Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zamiast bukietu skromny goździk dla rodziny

Treść

Rekordowo długo oczekiwany program polityki prorodzinnej ujrzał w końcu światło dzienne. W Dniu Kobiet - tę właśnie datę wybrała wiceminister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska - poznaliśmy jego pierwsze założenia. Według premiera Jarosława Kaczyńskiego, program wyrasta z idei, że "polityka prorodzinna ma zapewnić trwanie narodu jako całości". Jednak czy zaprezentowane założenia rzeczywiście to zwiastują? Zdaniem posła Mariana Piłki (PiS), przedstawiony przez wiceminister zakres zadań jest "zdecydowanie niewystarczający". Z kolei przewodnicząca sejmowej Komisji Rodziny i Praw Kobiet Anna Sobecka podkreśla, że o ile cieszy ją, iż w końcu rząd przedstawił pewne działania w tym zakresie, to jednak stało się to zdecydowanie za późno i niepotrzebnie czekaliśmy ponad rok na poznanie tego, co rząd ma do zaoferowania rodzinom w Polsce.

- Polityka prorodzinna jest ważna nie tylko dla rodziny, ma dążyć do zapewnienia trwania narodu jako całości - mówił Jarosław Kaczyński na wczorajszej konferencji prasowej, podczas której wespół z wiceminister pracy Joanną Kluzik-Rostkowską zaprezentował rządowy program polityki prorodzinnej. W ocenie premiera, program jest "obszerny, komplementarny (...), spójny i odnosi się w sposób konsekwentny do jednego zadania - poprawy losu polskich rodzin, poprawy losu takiego, by to sprzyjało przychodzeniu na świat i wychowywaniu dzieci". Podkreślił zarazem, że "to nie jest model zamknięty", dlatego też "rząd będzie otwarty na dalej idące propozycje".

Ostatni dzwonek
Rozłożone na lata wydłużenie urlopów macierzyńskich o 8 tygodni i uzależnienie wysokości kwoty wolnej w PIT od liczby osób w rodzinie, zgodnie z zasadą, że im więcej osób na utrzymaniu podatnika, tym większa kwota wolna, zwiększenie ulgi podatkowej z tytułu wychowywania dzieci docelowo do 500 zł na każde dziecko w rodzinie (ale na to przyjdzie nam długo poczekać) - to niektóre założenia programu przygotowanego przez Joannę Kluzik-Rostkowską.
Wśród propozycji jest też podniesienie w 2011 r. - czyli już po następnych wyborach - do kwoty przeciętnego wynagrodzenia podstawy naliczania składek emerytalnych i rentowych opłacanych przez budżet państwa za osoby pozostające na urlopach wychowawczych oraz zwolnienie pracodawcy ze składki na Fundusz Pracy za osoby (jedno z rodziców) wychowujące dzieci. Rząd chciałby też dodatkowego zabezpieczenia niepracującego małżonka, głównie kobiet, przez uznanie, że kapitał gromadzony na emeryturę jest majątkiem wspólnym małżonków.
Czy jednak w budżecie wystarczy pieniędzy na realizację założeń programu Kluzik-Rostkowskiej? Ona sama podkreśla, że istotne do realizacji jej działań byłoby prowadzenie budżetu zadaniowego. Na ile jednak jest to gwarancja dobrego funkcjonowania programu?
Wiceminister pracy zauważa, że to ostatni dzwonek na wprowadzenie faktycznej polityki sprzyjającej rodzinie. - W tym momencie państwo na politykę prorodzinną wydaje niecały 1 proc. PKB, we Francji natomiast na ten sam cel przekazywane jest 2,5 proc. PKB tego kraju - podkreśla. Dodaje, że gdybyśmy teraz nie zdecydowali się na wydawanie finansów na realizację tej polityki, to w zasadzie byłaby to tylko oszczędność pozorna, co w konsekwencji miałoby bardzo negatywne skutki. Tym bardziej że w całej UE to właśnie Polska wydaje najwięcej na osoby starsze, natomiast jeśli chodzi o wydatki na osoby młode, to zajmujmy trzecie miejsce od końca. Wiceminister zapowiedziała, że przez najbliższy miesiąc będzie trwała dyskusja nad założeniami rządowego programu polityki rodzinnej. Oczekuje na głosy m.in. od organizacji pozarządowych i związków zawodowych, z którymi do tej pory nie miała sposobności programu konsultować...

