Zakłady azotowe nie dla niemieckiego inwestora
Treść
Z powodu zaproponowania przez inwestora zbyt niskiej ceny nie zostaną sprzedane niemieckiej firmie PCC Zakłady Azotowe Kędzierzyn i Tarnów-Mościce - tłumaczył wczoraj podczas obrad Sejmowej Komisji Skarbu Państwa wiceminister skarbu Paweł Szałamacha. Zapowiedział jednocześnie, że resort podtrzymuje wolę sprywatyzowania tych spółek.
Paweł Szałamacha nie wykluczył, że zarówno Zakłady Azotowe Kędzierzyn, jak i Tarnów-Mościce trafią na warszawską giełdę. - Wkrótce przedstawimy nasze plany wobec tych firm. Chciałbym, żeby to się stało jeszcze w pierwszej połowie grudnia - zapowiedział Szałamacha.
Marek Drac-Tatoń, prezes Nafty Polskiej, która pilotuje te prywatyzacje, podkreślił, że do spółki wpływają z różnych stron zapytania ofertowe o zakłady azotowe, w związku z tym nie powinno być kłopotów z ich sprzedażą. Do transakcji przymierzał się też należący do PKN Orlen włocławski Anwil.
Wiceminister Szałamacha tłumaczył, że o odstąpieniu od realizacji umowy z PCC zdecydowały kryteria cenowe. Jak zaznaczył, Zakłady Azotowe Kędzierzyn osiągnęły w zeszłym rok 96 mln zł zysku, a zysk w roku bieżącym powinien sięgnąć 75-80 mln zł. Tymczasem 80 proc. akcji spółki Niemcy wycenili na 125 mln zł. Trochę mniejsza dysproporcja była w przypadku zakładów w Tarnowie. Przy zysku w ubiegłym roku na poziomie 90 mln zł i podobnym planowanym na ten rok za 100 proc. udziałów zakładów w Tarnowie ustalono cenę 457 mln zł, co stanowi równowartość pięcioletniego zysku.
- Oczywiste jest, że inwestor kupuje firmę, żeby ją zrestrukturyzować i zarobić, ale nie może dochodzić do sytuacji, że ten zarobek jest osiągany w tak szybkim czasie, w ciągu następnych paru lat po zainwestowaniu pieniędzy - tłumaczył Szałamacha. Argument o zbyt niskiej cenie wynegocjowanej przez Naftę Polską nie trafił jednak do niemieckiego PCC. - Ci, którzy podjęli decyzję o odstąpieniu od prywatyzacji, nie znają chyba sytuacji w tych zakładach. Zakłady Azotowe Kędzierzyn są w katastrofalnym stanie. Same inwestycje, które trzeba tam zrobić, to 500 mln zł. Jeżeli tych inwestycji się nie zrobi, to zakład zniknie - stwierdził obecny na posiedzeniu komisji prezes i właściciel PCC Waldemar Preussner, który przez pewien czas zasiadał w radzie nadzorczej Kędzierzyna.
Niezadowolenie z zatrzymania transakcji wyrażają również organizacje związkowe tych zakładów. - Nie kwestionujemy praw Skarbu Państwa jako właściciela, ale wyrażamy dezaprobatę wobec sposobu, w jaki odstąpiono od prywatyzacji. Zwłaszcza że wynegocjowaliśmy bardzo dobry pakiet socjalny
- powiedział Andrzej Sikora, przewodniczący "Solidarności" w Zakładach Azotowych Tarnów-Mościce.
W ostrzejszym tonie - mówiąc o wielkim oburzeniu i gwoździu do trumny, którym jest dla zakładów decyzja resortu skarbu - wyrażali się inni przedstawiciele związków zawodowych obu zakładów azotowych zabierający głos podczas obrad komisji.
- Optyka związków zawodowych została zakłócona przez pakiet socjalny, jaki wynegocjowały. Nie zmuszajcie nas, żebyśmy sprzedawali firmy za nieadekwatną cenę. Za taką cenę nie będzie sprzedaży - mówił Szałamacha. Umowy z PCC podpisano na przełomie marca i kwietnia. Decyzję o odstąpieniu od umowy podjęto dopiero po siedmiu miesiącach, gdyż najpierw całą sytuację musiał zweryfikować nowy zarząd Nafty Polskiej.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2006-11-17
Autor: wa