Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zadać ostatnie trafienie

Treść

Rozmowa z Bogną Jóźwiak, reprezentantką Polski w szabli Na kilkanaście dni przed rozpoczęciem igrzysk emocje pewnie już są ogromne? - Nie da się ukryć, że z każdym dniem robi się coraz bardziej nerwowo, ale na atmosferę nie ma to wpływu. Doskonałą - dodam. Wiemy, na co nas stać, co możemy ugrać w Pekinie, zatem robimy wszystko, by pojechać tam w optymalnej dyspozycji. Dla Pani będzie to najważniejszy start w karierze? - Tak. Występ na igrzyskach zawsze był moim marzeniem, teraz mam kolejne - wrócić z nich z medalem. Mam też wiarę, że to się uda. Utrwaloną niedawnymi mistrzostwami Europy? - Zdecydowanie. W drużynie stać nas na wiele, każdy rywal jest w naszym zasięgu. Wiem natomiast, że w turnieju indywidualnym czekać mnie będzie szalenie trudne zadanie, aby wejść do czołowej ósemki, muszę pokonać albo mistrzynię olimpijską, albo mistrzynię Europy, co zapowiada prawdziwe wyzwanie. Ale z drugiej strony do odważnych świat należy, mam nadzieję, że jestem w stanie tego dokonać. Bardziej zatem nastawia się Pani na sukces w turnieju drużynowym? - Ależ ja jestem typem drużynowca, który wprost uwielbia walczyć w zespole - i to nie tylko dlatego, że indywidualnie osiągam gorsze wyniki. Przeciwnie, zdobywałam już medale mistrzostw świata i Europy, ale bardzo odpowiada mi specyfika zmagań drużynowych - połączona z większą odpowiedzialnością. Walczę bowiem nie tylko za siebie, ale i za koleżanki. Lubię kończyć mecze, zadawać decydujące trafienia, nie sprawia mi to większego problemu. Gdzie tkwi tajemnica sukcesu, która pomogła Wam trzy tygodnie temu sięgnąć po mistrzostwo kontynentu? - Umiejętności to jedno - wydaje mi się, że skoro zdobyłyśmy tytuł, to potrafimy walczyć (śmiech), ale jest jeszcze jeden składnik, bez którego tego sukcesu by nie było - atmosfera. Znamy się od wielu lat, przyjaźnimy się, jesteśmy bardzo zgrane, razem zarówno odnosiłyśmy sukcesy, jak i przeżywałyśmy porażki. Przez ten czas zawsze był z nami trener Arkadiusz Roszak, który był i jest ważnym spoiwem całego zespołu. Kto będzie Waszym najgroźniejszym rywalem w walce o olimpijskie medale? - Kandydatów do podium jest kilku, nie ma zdecydowanego faworyta. Praktycznie każdy może wygrać z każdym. Najważniejszy dla nas będzie pierwszy mecz o wejście do czwórki, z Chinkami. To bardzo groźny zespół, zapewne świetnie przygotowany i mający za sobą atut własnej hali. Po mistrzostwie Europy apetyt na sukces jest pewnie większy, a już na pewno poprzeczka jest podniesiona wyżej? - Staram się chłodzić te nastroje. Na tych zawodach nie startowały bardzo mocne Amerykanki i Chinki, poza tym wszyscy szykują formę na Pekin i przyjadą tam tylko w jednym celu - by zdobyć medal. A miejsc na podium jest zaledwie trzy. Dlatego jestem ostrożna we wszystkich prognozach, igrzyska to specyficzne zawody, w których ogromną rolę odgrywa stres i dyspozycja dnia. Z drugiej strony wiem doskonale, na co nas stać, a stać nas na medal. Kiedy wyjeżdżacie do Pekinu? - 2 sierpnia. Dopiero co skończyłyśmy zgrupowanie w kraju, mamy chwilę dla siebie w domu, a potem kilka tygodni w Chinach. Pierwszy start indywidualny czeka was już 9 sierpnia, czasu na aklimatyzację nie będzie zatem zbyt mało? - Mamy za sobą już występy w Pucharze Świata w Chinach, gdzie przekonywałyśmy się, ile czasu potrzebujemy na adaptację do innej strefy czasowej i klimatycznej. Wyszło na to, że tydzień to jest czas optymalny, stąd taki, a nie inny termin wyjazdu. A faktycznie zaczynamy bardzo wcześnie, ale jesteśmy już do tego przyzwyczajone. Rok temu inaugurowałyśmy zmagania na mistrzostwach świata w Sankt Petersburgu, zdobyłam wówczas brązowy medal, no i chyba nie muszę dodawać, o czym marzę (śmiech). Jakie cechy powinien mieć dobry szablista? - Musi być ryzykantem, mieć szybkie oko i być zdecydowany w swoich akcjach. Decyzje muszą być nie tylko błyskawiczne, ale i pewne: jeśli w trakcie akcji zaczyna się coś zmieniać i kombinować, zwykle popełnia się błędy. Cała sztuka polega na tym, aby być świetnie wyszkolonym fizycznie i technicznie, by nie myśleć o konkretnych ruchach, tylko wykonywać je automatycznie, wręcz intuicyjnie. Na igrzyskach ważną, kluczową rolę odegra jednak głowa. W czołowej dwudziestce wszystkie jesteśmy wyszkolone na mniej więcej podobnym poziomie, każda z nas może zdobyć medal. Wygrają te zawodniczki, które najlepiej pokonają stres i nie będą się bały zaryzykować w najtrudniejszych, decydujących momentach. Ma Pani swój sposób na zachowanie spokojnej głowy? - Każdy sportowiec uczy się walczyć ze stresem, ja na przykład bardzo dobrze się rozgrzewam przed zawodami, w ten sposób pozbywając się zbędnych emocji. Po prostu o nich zapominam. Oczywiście mam świadomość, że igrzyska to wyjątkowe zawody, ale wierzę, że sobie wszystkie poradzimy. Jakich igrzysk Pani się spodziewa? - Dużych, imponujących rozmachem. Organizacyjnie Chińczycy wszystkich mogą zaskoczyć, widziałam przygotowania i robiły wrażenie. Jestem też przekonana, że Polacy będą bardzo widoczni na olimpijskich arenach. Do Pekinu jedzie bardzo liczna grupa sportowców, wśród nich jest wielu świetnych, doświadczonych zawodników, którzy będą liczyli się w walce o najwyższe cele. Dziękuję za rozmowę. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-07-31

Autor: wa