Zamachy czy wypadki?
Treść
Dwa rosyjskie samoloty pasażerskie rozbiły się we wtorek w nocy w Rosji, niemal równocześnie. W związku z tym natychmiast pojawiły się podejrzenia, że obydwie katastrofy były efektem ataku terrorystycznego. Jednak wczoraj władze rosyjskie odrzuciły taką wersję wydarzeń.
Żaden z pasażerów nie przeżył katastrofy samolotów Tu-134 i Tu-154, które rozbiły się we wtorek wieczorem w Rosji. W sumie w obu wypadkach śmierć poniosło 89 osób. Na razie nie ma pewności, czy był to zamach, czy nieszczęśliwy wypadek.
Oba samoloty wyleciały mniej więcej w tym samym czasie z moskiewskiego lotniska Domodiedowo, co zdaniem ekspertów może przemawiać za wersją zamachów. Samolot typu Tupolew 134 należący do linii lotniczych Wołga-Awia leciał na lotnisko Gumrak w Wołgogradzie. Drugi samolot pasażerski, typu Tupolew 154, który dokładnie w tym samym czasie zniknął z radarów kontroli lotów, leciał do Soczi nad Morzem Czarnym.
Początkowo rosyjskie agencje informowały, powołując się na służbę bezpieczeństwa, że katastrofy są wynikiem zamachów. Jednak wczoraj rano agencja ITAR-TASS podała, że lecący do Soczi samolot Tu-154 nie nadał sygnału o ataku terrorystycznym, lecz wezwanie SOS. Na miejscach katastrof rosyjskich samolotów koło Tuły i w okolicach Rostowa nad Donem na razie nie znaleziono śladów wybuchu ani oznak przemawiających za wersją, że dokonano zamachów terrorystycznych - poinformował wczoraj rzecznik Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) Siergiej Ignatczenko. Według niego, rozpatrywanych jest kilka wersji przebiegu wypadków, ale główna z nich to "niezgodna z prawem ingerencja w działalność lotnictwa cywilnego lub naruszenie zasad eksploatacji statku powietrznego powodujące przez nieostrożność śmierć pasażerów". Ignatczenko potwierdził, że "czarne skrzynki" obu samolotów zostały już przekazane do Moskwy i pracują nad nimi specjaliści.
Po wtorkowych katastrofach dwóch samolotów pasażerskich rosyjskie MSW zarządziło dodatkowe środki bezpieczeństwa na lotniskach, dworcach, w portach oraz na stacjach metra i w miejscach, gdzie gromadzą się ludzie. Na lotniskach nasilono kontrolę pasażerów. Milicja nie ingeruje jednak w pracę ochrony lotnisk. W Moskwie "wszystkie służby otrzymały rozkaz nasilenia czujności" - poinformowali anonimowi przedstawiciele stołecznego merostwa.
Początkowo przypuszczano, że zamachów dokonali czeczeńscy bojownicy, jednak rzecznik Asłana Maschadowa Faruk Tubułat oświadczył w katarskiej telewizji Al-Dżazira, że Czeczeni nie mają nic wspólnego z katastrofami dwóch rosyjskich samolotów, które rozbiły się na kilka dni przed planowanymi na niedzielę wyborami prezydenckimi w Czeczenii. "Nasz rząd nie ma nic wspólnego z zamachami terrorystycznymi. Atakujemy tylko cele wojskowe" - podkreślił Tubułat.
JS, PAP
Nasz Dziennik 26-08-2004
Autor: DW