Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zamiast koalicji polityczny kryzys

Treść

Załamały się rozmowy o utworzeniu w nowym parlamencie Ukrainy "pomarańczowej koalicji", prowadzone przez Blok Julii Tymoszenko (BJT), proprezydencką Naszą Ukrainę i Socjalistyczną Partię Ukrainy (SPU). Rzeczniczka prorosyjskiej Partii Regionów Ukrainy Hanna Herman, komentując załamanie się rozmów, stwierdziła, że jest to "logiczny koniec".

Rzeczniczka Naszej Ukrainy Tetiana Mokridi poinformowała w sobotę, że negocjacje o utworzeniu koalicji między BJT, Naszą Ukrainą i Socjalistyczną Partią Ukrainy zabrnęły w ślepą uliczkę z powodu kategorycznego żądania SPU w kwestii stanowiska przewodniczącego parlamentu. - Socjaliści kategorycznie zajmują tylko jedno stanowisko - przewodniczącym ma być ich lider Oleksandr Moroz - powiedziała Mokridi.
Funkcje państwowe koalicjanci mieli rozdzielić według liczby głosów otrzymanych w wyborach parlamentarnych 26 marca. Wtedy wygrała je prooligarchiczna Partia Regionów Ukrainy. Ale wśród "pomarańczowych" na pierwszym miejscu był Blok Julii Tymoszenko, potem Blok Polityczny "Nasza Ukraina", a na trzecim miejscu uplasowała się Partia Socjalistyczna Ukrainy. Po długich negocjacjach ustalono, że premierem zostanie Julia Tymoszenko. Natomiast na stanowisku przewodniczącego parlamentu "Nasza Ukraina" chce widzieć obecnego premiera Jurija Jechanurowa. Tymczasem socjaliści argumentują, że "Nasza Ukraina" ma swojego przedstawiciela na stanowisku prezydenta, dlatego im się należy stanowisko przewodniczącego parlamentu.
Julia Tymoszenko, komentując w sobotę zerwanie negocjacji, stwierdziła, że "Nasza Ukraina" celowo doprowadziła do załamania się rozmów. - Za tym, co się wydarzyło, stoją grube pieniądze i ludzie, którzy od dawna są piątą kolumną w "Naszej Ukrainie" - powiedziała na konferencji prasowej w Kijowie. Zdaniem liderki BJT, zerwanie rozmów ma umożliwić rozpoczęcie negocjacji z Partią Regionów. Tymoszenko podkreśliła, że po reformie politycznej stanowisko przewodniczącego parlamentu jest wyłącznie techniczne, bo regulamin mówi wprost, że porządek dzienny obrad parlamentu wyznacza rada koalicji, a nie przewodniczący. - Szkoda, że zarówno poza Ukrainą, jak i wewnątrz kraju za grube pieniądze rujnuje się jedność sił demokratycznych, która była szansą cywilizacyjną dla Ukrainy - powiedziała Tymoszenko, która stała na czele ukraińskiego rządu w ubiegłym roku. Musiała jednak opuścić to stanowisko w atmosferze skandalu i wzajemnych oskarżeń o korupcję z najbliższym otoczeniem Juszczenki.
Tymczasem kłótnie w obozie "pomarańczowych" wygrywa Partia Regionów Ukrainy. Według politologa Olesia Donija - aktywnie inspiruje ona na wschodzie i południu kraju nastroje antynatowskie i prorosyjskie, co dzieli Ukrainę na dwie części - wschód i zachód. Doniecki obwodowy oddział PRU ogłosił terytorium obwodu donieckiego "strefą wolną od NATO". Antynatowskie i antyamerykańskie akcje szkodzą stosunkom Ukrainy zarówno z USA, jak i Unią Europejską. Niedawno prezydent Stanów Zjednoczonych George W. Bush odwołał zaplanowaną na czerwiec wizytę na Ukrainie.
Wprawdzie władze ukraińskie na czele z prezydentem Juszczenką nadal deklarują europejski wybór Ukrainy, ale fakty uwidaczniają coraz głębsze rozdarcie kraju.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów

"Nasz Dziennik" 2006-06-12

Autor: ab