Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zachęta do antypolskich wystąpień

Treść

Niemieckie Federalne Ministerstwo Finansów przyznało, że państwo to nigdy nie zrezygnowało i nie zrezygnuje z indywidualnych roszczeń jego obywateli do majątków pozostawionych na ziemiach Polski. Odpowiedzi takiej resort udzielił jednemu z tzw. wypędzonych, który wystąpił z roszczeniem odszkodowawczym do rządu w Berlinie z tytułu majątku pozostawionego w naszym kraju. Urzędnicy zasugerowali mu wystąpienie przeciwko Polsce na drogę sądową.
Niemiecki tygodnik "Die Zeit" poinformował wczoraj o liście, jaki wystosowało Federalne Ministerstwo Finansów do jednego z tzw. wypędzonych, który wystąpił z roszczeniem odszkodowawczym do rządu niemieckiego z tytułu majątku pozostawionego w Polsce. "Republika Federalna zrezygnowała wprawdzie z roszczeń terytorialnych wobec Polski i uznała granice, jednak nie zrezygnowała poprzez to z indywidualnych roszczeń Niemców" - czytamy w odpowiedzi urzędników, którzy w końcu sugerują, by adresat wystąpił na drogę sądową.
"Die Zeit" podaje wiele przykładów majątków pozostawionych przez byłych niemieckich właścicieli, po które coraz częściej zaczynają upominać się ich spadkobiercy. Coraz więcej Niemców pragnie odzyskać swoje dawne mienie w postaci domów, ogrodów, pałaców, pól, łąk i pastwisk - pisze "Die Zeit". Autor artykułu informuje, że wszystkie tego typu roszczenia trafiają do Pruskiego Towarzystwa Powierniczego (Preussische Treuhand), które obiecuje Niemcom pomoc prawną w odzyskiwaniu utraconego majątku. PTP zapewnia wszystkie osoby - pisze niemiecki tygodnik - które zgłoszą się do niego po poradę, iż ich sprawami zajmie się bardzo rzetelnie i solidnie. I jak zapewnia między innymi prezes rady nadzorczej Towarzystwa Rudi Pawelka, wraz z wejściem Polski do Unii Europejskiej istnieją bardzo duże szanse na odzyskanie "skonfiskowanego w Polsce mienia należącego do pruskich prowincji nad Odrą i Nysą". Towarzystwo obiecuje, iż pomoże pokryć wszelkie koszty procesów przeciwko naszemu krajowi o zwrot poniemieckiego mienia.
O swój majątek - pisze "Die Zeit" - zamierzają również ubiegać się mieszkańcy byłej NRD, którzy ze względu na "poprawność polityczną" do momentu zjednoczenia Niemiec nie mieli prawa dyskutować na ten temat. Obecnie, podobnie jak ich rodacy z zachodnich landów, nie zamierzają już dłużej milczeć. "Nie chodzi mi o zemstę, nawet o tym nie myślę, ale dlaczego mam rezygnować z prawa do swojego mienia?" - cytuje tygodnik wypowiedź jednego z mieszkańców byłej NRD, który w tamtych czasach, jako członek komunistycznej partii SED, nie mógł otwarcie wypowiadać się na ten temat. Obecnie, podobnie jak setki innych jego współobywateli, zamierza poprzez PTP dochodzić swoich praw do pozostawionego w Polsce mienia.
"Die Zeit" przypomina, że kwestia roszczeń nie jest całkowicie wyjaśniona. Nawet jeśli niedawna uchwała polskiego Sejmu uznała wszelkie roszczenia niemieckie za nieuzasadnione i niepodlegające żadnej dyskusji, to niemiecki rząd - choć uznał nowe granice - jednocześnie zastrzegł, że nie wyklucza indywidualnych roszczeń z tytułu utraconego w Polsce mienia.
Zdaniem niemieckiego tygodnika, działalność Pruskiego Towarzystwa Powierniczego do tej pory nie odbijała się głośnym echem w Niemczech, za to w Polsce już od dłuższego czasu trwają dyskusje na jej temat.
Opozycyjni posłowie biją na alarm: rusza lawina roszczeń niemieckich przesiedleńców, a polski rząd nie robi nic, by temu zapobiec. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie notyfikowało do tej pory rządom europejskich państw uchwały Sejmu w sprawie roszczeń niemieckich, nie zabiega o gwarancje dla Polski w konstytucji europejskiej, sprzeciwia się podjęciu przez Sejm uchwały na temat reparacji wojennych od Niemiec. To kwalifikuje się do Trybunału Stanu - uzasadniają parlamentarzyści.
Jak poinformował nas wicedyrektor Departamentu Systemu Informacji w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jarosław Drozd, MSZ nie notyfikowało uchwały w tej sprawie, bo nie ma takich procedur. Antoni Macierewicz nazwał to tłumaczenie wykrętem i powiedział, że świadczy ono o tym, że polski rząd działa w tej sprawie przeciwko polskiemu Sejmowi, popierając interesy niemieckie. Inny przykład. Na terenie Opolszczyzny, w Sądzie Rejonowym w Prudniku, starosta reprezentujący Skarb Państwa próbuje odzyskać nieruchomość, którą utracił wskutek zaniechania 14 lat temu przez urzędników dokonania wpisu do ksiąg wieczystych. Nieruchomość została utracona na rzecz spadkobierców Niemki, która przed laty opuściła Polskę. Dziś przedstawiciele strony niemieckiej zwrócili się do prudnickiego sądu, aby ten wystąpił w trybie prejudycjalnym do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (art. 243 TWE). W spornej kamienicy mieszkają Polacy. Jeśli wejdą tu nowi, niemieccy właściciele, lokatorzy mogą się znaleźć na bruku. - Takich nieruchomości o nieuregulowanym stanie prawnym jest na Opolszczyźnie ok. siedmiuset - ocenia poseł z tego województwa Jerzy Czerwiński (Ruch Katolicko-Narodowy). Jego zdaniem, tego rodzaju "zaniedbania urzędnicze" zdarzają się przeważnie w gminach, w których rządzi mniejszość niemiecka. - Rząd lekceważy problem; przecież wojewoda powinien nakazać gminom dokonanie odpowiednich wpisów do ksiąg wieczystych - podkreślił Czerwiński.
- Sytuacja rozwija się w kierunku, przed którym ostrzegaliśmy - twierdzi szef RKN Antoni Macierewicz. W uchwale z 12 marca br. Sejm odrzucił roszczenia niemieckie z tytułu majątków pozostawionych na Ziemiach Odzyskanych, jak również uznał za bezskuteczne ewentualne orzeczenia europejskich trybunałów w tych sprawach. Tymczasem minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz, mimo apeli ze strony opozycji, nie notyfikował rządom europejskim tej uchwały, do czego był zobowiązany w treści dokumentu. Nie wprowadził także kwestii gwarancji dla Polski do negocjacji nad konstytucją UE.
Wskutek sprzeciwu szefa dyplomacji Konwent Seniorów nie skierował do drugiego czytania w Izbie innej uchwały, która zobowiązuje rząd do wystąpienia do Republiki Federalnej Niemiec o należne Polsce reparacje wojenne.
Przyjęcie przez Sejm uchwały nt. reparacji wojennych powinno stanowić środek nacisku na rząd niemiecki w celu rozwiązania kwestii wzajemnych roszczeń na szczeblu politycznym - uważa opozycja. - Są tylko dwa rozwiązania - albo odszkodowania zapłaci przesiedleńcom państwo niemieckie, albo państwo polskie, bo w świetle prawa międzynarodowego odszkodowania im przysługują - zastrzega Macierewicz.
Waldemar Maszewski, Małgorzata Goss



