Zakończyli wypłaty - i przejmują fundację
Treść
W pałacu Bellevue w Berlinie odbyły się wczoraj centralne uroczystości związane z zakończeniem wypłat odszkodowań dla ofiar pracy przymusowej i niewolniczej podczas II wojny światowej. Gospodarzem imprezy był prezydent Horst Koehler, zaproszona została także kanclerz Angela Merkel. Politycy uznali, że działalność fundacji była aktem sprawiedliwości dziejowej.
- Nareszcie udało się wypełnić humanitarne zobowiązanie wsparcia finansowego wielu ofiar pracy przymusowej i niewolniczej - mówiła kanclerz Merkel podczas uroczystości związanych z zakończeniem wypłat odszkodowań przez Fundację "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość". Przypomniała także, że od zakończenia II wojny światowej Niemcy wypłaciły z racji różnych odszkodowań łącznie 64 miliardy euro, ale do tej pory pieniądze te nigdy nie trafiły do tej grupy poszkodowanych, tj. ofiar pracy przymusowej i niewolniczej w okresie III Rzeszy. Dopiero powołanie Fundacji "Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość" pozwoliło na zrealizowanie również tych zobowiązań. Jednocześnie Merkel przyznała, że żadne kwoty nigdy nie są i nie będą w stanie naprawić wyrządzonej tym ofiarom szkody.
Atak na fundację
Jak poinformowali przedstawiciele fundacji, na odszkodowania dla 1 mln 665 tys. byłych robotników przymusowych lub ich rodzin mieszkających w stu krajach świata wydano 4 mld 370 mln euro. Wypłatę odszkodowań dla polskich ofiar nadzorowała specjalnie do tego celu założona Fundacja "Polsko-Niemieckie Pojednanie". W ciągu siedmiu lat wypłaciła ona polskim ofiarom pracy przymusowej i niewolniczej łącznie ponad 250 milionów euro. Jednocześnie poinformowano, że na kontach fundacji obecnie znajduje się suma 426 milionów euro. Fundacja chce ją przeznaczyć na wsparcie międzynarodowych projektów upamiętniających okres dyktatury nazistowskiej i popierających demokrację.
Do tej pory decyzja, na jaki cel wydawać pieniądze, należała do kuratorium, w skład którego wchodziło 27 osób (w tym także Polacy). Z zaskoczeniem dowiedzieli się oni niedawno, że Niemcy zamierzają zmienić status fundacji, powołać radę i same zarządzać funduszami, które pozostały na jej koncie. Według zastępcy szefa kuratorium Jerzego Montaga, z obecnych 27 członków kuratorium ma pozostać jedynie dziewiętnastoosobowa rada fundacji złożona tylko z Niemców. Do prezydium kuratorium fundacji wpłynął list protestacyjny w tej sprawie, którzy podpisali przedstawiciele Polski, Czech, Rosji, Ukrainy, a także Jewish Claims Conference.
Na temat proponowanych przez stronę niemiecką zmian (popieranych przez rząd) jeden z polityków partii Zielonych, Volker Beck, stwierdził, że: "Jest to przede wszystkim afront wobec krajów Europy Środkowej i Wschodniej (...). Dotychczasowych partnerów degraduje się do roli petentów. To szkodzi dorobkowi tej fundacji, jako instytucji pojednania".
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2007-06-13
Autor: wa