Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zabrakło pieniędzy czy dobrej woli?

Treść

Mimo protestów zarówno konsultanta krajowego ds. otolaryngologii dziecięcej prof. Michała Grzegorowskiego, jak i wojewódzkiego dr. Andrzeja Łakoty jedyny w regionie dolnośląskim oddział otolaryngologii dziecięcej, który istniał w Dolnośląskim Szpitalu Specjalistycznym im. T. Marciniaka we Wrocławiu, został zlikwidowany. Wprawdzie przynosił straty, ale co roku leczono w nim 850 pacjentów z Dolnego Śląska i Opolszczyzny. Szpital twierdzi, że wystarczy, gdy mali pacjenci będą leczeni na oddziale chirurgii dziecięcej, gdzie stworzono pododdział otolaryngologii. Jednak doktor Łakota jest zdania, że powoduje to pogorszenie warunków leczenia dzieci i wzrost ryzyka zakażeń u pacjentów chirurgii.

Zastępca dyrektora szpitala im. T. Marciniaka ds. lecznictwa Maciej Ziombka, poproszony o podanie motywów decyzji odnośnie do otolaryngologii, twierdzi kategorycznie, że nigdy, w żadnych okolicznościach nie padła propozycja likwidacji oddziału. Z dniem 1 stycznia 2009 r. uległ on przekształceniu w Pododdział Otolaryngologii Dziecięcej w strukturze Oddziału Chirurgii Dziecięcej. Zostało to przeprowadzone zgodnie z uchwałą sejmiku dolnośląskiego z 27 listopada ubiegłego roku. Zaznaczył przy tym, że powszechnie znana jest kondycja finansowa służby zdrowia: niedoszacowanie procedur medycznych, zwłaszcza w oddziałach dziecięcych, zmieniająca się sytuacja na rynku usług medycznych oraz zmiany warunków stawianych przez Narodowy Fundusz Zdrowia powodują, że zakłady opieki zdrowotnej muszą modyfikować swoją strukturę.
Dyrektor Ziombka zaznaczył, że decyzja w sprawie przekształcenia oddziału w pododdział zapadła po wielu analizach ekonomicznych i finansowych. Według niego, niezwykle istotny jest również fakt, że zgodnie z wymogami NFZ oddział otolaryngologiczny musi posiadać łóżka intensywnej opieki medycznej z wydzielonym na miejscu stałym dyżurem pielęgniarskim. W opinii dyrektora, oznacza to, iż nie byłoby możliwości zakontraktowania świadczeń z zakresu otolaryngologii dziecięcej na rok 2009 w dotychczas funkcjonującym oddziale, który takich łóżek nie posiadał.
Ziombka twierdzi ponadto, że zarówno konsultant krajowy, jak i wojewódzki mieli dokładne informacje o przekształceniach organizacyjnych w jego placówce, o czym świadczy liczna korespondencja kierowana do instytucji sprawujących nadzór nad placówką. Ponadto przed podjęciem decyzji szpital uzyskał pozytywną opinię Rady Społecznej i związków zawodowych.
- Jaki pododdział? Dla dzieci dotkniętych schorzeniami otolaryngologicznymi nie ma tutaj nawet osobnej sali. Tak nie wolno robić! Dziecko z ropnym zapaleniem migdałków nie może leżeć obok malucha po operacji wyrostka robaczkowego, bo może go zarazić niebezpiecznymi bakteriami. To powrót do XIX wieku - irytuje się konsultant wojewódzki. Podobnego zdania jest również przewodnicząca zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego prof. Alicja Chybicka, która wyraźnie podkreśla, że dzieci leczy się inaczej niż dorosłych. Powinny mieć własny oddział z kuchnią i osobnym personelem. - Zabrano dzieciom szansę leczenia się w odpowiednich warunkach, a lekarzom zrobienia rzadkiej, choć potrzebnej specjalizacji - ubolewa dr Andrzej Łakota.
Konsultant wojewódzki zauważa, że radni sejmiku województwa dolnośląskiego podejmując uchwałę w tej sprawie, nie znali realiów i zostali wprowadzeni w błąd przez dyrektora szpitala Marka Nikla. Doktor Andrzej Łakota twierdzi, iż wielokrotnie informował o swoim zdecydowanym sprzeciwie wobec likwidacji oddziału otolaryngologii dziecięcej w Szpitalu im. T. Marciniaka we Wrocławiu zarówno Ministerstwo Zdrowia, jak i władze wojewódzkie. Bez efektu były np. interwencje u dyrektora Dolnośląskiego Centrum Zdrowia Publicznego Piotra Kolbka, który unikał spotkania z konsultantem wojewódzkim.
