Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zagraża nam tylko inflacja

Treść

Tempo wzrostu PKB w bieżącym roku wyniesie 6,4 proc., a w kolejnych latach ok. 5,5 procent. W ostatnim kwartale 2009 r. stopa bezrobocia wyniesie ok. 8 procent - prognozuje Narodowy Bank Polski w dokumencie "Raport o inflacji. Lipiec 2007". Jedyne co niepokoi, to prognozowany wzrost inflacji.

Zgodnie z raportem można się spodziewać niewielkiego osłabienia wzrostu gospodarczego, ale i tak będzie on wysoki. W związku z tym nadal będzie spadało bezrobocie i wzrosną inwestycje. - To jest prognoza bardzo prawdopodobna, że bezrobocie spadnie do poziomu UE. Aczkolwiek dane te są trochę mylące. Pamiętajmy, że z Polski w ubiegłym roku wyjechało ponad 200 tys. osób za pracą. To też wpływa na obniżkę stopy bezrobocia. Jednak spadek liczby bezrobotnych jest czymś, czego należało oczekiwać: im wyższe tempo wzrostu gospodarczego, tym więcej trzeba rąk do pracy - zauważa prof. Andrzej Kaźmierczak z SGH.
NBP prognozuje, że w IV kwartale 2007 r. inflacja może przekroczyć 2,5 procent. Wyższa inflacja to skutek szybkiego rozwoju gospodarczego.
- Wygląda na to, że jest to inflacja spowodowana wzrostem popytu, co z kolei wynika ze wzrostu płac i kredytów konsumpcyjnych udzielanych przez banki - podkreśla prof. Kaźmierczak.
Niestety, również dalsze prognozy dotyczące wzrostu inflacji są pesymistyczne. - Na koniec 2009 r. przewiduje się inflację dochodzącą do 4 proc., a to już jest bardzo groźny wskaźnik, co będzie wymagało reakcji banku centralnego i kontynuowania polityki restrykcyjnej w polityce pieniężnej, i niestety, schładzania gospodarki - zauważa prof. Kaźmierczak.
W miarę spadku bezrobocia będą się nasilały także żądania płacowe, a to wzmocni prawdopodobieństwo nasilenia inflacji. Niestety, wzrost płac przewyższa wzrost wydajności pracy. Zdaniem Kaźmierczaka, gdyby te wskaźniki były takie same, to koszty pracy nie zmieniłyby się i nie byłoby źródła inflacji.
Zadowalający jest za to prognozowany wzrost inwestycji. Według dokumentu dynamika inwestycji w bieżącym roku wyniesie ponad 20 proc., chociaż w kolejnych latach nieco osłabnie, przekraczając jednak poziom 10 procent. Zdaniem ekonomistów, tempo inwestycji w Polsce utrzyma się na wysokim poziomie, ponieważ już w tej chwili - co niedawno potwierdził GUS - wykorzystujemy w pełni nasze moce produkcyjne, a dalszy wzrost gospodarczy i zaspokojenie konsumpcji wymaga nowych inwestycji. - Tempo inwestowania w Polsce jest w tej chwili wyższe niż w UE, ale udział inwestycji w PKB jest u nas wciąż niższy - podkreśla prof. Kaźmierczak, dodając, że właśnie ten fakt oznacza, iż inwestycje będą wysokie.
Paweł Tunia

"Nasz Dziennik" 2007-07-27

Autor: ab