Zagrać na sto procent
Treść
Polscy piłkarze ręczni mieli jeden dzień, by zapomnieć o porażce z Serbią, wyciągnąć z niej wnioski i odbudować morale przed dzisiejszym, arcyważnym meczem ze Słowacją. Biało-Czerwoni mistrzostwa Europy rozpoczęli źle, ale wciąż mogą zrealizować w nich swoje cele. Warunkiem koniecznym będzie jednak gra o klasę lepsza niż w starciu z gospodarzami turnieju.
- Przeszliśmy obok meczu - te gorzkie słowa Karola Bieleckiego były wymownym podsumowaniem nieudanej inauguracji turnieju, w którym Polacy walczą nie tylko o medale, ale także o przepustkę na olimpiadę w Londynie. Nasi przegrali 18:22 i naprawdę w ich grze trudno było dostrzec jakieś pozytywy. No, może chwilami dobrze prezentowali się w defensywie, stracili tylko 22 gole, byli agresywni. - Ale nieefektywni - zauważył trener Bogdan Wenta. - 18 zdobytych bramek to tyle, co nic. Przeprowadziliśmy 51 akcji w ataku, popełniając przy tym 14 błędów technicznych. Brakowało nam konsekwencji i spokoju, właściwego tempa, nasza gra była szarpana. Wyglądało to odwrotnie, niż sobie zakładaliśmy. Dlatego tak bardzo ułatwiliśmy zadanie rywalom - dodał. Nasi reprezentanci nie potrafili przypomnieć sobie spotkania, w którym byli tak nieskuteczni i tak rzadko trafiali. - Pomogliśmy bramkarzowi Serbii zostać bohaterem - przyznał Grzegorz Tkaczyk, kapitan naszej ekipy.
Polacy już na wstępie znaleźli się w trudnym położeniu. Przed nimi dwa mecze - dziś ze Słowacją i w czwartek z Danią - które muszą wygrać. Pierwszy, by awansować do kolejnej rundy turnieju, a drugi, by zachować szanse walki o medale. - Mogę obiecać, że damy z siebie wszystko - powiedział Wenta. Bielecki, najlepszy w naszej ekipie w niedzielnym starciu, nie owijał w bawełnę. - Musimy się szybko obudzić, bo będzie źle. Jeśli jednak zagramy tak, jak potrafimy, to ze Słowacją na pewno wygramy - podkreślił. Inna sprawa, że porażka z Serbami nie była jedyną niepokojącą wiadomością z pierwszego dnia mistrzostw. Druga dotyczyła stanu zdrowia Krzysztofa Lijewskiego, który został przez rywala mocno uderzony w kolano i kończył spotkanie z widocznym grymasem na twarzy.
Słowacja jest teoretycznie najsłabszym zespołem w grupie A. Reprezentanci tego kraju nie mogą pochwalić się jakimiś sukcesami, ale w eliminacjach do mistrzostw Europy ponieśli tylko jedną porażkę - z mocną Szwecją na wyjeździe, rewanżując się jej na własnym boisku. W niedzielę, po twardej walce, ulegli Danii 25:30. Rok temu na mistrzostwach świata Polacy pokonali Słowaków 35:33, przekonując się, że to nie jest drużyna przypadkowa, słaba. Dziś Biało-Czerwoni będą faworytami, ale też będą musieli zagrać swoje, by zwyciężyć. Innego scenariusza w naszej ekipie nikt jednak nawet nie dopuszcza do siebie.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik Wtorek, 17 stycznia 2012, Nr 13 (4248)
Autor: au