Wąski zakres działań
Komentując założenia programu polityki prorodzinnej, poseł Marian Piłka zaznacza, że "dobrze, iż coś się dzieje, ale zakres tego jest zdecydowanie niewystarczający". Jego zdaniem, przede wszystkim niepokojący jest zakres finansowania przedstawionej polityki. Niepokoi go również to, że urlopy macierzyńskie mają być wydłużane o dwa tygodnie co dwa lata. - To znaczy, że trzeba aż ośmiu lat na powrót do tego, co było za czasów AWS. A wbrew pozorom wydłużanie urlopów macierzyńskich nie jest rzeczą kosztowną - komentuje poseł. Z jego wyliczeń wynika, że wydłużenie urlopu macierzyńskiego o jeden miesiąc kosztuje 30 mln zł, czyli niewiele więcej niż jeden promil budżetu. - W konsekwencji wychodzi na to, że urlopy macierzyńskie są niejako symbolem polityki prorodzinnej. Sprawa jest tym bardziej istotna, że w innych państwach urlopy macierzyńskie są już zacznie dłuższe niż pół roku - dodaje. W ocenie Piłki, zwłaszcza na drugie, trzecie i następne dziecko te urlopy powinny być dłuższe i wprowadzane w znacznie krótszym czasie.
Nasz rozmówca zaznacza, że rozczarowuje również zakres ulg podatkowych. - Jeżeli nawet w tym roku suma zostanie zwiększona ze 120 na 200 zł, to nadal jest to suma symboliczna. To będzie około 16 zł miesięcznie. Nawet jeżeli po kilku latach będzie to 500 zł, to w gruncie rzeczy da ponad 40 zł miesięcznie na dziecko. To są sumy ledwo odczuwalne - podkreśla.
Brak też zdecydowanych działań w stosunku do rodzin wielodzietnych - mówi poseł - zwłaszcza jeśli chodzi o pomoc dla kobiet. - Są tutaj wprawdzie niektóre elementy pozytywne, jak na przykład składka ZUS dla kobiet, które są na urlopach macierzyńskich i wychowawczych. Jednak istnieje znaczna potrzeba większych ulg podatkowych - dodaje. Jego zdaniem, niepokojące jest też to, że nie mówi się na temat zasiłków dla rodzin rolniczych, które nie płacą podatku dochodowego.

Kolosy żłobków
Anna Sobecka (RLCh), przewodnicząca sejmowej Komisji Rodziny i Praw Kobiet, powiedziała nam, że z radością wita program polityki prorodzinnej, jednak ma świadomość, że zaowocuje on dopiero po kilkunastu latach. Sobecka podkreśliła, że działania te zostały podjęte zdecydowanie za późno i niepotrzebnie czekaliśmy na nie ponad rok. Podoba się jej to, że docelowa kwota 500 zł będzie wolna od podatku, że zostanie wprowadzony elastyczny czas pracy dla kobiet i wspólne rozliczanie, a także perspektywa wydłużenia urlopów macierzyńskich. - Jednak sprawą zupełnie dla mnie niezrozumiałą jest przekazanie żłobków pod opiekę pedagogom. Dla mnie oznacza to albo niezrozumienie problemu, albo brak wiedzy - powiedziała nam Sobecka. Dodała, że osobiście jest przeciwna żłobkom, choć czasami sytuacja zmusza kobietę, aby przekazała swoje dziecko pod opiekę innym. - Dziecko w pierwszej fazie rozwoju powinno jak najwięcej czasu spędzać z matką, tylko wtedy następuje prawidłowy rozwój psychofizyczny dziecka. Na pewno tych zadań nie spełnią kolosy żłobków, gdzie według mnie "hoduje się" dzieci, co w przyszłości zaowocuje bardzo negatywnymi skutkami - oceniła posłanka.
Program polityki rodzinnej rządu znajduje się na stronie internetowej: www.rodzina.gov.pl.
Magdalena M. Stawarska

"Nasz Dziennik" 2007-08-09

Autor: ab