Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zamach na sumienia

Treść

Cotygodniowy dodatek do "Gazety Wyborczej" nawołuje kobiety, które dokonały aborcji, do publicznego podawania tego faktu. Nieafiszowanie się przez matki ze zgodą na zabicie dziecka w pierwszym etapie jego rozwoju ma świadczyć o zacofaniu Polek, o ich kompleksach. Tymczasem specjaliści przekonują, że kobietom, które podjęły kiedyś - dramatyczną - decyzję o uśmierceniu swoich poczętych dzieci, potrzebna jest nie tyle sława, co pomoc i terapia.
Ostatnie "Wysokie Obcasy" lansują tezę, że kobiety w Polsce powinny nauczyć się występować publicznie z oświadczeniami, że dokonały aborcji. Miałyby mówić na przykład - posługując się eufemizmem - "usunęłam i nie wstydzę się tego". Magazyn namawia Polki, by brały przykład z innych Europejek - m.in. "wielkich gwiazd" z Francji czy Niemiec, które w swoich krajach w latach 70. ogłaszały, że dokonały aborcji i - w nagrodę - lądowały "na pierwszych stronach wszystkich gazet".
Na apel "GW" jest już jedna odpowiedź - szefowa feministycznej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny Wanda Nowicka, kandydatka na prezydenta Warszawy, z dumą przyznaje - "Usunęłam ciążę, zrobiła to moja mama i babcia".
Takim zachowaniem zbulwersowana jest rzecznik praw dziecka. - To jest jakiś ekshibicjonizm - mówi Ewa Sowińska. - Jak to możliwe, by coś, co jest zabójstwem, dramatem, było dla tych kobiet zaszczytem?! - pyta. Według niej, w zachowaniu feministek widać oczywistą dwulicowość. - Z jednej strony walczą z dyskryminacją, o prawa mniejszości seksualnych, a z drugiej skazują na śmierć nienarodzone dzieci - argumentuje. Powoływanie się na wolność wyboru jest w tym przypadku nieporozumieniem, uderza w prawo do życia dziecka. - Kobieta ma prawo decydować, ale przed poczęciem - stanowczo stwierdza Sowińska.
Według rzecznika praw dziecka, to właśnie feministki - mimo że pisują do takich "trendy" pism i lansują modę na niezależność - starają się ogłupić kobiety, wmawiając im, że nie muszą poznawać swojej płodności, bo "w razie czego" jest aborcja - uważa Ewa Sowińska. Podkreśla, że życie ludzkie jest najwyższą wartością, a nawoływania liberalnych mediów i feministek należy traktować jako zamach na sumienia Polek.

Nie sława, a terapia
Tymczasem kobietom, które podjęły kiedyś - dramatyczną - decyzję o uśmierceniu swoich poczętych dzieci lub zostały do jej podjęcia zmuszone, potrzebna jest nie tyle sława, co terapia. Z czasem okazuje się, jak wielkim dramatem była zgoda na aborcję. Pacjentki latami borykają się z poczuciem winy i utraty, czują się nieswojo w obecności dzieci, nie potrafią sobie przebaczyć. Medycyna zna wiele przypadków występowania u takich osób długotrwałych zaburzeń psychicznych (tzw. syndrom poaborcyjny).
- Syndrom poaborcyjny wymyka się wszelkim statystykom, bo często nie jest rozpoznawany przez lekarzy i psychologów, chociaż pacjent ma określone objawy i cierpi. Poza tym część pacjentów w ogóle nie zgłasza się po pomoc w tym problemie - tłumaczy psycholog dr Jolanta Próchniewicz. - Tymczasem konsekwencje psychiczne dotykają przeważającej liczby kobiet, które dokonały aborcji, co więcej - dotyczą również innych osób - ojców, babci, dziadków, pozostałych dzieci w rodzinie, nie mówiąc już o personelu medycznym! W dodatku objawy nie ustępują z biegiem czasu, nawet przeciwnie - z upływem lat mogą pojawić się poważniejsze komplikacje. W Polsce syndrom poaborcyjny leczy się w co najmniej kilku ośrodkach.
Anna Skopinska

"Nasz Dziennik" 2006-11-09

Autor: wa

Tagi: aborcja syndrom poaborcyjny