Na swoje usprawiedliwienie szef wrocławskiego szpitala podaje, że w regionie brakuje specjalistów z otolaryngologii, których jest tylko siedmiu na całe województwo. Ale - twierdzi Maciej Ziombka - jest za to odpowiedzialny konsultant wojewódzki, który nie zadbał w poprzednich latach o kształcenie młodej kadry. - Należy zadać sobie pytanie, czy konsultant wojewódzki wykazał się działalnością zmierzającą do zwiększenia liczby miejsc specjalizacyjnych, dzięki którym liczba specjalistów z otolaryngologii dziecięcej mogłaby wzrosnąć - uważa Ziombka.
Dyrektor zdecydowanie zaprzecza też temu, że z kolei on uniemożliwił kontynuowanie specjalizacji z dziedziny otolaryngologii dziecięcej dr Grażynie Kozłowskiej i dr Marlenie Kowalczyk. Twierdzi, że zasady odbywania specjalizacji są jednakowe dla wszystkich lekarzy, a problem wynika z uwarunkowań prawnych. - Jedna z pań zatrudniona była na umowę o pracę na pełny etat w innej placówce, natomiast druga była zatrudniona w tutejszym szpitalu w ramach umowy kontraktowej, w myśl której nie można pełnić specjalizacji - tłumaczy dyrektor Ziombka. I jeśli podpiszą one prawidłowe umowy ze szpitalem, będą mogły kontynuować specjalizację.
Tymczasem obie lekarki, którym odmówiono specjalizacji we Wrocławiu, prowadzą ją - ale w Klinice Otolaryngologii Dziecięcej Szpitala Uniwersyteckiego w Poznaniu, gdzie bez żadnego problemu przyjął je kierownik kliniki, konsultant krajowy prof. Michał Grzegorowski. Wskazuje on, że na Dolnym Śląsku pracuje obecnie nie siedmiu, jak twierdzi Ziombka, a dziesięciu lekarzy posiadających specjalizację z otolaryngologii dziecięcej. - I tak mała liczba nie jest absolutnie winą Andrzeja Łakoty. Bo to Ministerstwo Zdrowia na kilka lat zamknęło specjalizację z laryngologii dziecięcej. A poza tym nie każdy otolaryngolog chce przystąpić do dodatkowej dwuletniej specjalizacji i właśnie dlatego mamy obecnie dziurę pokoleniową - stwierdza prof. Michał Grzegorowski.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. Grzegorowski powiedział: - Moim zdaniem, jest to po prostu skandal, że tak duże miasto pozwoliło sobie na zlikwidowanie jedynego na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie oddziału. Pytał też, dlaczego zlikwidowano, a nie zreorganizowano oddział.
Z kolei Narodowy Fundusz Zdrowia nie zgadza się z innymi zarzutami dyrektora Ziombki, że procedury otolaryngologiczne były zbyt nisko wyceniane i wpędzały oddział w problemy finansowe. - Jak można mówić o niedoszacowaniu procedur medycznych, zwłaszcza w oddziałach dziecięcych, jeśli np. właśnie w przypadku otolaryngologii dziecięcej we wrocławskim szpitalu od 2006 roku nie wykorzystuje się w całości sumy zakontraktowanej na leczenie pacjentów - mówi Joanna Mierzwińska, rzecznik prasowy oddziału NFZ we Wrocławiu. - W ubiegłym roku na leczenie pacjentów na tym oddziale przekazano zgodnie z wnioskiem szpitala kwotę 807 tys., a realizacja zamknęła się sumą 775 tys. zł - twierdzi Mierzwińska. Rzecznik dodaje ponadto, że nie jest prawdą, iż brak łóżek na oddziale intensywnej opieki medycznej zdyskwalifikowałoby go przy kontraktowaniu świadczeń na rok 2009.
Tymczasem o utworzenie takiego oddziału stara się Klinika Otolaryngologii, Chirurgii Głowy i Szyi Akademickiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, prosząc o przeniesienie kontraktu z otolaryngologii dziecięcej Szpitala im. T. Marciniaka we Wrocławiu. - Będzie to jednak wymagało ogłoszenia przez nas odrębnego konkursu ofertowego - mówi Joanna Mierzwińska. Kierownik kliniki prof. Tomasz Kręcicki potwierdził nam, iż w sierpniu, a najdalej we wrześniu oddział taki będzie uruchomiony. Uważa, że i tak nie rozwiąże to definitywnie wszystkich problemów otolaryngologii dziecięcej na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie, ale na pewno dzieci będą miały tutaj lepsze warunki do leczenia swoich schorzeń, a lekarze - do podnoszenia kwalifikacji zawodowych.
Marek Zygmunt, Wrocław
"Nasz Dziennik" 2009-05-26

Autor: wa