Zagłodzony na śmierć przez... szpital
Treść
Lekarze z brytyjskiego szpitala w Kingston nad Tamizą zagłodzili na śmierć jednego ze swoich pacjentów. Martin Ryan po ciężkim porażeniu przebywał w placówce przez 26 dni, podczas których nie zapewniono mu ani pokarmu, ani opieki medycznej. Chory na zespół Downa mężczyzna nie mógł samodzielnie przełykać.
Postawa personelu szpitala jest wysoce bulwersująca, zwłaszcza że zagłodzony pacjent cierpiał na zespół Downa. Sprawa wywołała na Wyspach głośne protesty, zostało także wszczęte śledztwo w poszukiwaniu odpowiedzialnych za śmierć Ryana. Według przedstawiciela szpitala, pacjent miał być karmiony przez specjalną rurkę wprowadzoną przez nos. Dopiero po kilku tygodniach jednak zdano sobie sprawę, że żadna spośród pielęgniarek nie otrzymała polecania dopilnowywania tej procedury. Wówczas już skrajnie wyczerpanego Ryana zabrano na stół operacyjny, by wszczepić sondę karmiącą bezpośrednio do żołądka. Pacjent zmarł pięć dni po tym zabiegu.
Rodzina zmarłego określa zachowanie szpitala jako "niewyobrażalne i oburzające". - Martin zawsze będzie światłem naszej rodziny. Miał wyjątkowe poczucie humoru i niesamowity urok. Zawsze był uśmiechnięty, lubił spacery, podróże autobusem, lubił też słuchać muzyki - powiedział jeden z członków rodziny w rozmowie z dziennikiem "Daily Mail".
Raport przygotowany przez fundację Mencap, zajmującą się pomocą ludziom upośledzonym, stwierdza, że to nie był pierwszy przypadek, kiedy służba zdrowia nie udzieliła pomocy obciążonej chorobą genetyczną osobie. Tak stało się m.in. z kobietą, której odmówiono terapii antynowotworowej, oraz młodym mężczyzną, który zmarł w następstwie fatalnie prowadzonego leczenia po złamaniu nogi.
Komentatorzy na Wyspach są zgodni, iż za tak dramatyczny obrót sprawy odpowiedzialność ponosi w dużym stopniu ministerstwo zdrowia. Duży odsetek organizacji chroniących niepełnosprawnych jest bowiem nagminnie dyskryminowany przez rządzących. Hasła przez nich popularyzowane, takie jak ochrona chorych, upośledzonych i starszych, stoją bowiem w sprzeczności z rozpanoszoną propagandą eutanazji, m.in. z ustawą o tzw. sprawności umysłowej (Mental Capacity Act). Jej zapisy zezwalają obecnie na zabijanie dzieci nienarodzonych, u których podejrzewa się chorobę, a także otwierają furtkę do uśmiercania osób starych, chorych czy upośledzonych umysłowo bądź fizycznie. Odrębne śledztwo w sprawie śmierci Martina Ryana zapowiedział także brytyjski rzecznik praw obywatelskich.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-01-12
Autor: wa