Załoga "Wagonu" czeka na konkrety
Treść
Związkowcy i pracownicy będącej w stanie upadłości Fabryki "Wagon" w Ostrowie Wielkopolskim są zaniepokojeni przedłużającym się procesem ponownej prywatyzacji przedsiębiorstwa. Przez ponad rok sytuacja zakładu nie uległa zmianie, mimo iż pojawili się potencjalni inwestorzy, a również załoga wyszła z inicjatywą przekształcenia jej w spółkę pracowniczą.
We wrześniu 2003 r. największy pracodawca w południowej Wielkopolsce - ostrowska Fabryka "Wagon", decyzją kaliskiego sądu została postawiona w stan kontrolowanej upadłości. Oznaczało to, że na bazie tego przedsiębiorstwa będzie mogło powstać nowe - oddłużone, w dalszym ciągu realizujące zlecenia na produkcję i naprawę taboru kolejowego. Wcześniej przez ponad miesiąc pracownicy walczyli o uratowanie swoich miejsc pracy - najpierw prowadząc akcję protestacyjną, a następnie strajk okupacyjny. Jak mówią, zmusiły ich do tego niegospodarność i aferalne działania słowackich udziałowców fabryki.
Po ogłoszeniu we wrześniu 2003 r. upadłości na syndyka wyznaczono Elżbietę Kosewską-Kędzior. Nominacja ta nie była przypadkowa - posiadała ona bowiem spore doświadczenie, a co najważniejsze, zajmując się w Agencji Rozwoju Przemysłu restrukturyzacją "Wagonu", doskonale znała sytuację fabryki. Zgodnie z obietnicami syndyk, fabryka miała zostać sprzedana tak, by ponowna prywatyzacja nie doprowadziła do radykalnych zwolnień wśród liczącej ok. 2 tysięcy osób załogi. Jednak wbrew powszechnym oczekiwaniom przez ponad rok nie udało jej się doprowadzić do ponownej sprzedaży przedsiębiorstwa, na co tak czekała załoga. Mimo ogłoszonych trzech przetargów fabryka nie została sprzedana. Proponowana cena była stopniowo zmniejszana - z 103 mln zł w pierwszym przetargu do 43 mln zł w trzecim. Należy podkreślić, że do zawarcia transakcji nie doszło, pomimo sporego zainteresowania potencjalnych inwestorów. Jednym z poważniejszych był Zakład Naprawczy Taborów Kolejowych w Nowym Sączu, który chęć kupna zakładu wyraził w połowie ubiegłego roku.
- W grudniu usłyszeliśmy od pani syndyk, że do końca miesiąca będą znani inwestorzy, którzy przejmą Fabrykę "Wagon". W prezencie świątecznym dostaliśmy: mężczyźni - krawaty, kobiety - apaszki, ale po owych obiecanych inwestorach ani śladu. I tak przez cały rok. Pani syndyk mówi dużo, ale nic z tego nie wynika - bulwersuje się Zbigniew Kowalski, przewodniczący zakładowej "Solidarności".
Nie udało się również zrealizować lansowanych przez związkowców planów utworzenia na bazie Fabryki "Wagon" spółki pracowniczej. Zdecydowana większość załogi wyraziła chęć nabycia akcji, by stać się jej współwłaścicielami. Głównym udziałowcem takiej spółki byłoby Ministerstwo Skarbu Państwa. Niestety, pomysł ten zakończył się fiaskiem, gdyż zespół prawników - ekspertów związanych z resortem skarbu, uznał, iż działająca w imieniu Skarbu Państwa Agencja Rozwoju Przemysłu nie może zostać udziałowcem spółki pracowniczej.
Syndyk Elżbieta Kosewska-Kędzior ma jednak pewne "sukcesy" w prywatyzowaniu majątku Fabryki "Wagon". Budząc powszechne oburzenie, wystawiła bowiem na sprzedaż... znajdujący się na terenie zakładu grunt, na którym stoi pomnik Powstańców Wielkopolskich. Decyzja ta wywołała falę oburzenia nie tylko w Ostrowie Wielkopolskim, którego mieszkańcy bardzo mocno zasłużyli się w walce z pruskim zaborcą. Ostatecznie to miejsce pamięci narodowej udało się uratować - zostało bowiem zakupione przez władze miasta za "imponującą" kwotę... 20 tys. zł. - Teraz znowu mowa jest o tym, że są nowi inwestorzy zainteresowani kupnem fabryki, że coś więcej będzie wiadomo w lutym. Poczekamy, zobaczymy - mówi Zbigniew Kowalski.
Syndyk przez długi czas cieszyła się sporym zaufaniem zarówno związkowców, jak i pracowników. Zostało ono jednak nadszarpnięte przez cały szereg bardzo kontrowersyjnych posunięć. W połowie roku syndyk kupiła dla fabryki kosztowny samochód, który... należał do firmy jej ojca. Pod naciskiem opinii publicznej ta transakcja została jednak anulowana. Krótko później zbulwersowana oczekiwaniami związkowców, którzy domagali się informowania o działaniach i posunięciach, przyrównała ich do "morderców księdza Popiełuszki" i zarzuciła "stosowanie ubeckich metod". Liderzy związków zawodowych zgłosili skargę do sądu, który w grudniu nakazał syndyk przeproszenie związkowców. Doszło do symbolicznego pojednania, w niczym jednak nie zmniejszyło to oczekiwań związkowców i pracowników, którzy liczą na to, że w końcu zostanie znaleziony dla zakładu nowy inwestor. Jak powiedzieli "Naszemu Dziennikowi" pracownicy fabryki, rok to wystarczający czas, by zrobić coś więcej, niż zostało zrobione.
Niestety, nie udało nam się uzyskać oficjalnego stanowiska zarządu Fabryki "Wagon" w sprawie ewentualnych inwestorów i procesu prywatyzacji. Powodem jest, jak się dowiedzieliśmy, "obecny wakat na stanowisku rzecznika prasowego firmy" (sic!).
Fabryka "Wagon" nadal zatrudnia ok. 2 tysięcy pracowników i realizuje kontrakt dla PKP Cargo o wartości ok. 30 mln zł na budowę i naprawę ponad 2,5 tysiąca wagonów kolejowych.
Wojciech Wybranowski
"Nasz Dziennik" 2005-01-14
Autor: kl