Zamiast akcyzy podatek ekologiczny
Treść
Ministerstwo Finansów nie zamierza pozbawić budżetu państwa przychodów pobieranych od sprowadzanych zza granicy używanych samochodów. Resort wpadł na pomysł zastąpienia niezgodnej z przepisami Unii Europejskiej akcyzy podatkiem ekologicznym. To nie jedyna nowość dla marzących o własnych czterech kółkach, których nie stać na nowy pojazd. Okazuje się, że ubezpieczyciele planują podniesienie stawek OC dla posiadaczy starszych samochodów.
Ministerstwo Finansów pracuje nad projektem ustawy o podatku ekologicznym, który ma ograniczyć import starych samochodów. - Pracujemy nad rozwiązaniami podatkowymi, które będą zachęcały, by do Polski przyjeżdżały samochody nowe i bezpieczne - mówili na spotkaniu z przedsiębiorcami z branży motoryzacyjnej przedstawiciele resortu finansów. Podstawą tych prac jest przygotowany przez rząd SLD projekt ustawy o podatku ekologicznym od samochodów, który miał zastąpić akcyzę. Projekt ten został w maju tego roku odrzucony w pierwszym czytaniu w Sejmie głosami m.in. PiS i LPR. Posłowie argumentowali wówczas swoją decyzję tym, że podatek ekologiczny uderzy w najbiedniejszych, którzy kupują tanie i starsze modele samochodów.
Według zapewnień przedstawiciela resortu, nowy podatek nie spowoduje załamania importu samochodów używanych, a jedynie sprawi, że zamiast samochodów dziesięcioletnich, będą sprowadzane auta pięcioletnie. Bliższe szczegóły na razie jednak nie są znane. Wiadomo jedynie, że trwają konsultacje z innymi ministerstwami.
Największą zmianą w stosunku do starego projektu będzie uwzględnienie przy wymiarze podatku wartości sprowadzonego samochodu. Pod uwagę będzie brany procentowy spadek wartości, a nie wartość deklarowana. O ograniczenie importu używanych samochodów zabiegali od dawna przedstawiciele firm motoryzacyjnych. Według szacunkowych danych, w ostatnich dwóch latach sprowadzono do Polski blisko 2 mln używanych samochodów.
Tańsze naprawy
Komisja Rynku Wewnętrznego i Ochrony Konsumentów Parlamentu Europejskiego opowiedziała się za przyjęciem "klauzuli napraw" umożliwiającej wolną konkurencję na rynku widocznych części zamiennych oraz swobodę wyboru konsumentów w naprawach ich samochodów. Jeśli zgodzi się na nią europarlament, poprawka zacznie obowiązywać we wszystkich krajach Unii Europejskiej od 2008 roku.
Propozycję Komisji Europejskiej zaakceptowała wcześniej inna komisja europarlamentu - spraw gospodarczych i monetarnych. Natomiast w styczniu 2006 roku opinię w tej sprawie ma wydać Komisja Prawna Parlamentu, a następnie zostanie ona poddana pod głosowanie Rady Unii Europejskiej.
Głównym celem "klauzuli napraw" jest zwiększenie konkurencyjności europejskiego rynku motoryzacyjnego. Jej zadaniem będzie przeciwdziałanie monopolowi koncernów samochodowych jeśli chodzi o sprzedaż i dystrybucję części aut, takich jak np. lusterka, szyby, błotniki, zderzaki czy reflektory. Rynek ten w całej UE wart jest ok. 12 mld euro, a szacuje się, że w Polsce ok. 2 mld zł. Komisja zaproponowała wprowadzenie klauzuli po informacjach, że producenci samochodów - w wielu krajach Unii, w tym w Polsce - chcą zastrzegać wzory widocznych części pojazdu. I tym samym - przy pomocy patentów - skutecznie blokować uwolnienie tego rynku. Przyjęcie takiego prawa oznaczać będzie możliwość swobodnego produkowania i sprzedaży tych części przez niezależnych producentów.
Większe zróżnicowanie składek
Jeden z największych ubezpieczycieli - PZU, który kontroluje blisko 60 proc. rynku - od nowego roku zmienia dotychczasowe taryfy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że bardziej będzie się opłacało ubezpieczanie nowych aut, gdyż polisy będą tańsze o 10-20 proc. Stawki będą w większym stopniu uzależnione od marki pojazdu, jego wieku oraz doświadczenia kierowcy. Większe o 5-10 proc. OC oraz AC zapłacą właściciele samochodów, którzy od niedawna mają prawo jazdy. Towarzystwo ubezpieczeniowe ma zmniejszyć stawki zwłaszcza dla posiadaczy nowych pojazdów. Informacji o planowanych zmianach nie chciał potwierdzić Tomasz Fill, rzecznik prasowy PZU. - Zmieniamy taryfy, ale zmiany dotyczą przede wszystkim tego, że wprowadzamy większą liczbę ocen ryzyka. Nie da się odpowiedzieć na pytanie, czy ubezpieczenie samochodu starego będzie kosztowało więcej czy też nowego mniej. Zmiany będą dotyczyć przede wszystkim tego, że wprowadzamy nowe oceny kategorii ryzyka, czyli np. będziemy preferować kierowców, którzy jeżdżą bezpiecznie - stwierdził Tomasz Fill. - Należy się spodziewać, że ci, którzy powodują dużo wypadków albo są niedoświadczonymi kierowcami - mają prawo jazdy krócej niż 6 miesięcy - mogą zapłacić trochę więcej. Jednak o tym, ile, kto i co, powiemy w styczniu - dodał.
Jednak to nie koniec zmian. Nabywcy używanych samochodów mogą płacić podwójną składkę na ubezpieczenie OC. Od pierwszego stycznia 2006 roku wchodzą w życie zmienione przepisy ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych. Nowelizacja wprowadza w życie automatyczne odnawianie umów zawartych przez poprzednich właścicieli. Nowy właściciel auta musi wypowiedzieć umowę najpóźniej na jeden dzień przed upływem terminu umowy. Możliwość żądania przez dwóch ubezpieczycieli zapłaty składki OC wynika ze zmiany ustawy i dopisku, który miał zlikwidować wątpliwości co do stosowania - lub nie - automatycznego odnawiania umów. Ostatecznie przyjęto, że umowa powinna ulegać automatycznemu przedłużaniu. Dotychczasowe przepisy przewidywały, że w przypadku, gdy kupujący używany samochód nie wypowie umowy ubezpieczenia OC zawartej przez sprzedającego, to trwa ono do jej wygaśnięcia.
Zmiany potwierdził Marek Molak z Polskiej Izby Ubezpieczeń, który zauważył, że kupujący, który nabywa polisę w nowej firmie, a nie wypowiedział umowy w poprzedniej, będzie ubezpieczony u dwóch ubezpieczycieli. Wynika to z prawa i przepisu dotyczącego automatycznego przedłużenia. Nie wiadomo jednak, jaki będzie udział firm przy wypłacie odszkodowania. - Klient na pewno nie może otrzymać więcej niż mu się należy. Na pewno otrzyma równowartość wysokości szkody, jaką poniósł w zdarzeniu. Idea zmian była taka, żeby zachować kontynuację ubezpieczenia i nie dopuścić do sytuacji, że samochód nie jest ubezpieczony, a poszkodowany nie ma skąd wziąć środków, aby pokryć szkody - stwierdził Molak.
Robert Popielewicz
"Nasz Dziennik" 2005-12-19
Autor: ab