Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Założenia to nie wszystko

Treść

Podstawowe założenia ubiegłorocznego budżetu państwa zostały wykonane zgodnie z założeniami zatwierdzonymi przez rząd i większość sejmową. Z każdym jednak rokiem narasta poczucie, że budżet państwa nie służy poprawie jakości życia przeciętnego obywatela. Posłowie debatowali wczoraj nad wykonaniem budżetu państwa, realizacją polityki pieniężnej w 2003 r. oraz nad udzieleniem Radzie Ministrów absolutorium.

W 2003 r. wydaliśmy z budżetu państwa nieco ponad 189 mld zł, a zebraliśmy dochody jedynie w wysokości ponad 152 mld zł. Oznacza to, że zarówno dochody, jak i wydatki były mniejsze o ok. 2,5 proc. od założonych. Deficyt budżetowy w wysokości 37 mld zł sfinansowany został przede wszystkim z emisji skarbowych papierów wartościowych. Zgodność wykonania budżetu z założeniami nie może jednak przysłonić prawdziwego obrazu rzeczywistości, do której ów plan finansowy państwa nas doprowadził. Wydatki budżetu państwa stają się coraz bardziej napięte. Udział wydatków sztywnych w ogóle wydatków budżetowych zwiększył się bowiem z 66,7 proc. do 67,6 proc. Dodatkowo ubiegły rok był kolejnym, w którym nastąpił wzrost długu publicznego. W 2003 r. mieliśmy wręcz lawinowy przyrost zadłużenia. W efekcie do spłacenia mamy o około... 56 mld zł więcej!
Ogółem na koniec ubiegłego roku dług publiczny sięgnął 420 mld zł. Sam koszt jego obsługi wynosi rocznie ok. 24 mld zł, co jeszcze bardziej ogranicza możliwość swobodnego wydatkowania budżetowych środków. Zdaniem przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych Mieczysława Czerniawskiego (niezrzeszony), tak wysoka dynamika przyrostu długu powoduje, że w kolejnych latach coraz trudniej będzie nam uniknąć przekroczenia konstytucyjnego progu zadłużenia - 60 proc. długu publicznego w stosunku do PKB, kiedy to kolejny budżet państwa nie będzie mógł zawierać żadnego deficytu.
Jednocześnie nie wykorzystujemy możliwości zwiększenia dochodów. Wpływy podatkowe były mniejsze od zakładanych, system egzekucji podatków bowiem kuleje, na co zwracała też uwagę w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli.
Jednak zdaniem Małgorzaty Ostrowskiej (SLD), budżet wykonany został "dobrze". Posłanka SLD zwróciła uwagę, że zahamowany został wzrost bezrobocia. Według Wojciecha Jasińskiego (PiS), sugerowanie, że sukcesem tego rządu jest powstrzymanie wzrostu bezrobocia, to nieporozumienie. Rząd zakładał bowiem wzrost zatrudnienia, tymczasem było odwrotnie. - To manipulacja liczbami. Spadła stopa bezrobocia, ale i zmniejszyło się zatrudnienie, wzrosła bowiem liczba osób nieczynnych zawodowo - powiedział Jasiński. Zdaniem Zygmunta Wrzodaka (LPR), rząd nic nie robi, aby zwiększać dochody budżetowe, a tym samym zredukować deficyt. Istnieją bowiem rezerwy wpływów budżetowych wynikające z poprawy egzekucji podatków.
- Trzeba zmniejszać deficyt, a nawet go zlikwidować, ale przez wzrost dochodów, a nie przez cięcia wydatków socjalnych - stwierdził Wrzodak. Zwrócił uwagę, że już 4,5 mln osób żyje w Polsce w skrajnym ubóstwie, podczas gdy koszty obsługi naszego długu stale rosną. Odnosząc się do wysokości ubiegłorocznego deficytu budżetu państwa, stwierdził, że faktycznie powinien być o kilka miliardów większy od zanotowanych 37 mld zł, gdyż Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Agencja Rynku Rolnego oraz Fundusz Pracy musiały zaciągać kredyty w bankach komercyjnych na realizację swoich zadań. Według Zbigniewa Chlebowskiego (PO), rząd może się chwalić okiełznaniem deficytu budżetowego czy wzrostem produktu krajowego brutto. Jednak według niego, na budżet państwa należy spojrzeć z szerszej perspektywy. Ubiegłoroczny budżet nie przyczynił się bowiem do powstrzymania dalszego psucia finansów państwa i marnotrawstwa publicznych pieniędzy, a wzrost gospodarczy nie przyczynił się do poprawy sytuacji na rynku pracy.
Zdaniem Marka Olewińskiego (SDPl), ostateczna ocena wykonania budżetu nie może być jednoznaczna. Według niego, zrobiono dużo, aby ograniczyć deficyt sektora finansów publicznych, jednak i tak deficyt pozostał stosunkowo wysoki. SDPL będzie jednak głosowała za udzieleniem rządowi absolutorium.
Józef Gruszka (PSL) stwierdził, że realizacja podstawowych założeń budżetowych nie oznacza, iż wykonanie budżetu państwa należy oceniać pozytywnie. Nie udało się bowiem zmniejszyć w wydatkach udziału wydatków sztywnych. Krytycznie odniósł się również do niezrealizowania zakładanych dochodów budżetowych, na co - jego zdaniem - miała wpływ działalność np. mafii paliwowej. Gruszka zauważył, że już kolejny raz nie udało się osiągnąć bankowi centralnemu celu inflacyjnego. Zakładano, że stopa inflacji w 2003 r. wyniesie 3 proc. (plus minus 1 pkt procentowy). Tymczasem inflacja ukształtowała się w ubiegłym roku poniżej dolnej granicy prognozy i wyniosła 1,7 proc. Zdaniem prezesa NBP Leszka Balcerowicza, strategiczny cel polityki pieniężnej w 2003 r. został zrealizowany, a mniejszy poziom inflacji wynikał z wolniejszego wzrostu cen kontrolowanych.
Kluby parlamentarne PO, PiS, Samoobrony oraz LPR zapowiedziały, że będą głosowały przeciwko udzieleniu rządowi absolutorium.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 21-07-2004

Autor: DW