Stanowisko niemieckiego Federalnego Ministerstwa Finansów komentuje poseł Jan Łopuszański (KP Porozumienia Polskiego):
- To jest dokładnie tak, jak przestrzegaliśmy, podkreślając, że jedynie zachowanie pełnej suwerenności państwa polskiego i zachowanie suwerenności polskiego systemu prawnego na terytorium RP gwarantuje nam stan posiadania. Podkreślaliśmy, że wejście do UE otwiera drogę do skierowania roszczeń przeciwko Polsce, w szczególności przed trybunały Unii Europejskiej, których rozstrzygnięcia mogą korygować wyroki organów państwa polskiego i mogą mieć charakter precedensów otwierających nową praktykę prawną. Podkreślaliśmy, że machina prawna państwa niemieckiego powstrzymuje się z działaniami w tej sprawie do czasu znalezienia się naszego kraju w UE. Jedyna szansa Polski w tej fazie polega na tym, że Trybunał Konstytucyjny orzeknie o niezgodności traktatu ateńskiego z Konstytucją i unieważni tym samym traktat.
not. BA



Szkoła politycznej ignorancji
Rząd nieposiadający ani zaplecza parlamentarnego, ani politycznego, ani społecznego, pozwala sobie na coraz bardziej ostentacyjne ignorowanie stanowiska Sejmu. Widać, jak trudno mu przyswoić sobie standardy demokracji parlamentarnej. Państwo traktuje jak własne podwórko, wyborców jak bezosobową masę, a zabiera się przy tym za podejmowanie decyzji, które na dziesiątki lat mogą przesądzać o losach Polski i Polaków. Włączenie się Sejmu w rozwiązanie sprawy roszczeń tzw. wypędzonych spowodowane było tym, że rządy w tej sprawie przez
14 lat chowały głowę w piasek. Każdy zręczny dyplomata na miejscu Cimoszewicza wykorzystałby sytuację, jaką stworzyła uchwała Sejmu i przedstawił konkretne żądania niemieckim partnerom. Tak w każdym razie postępują politycy zachodni - rozgrywają drużynowo.
Tymczasem w naszym kraju na czele dyplomacji stanął gracz, który strzela bramki samobójcze.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 28-05-2004

Autor: DW