Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zaginęli policjanci

Treść

Funkcjonariusze policji Tomasz Twardo i Justyna Zawadka z warszawskiego komisariatu kolejowego zaginęli w nocy z piątku na sobotę. Na polecenie przełożonego odwieźli do Siedlec dyrektora jednego z biur Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zadanie wykonali, ale nie wiadomo, co było dalej, gdyż ślad po nich zaginął.
Rzecznik komendanta stołecznego policji Mariusz Sokołowski poinformował, że ostatnia informacja o policjantach pochodzi ze stacji paliw Statoil w miejscowości Gręzów pod Siedlcami. Około godziny 3 w nocy zarejestrowały ich tam kamery. Zaginieni to sierżant Tomasz Twardo i starsza posterunkowa Justyna Zawadka. Komendant główny policji Marek Bieńkowski zarządził ich poszukiwania. Bieńkowski zlecił również wszczęcie postępowania, którego celem jest wyjaśnienie, dlaczego dwoje zaginionych policjantów pojechało tamtej nocy do Siedlec, czyli poza swój teren służbowy. - Funkcjonariusze mieli pracować na dworcu i w jego okolicach, a nie odwozić nieuprawnioną osobę do domu. Takie dysponowanie radiowozem jest nie do zaakceptowania. Wobec winnych muszą zostać wyciągnięte surowe konsekwencje - powiedział Bieńkowski. MSWiA wszczęło również w tej sprawie wewnętrzne postępowanie wyjaśniające.
Wczoraj wieczorem komendant Marek Bieńkowski podjął decyzję o odwołaniu komendanta warszawskiego komisariatu kolejowego. Według ustaleń, wydał on polecenie zawiezienia do Siedlec dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego MSWiA na prośbę samego urzędnika. Poinformował o tym dyrektor biura komunikacji społecznej KGP, Paweł Biedziak. Dodał również, że wobec szefa komisariatu toczy się postępowanie dyscyplinarne.
Policja nie wyklucza żadnej możliwości: od opuszczenia pracy przez dwoje funkcjonariuszy i oddalenia się z niewiadomych powodów, po ich udział w grupie przestępczej. Nikt nie chce głośno mówić o tym, że mogli zostać zamordowani, bo np. byli świadkami jakiegoś przestępstwa i być może podjęli interwencję.
Rzecznik warszawskiej policji potwierdził, że w tym samym czasie, gdy policjanci wracali do Warszawy, miał miejsce napad na stację benzynową pod Mińskiem Mazowieckim. Niewykluczone więc, że policjanci podjęli interwencję i mogli zostać porwani lub zamordowani przez sprawców napadu.
JaS, PAP
"Nasz Dziennik" 2006-12-04

Autor: wa