Zamach na osiedle wojskowe
Treść
Co najmniej 70 osób zginęło, a 104 zostały ranne w wyniku zamachu, do jakiego doszło w Peszawarze w północno-zachodnim Pakistanie. Dwie silne eksplozje rozległy się w okolicy dużego supermarketu tuż przed północą w dzielnicy zamieszkiwanej głównie przez rodziny oficerów policji i wysokich rangą wojskowych. Od czasu zabicia przez amerykańskie siły specjalne dowódcy Al-Kaidy Osamy bin Ladena liczba ataków terrorystycznych w tej części Pakistanu dramatycznie wzrosła.
Niemal co tydzień dochodzi w Pakistanie do mniejszych lub większych zamachów. W wyniku eksplozji bomby w ubiegły czwartek także na przedmieściach Peszawaru zginęły cztery osoby. We wczorajszych atakach użyto ładunków wybuchowych, które ukryto w stercie śmieci w pobliżu drogi. Celem terrorystów była dzielnica Matani zamieszkana głównie przez przedstawicieli wojska i policji. W pobliżu miejsca eksplozji znajdował się też akademik, co zwiększyło rozmiary tragedii. Jak poinformowała policja, to drugi wybuch, który nastąpił cztery minuty po pierwszym, spowodował większość strat. Pakistańscy talibowie zaprzeczyli, by to oni byli odpowiedzialni za zamach.
Pierwsza eksplozja była swego rodzaju pułapką: miała przyciągnąć na miejsce policję i służby ratunkowe, a także dziennikarzy. Zginęło w niej kilka osób. Drugi wybuch zwielokrotnił liczbę ofiar. Spośród rannych około 20 osób przebywa w szpitalu w stanie ciężkim.
W okolicy, w której doszło do ataku, mieszczą się także liczne sklepiki i restauracje. Na szczęście ze względu na późną porę nie przebywało w nich wiele osób. Jak relacjonował student z pobliskiego akademika, już pierwszy wybuch wystraszył go na tyle, że postanowił opuścić budynek. Druga eksplozja była tak potężna, że przewróciła go na schodach, został przysypany kawałkami szkła z okien i innymi odpadkami. - Eksplozja była tak ogromna, że nie zapomnę jej do końca życia. To było ogłuszające, a potem pojawiła się chmura pyłu i dymu. Kiedy opadła, zobaczyłem jedynie osoby wołające o pomoc i szczątki ludzi leżące na ulicach - mówił.
Do zamachu doszło w dzień wizyty prezydenta Afganistanu Hamida Karzaja w stolicy Pakistanu - Islamabadzie. W czasie rozmów z afgańskim prezydentem szef pakistańskiego rządu Yousuf Raza Gilani poinformował, że jego kraj będzie z całą mocą wspierał Kabul w rozwiązaniu problemu talibów na drodze rozmów pokojowych. Wczorajszy zamach jasno pokazuje, że droga pokojowa nie jest jednak po myśli wszystkich wpływowych grup działających w tej części świata.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-06-13
Autor: jc