Zamach czy prowokacja?
Treść
Mansour Arbabsiar, oskarżony o organizowanie zamachu, w którym zginąć miał ambasador Arabii Saudyjskiej w Waszyngtonie, jest nieudolnym, notorycznie bankrutującym biznesmenem, a nie islamskim fundamentalistą - jak informowano wcześniej. Amerykańskie media donoszą, że spisek z jego udziałem miał być organizowany na zlecenie Teheranu. Przypuszcza się także, że mógł być on częścią rywalizacji pomiędzy Iranem a Arabią Saudyjską o wpływy w regionie bliskowschodnim. Waszyngton sugeruje, że może to być też próba wciągnięcia Stanów Zjednoczonych w ten konflikt.
Według dziennika "New York Times", spisek miał być zainicjowany przez elitarne siły Gwardii Republikańskiej al-Kuds. Arbabsiar został oskarżony o to, że był organizatorem i pośrednikiem w kontaktach Irańczyków z meksykańskim kartelem narkotykowym - wykonawcą zlecenia na morderstwo. Wygląda też na to, że Arbabsiar nie jest islamskim fundamentalistą, ale zadłużonym nieudolnym biznesmenem, który podjął się tej roli dla pieniędzy. Miał przekazać meksykańskiemu kartelowi narkotykowemu 1,5 mln USD za zamordowanie saudyjskiego ambasadora; nie wiadomo, ile miało wynieść jego własne honorarium.
Amerykańskie media spekulują także, że sam spisek może być elementem rywalizacji między Iranem a Arabią Saudyjską o dominację w regionie. Rywalizacja obu państw jeszcze bardziej zaostrzyła się od wybuchu "arabskiej wiosny". Wzrost napięcia może podnieść temperaturę konfliktów w takich krajach, jak Irak czy Bahrajn, gdzie zderzają się interesy Rijadu i Teheranu. Biały Dom jak do tej pory jednoznacznie przekreślił możliwość podjęcia operacji militarnej w tej części świata. Ale jednocześnie Waszyngton informuje, że jest w stałym kontakcie z Radą Bezpieczeństwa ONZ i nie wyklucza żadnej opcji, jeśli chodzi o odpowiedź na ostatnie działania Teheranu. Na razie ustalono, że będą utrzymane sankcje dyplomatyczne i gospodarcze oraz będzie prowdzona dalsza izolacja Iranu.
ŁS, REUTERS, PAP
Nasz Dziennik Piątek, 14 października 2011, Nr 240 (4171)
Autor: au