Zamaskowani bandyci zniszczyli wystawę „Wybierz życie” na Przystanku Woodstock
Treść
- Mieli noże, pałki i gaz. Podeszli szybkim marszem, każdy wiedział, co ma robić. Zniszczyli wystawę w 2 minuty - mówi portalowi Fronda.pl Weronika Jabłońska, która była świadkiem napadu.
Wystawa „Wybierz życie” została zainstalowana przed wejściem na Przystanek Woodstock w Kostrzynie nad Odrą. Oprócz organizatorów wystawy w jej montowaniu brali udział wolontariusze i osoby z Przystanku Jezus i Przystanku Woodstock.
Ludzie Owsiaka grozili, że zniszczą wystawę
Do organizatorów wystawy kilkakrotnie podchodziły osoby z Pokojowego Patrolu WOŚP, czyli służb porządkowych Przystanku Woodstock. Gdy wystawa była gotowa i zobaczyli zdjęcia, kazali ją rozmontować.
- Po dwóch godzinach przyszedł szef Pokojowego Patrolu i zagroził, że albo my usuniemy wystawę, albo oni to zrobią. Powiedział wprost, że mamy się stąd wynieść. W tym samym czasie wiele osób z Przystanku Woodstock zatrzymywało się i oglądało wystawę – mówi Fronda.pl jedna z wolontariuszek pracujących przy wystawie, Weronika Jabłońska.
W tej sytuacji organizatorzy wystawy zorganizowali wartę, by pilnować ekspozycji. W nocy, o godzinie 3.45 na wystawę napadło około 10-12 osób z twarzami zamaskowanymi tzw. arafatkami.
Policja szuka sprawców. I świadków
Policja przesłuchiwała do rana wolontariuszy będących świadkami napadu. - Prowadzimy w tej chwili czynności operacyjne. Apelujemy do wszystkich świadków wydarzenia, żeby się do nas zgłaszali - mówi portalowi Fronda.pl rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp. mł. asp. Marek Waraksa. - Szkoda, że organizatorzy nie zgłosili nam sprawy już w momencie, gdy zagrożono im zniszczeniem wystawy - dodaje Waraksa.
Według relacji świadków, do których udało się nam dotrzeć, napastnicy byli dobrze zorganizowali i podobnie ubrani. Podczas akcji niszczenia wystawy nie wypowiedzieli ani słowa.
Bojówka w arafatkach
- Mieli noże, pałki i gaz. Podeszli szybkim marszem, każdy wiedział, co ma robić. Wystawa liczyła 10 banerów - wiedzieli co jest najważniejsze i jak ciąć. O godzinie 3.45 jest jeszcze dość ciemno, wszystkie koncerty są już zakończone i ludzie śpią. Można to było szybko załatwić i tak też się stało. Akcja niszczenia wystawy trwała może dwie minuty. Potraktowano gazem jednego z wartowników. Oprócz krzyków, nie udało nam się jednak nic zrobić, zwłaszcza, że na warcie stały prawie same dziewczyny – relacjonuje Jabłońska.
Wystawa była legalna
Z wystawy nic nie zostało, wszystkie zdjęcia są całkowicie zniszczone. Organizatorzy i wolontariusze czują się bezradni wobec tego, co się stało. Podkreślają, że na Przystanku Woodstock stoi mnóstwo banerów z różnymi reklamami. „Wybierz życie” była poza terenem Woodstock i była legalna.
- Poinformowaliśmy o niej kostrzyński Urząd Miasta w trybie zgłoszeniowym. W takim wypadku miasto nie wydaje zezwolenia, ale może zakazać. Nam nie zakazano wystawy – mówi Fronda.pl jej organizator Mariusz Dzierżawski z Fundacji PRO. Dodaje, że wystawa nie przeszkadzała ani władzom, ani policji, ani straży miejskiej. - Wystawę kazał nam zdemontować pan - cytuję z pamięci - Małowicz, wydaje mi się, że to był ktoś ważniejszy niż zwykły patrolowiec - dodaje Dzierżawski.
- Napastnicy osiągnęli swój cel jeśli chodzi o Woodstock. Odtworzenie wystawy nie jest trudne, wymaga jednak sporych pieniędzy, bo druk jest kosztowny. Ale nie poddajemy się, niektórym się wydaje, że postępując w ten sposób zagłuszą prawdę. Są w błędzie – mówi Dzierżawski.
Magdalena Romaniuk
"Fronda" 2009-08-02
Autor: wa