, który można bardzo łatwo podłączyć do systemu niemieckiego i w ten tańszy oraz szybszy sposób zapewnić Niemcom dodatkowe dostawy gazu.
Nie powinniśmy więc się sprzeciwiać, tylko proponować inną inwestycję?
- Oczywiście słuszne jest nasze sprzeciwianie się budowie Gazociągu Północnego - czy to z powodów ekologicznych, czy ze względu na nasze i Unii Europejskiej bezpieczeństwo energetyczne - natomiast warto byłoby rozwiązać problem inaczej, niż tylko ograniczając się do blokowania tego projektu. Musimy pamiętać, że argumenty Polaków czy Litwinów mogą być dla Niemców zasadne, ale stoją oni przed realnym zagrożeniem braku wystarczających dostaw gazu w postaci - może trochę przejaskrawiony przykład - braków ogrzewania zimą w perspektywie 5-7 lat. Przyznam szczerze, że w tym kontekście nie słyszałem jeszcze o jakiejkolwiek inicjatywie wspólnego przedsięwzięcia gazowego. Swoją drogą jest to dosyć dziwne, bo znając chłonność rynku niemieckiego, gdy chodzi o gaz, dynamikę ekonomiczną przedsięwzięcia terminalu LNG (tzn. im większa przepustowość, tym większe zyski, bo koszty infrastrukturalne są ogromne i nie da się ich obejść - zatem im większy rynek zbytu i większy wolumen dostaw, tym lepiej), pozyskanie do przedsięwzięcia kogoś, kto dysponowałby wejściem na tak duży rynek zbytu, jakim jest rynek niemiecki, byłoby znakomite. Zatem warto byłoby, na zasadach czysto komercyjnych, rozważyć wciągnięcie firm z rynku niemieckiego - odbiorców gazu - do współpracy. Tym bardziej że terminal ma powstać w Szczecinie - czyli w najbliższym sąsiedztwie Niemiec, a wielokrotnie dyskutowane projekty połączenia obydwu systemów gazowych, np. linią Bernau - Szczecin, w tym kontekście mogłyby dobrze wpisywać się w dyskutowane rozwiązanie.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-09-13
Autor: wa