Zabrakło czasu i dobrej woli
Treść
Dzisiaj szef Agencji Rozwoju Przemysłu Arkadiusz Krężel ma wydać decyzję o umorzeniu postępowania restrukturyzacyjnego ostrowskiego "Wagonu", co jest jednoznaczne z ogłoszeniem upadłości. Termin złożenia przez zarząd spółki planu jej restrukturyzacji minął wczoraj. Od dotrzymania tego terminu Agencja uzależniła udzielenie pomocy z publicznych pieniędzy jednemu z największych pracodawców w Wielkopolsce. Nowemu zarządowi nie udało się dostarczyć na czas Agencji kompletnego programu naprawczego firmy. Trudno się temu dziwić. Stare kierownictwo robiło wszystko, by właśnie tak się stało. Poniedziałek miał być dla pracowników ostrowskiej fabryki dniem ostatniej szansy. Niestety, stało się inaczej. Zakład nie dostanie dodatkowego czasu na dokończenie programu, a tym samym szansy na utrzymanie ponad dwóch tysięcy miejsc pracy.
Praktycznie od czwartku wieczorem nowo wybrany zarząd Fabryki "Wagon" SA w Ostrowie Wielkopolskim gorączkowo pracował nad przygotowaniem programu restrukturyzacji przedsiębiorstwa. Prace trwały jeszcze w niedzielę wieczorem. Ostatecznie jednak nie udało się dotrzymać wyznaczonego terminu i dostarczyć kompletnego planu restrukturyzacji, który jest podstawą do ewentualnego udzielenia rządowej pomocy finansowej ostrowskiej spółce borykającej się z ogromnymi problemami finansowymi. Jak wyjaśnił prezes Krzysztof Namysł, w ciągu czterdziestu ośmiu godzin nie udało się przygotować ugody ze wszystkimi wierzycielami. Zarząd firmy poinformował wczoraj kierownictwo Agencji, że w tej chwili nie jest w stanie przedstawić uwiarygodnionej zgody wierzycieli na program naprawczy. Po prostu zabrakło czasu. Wobec faktu nieprzedłużenia przez Agencję Rozwoju Przemysłu terminu finalizacji prac nad nim ostrowskiemu przedsiębiorstwu grozi upadłość. W obliczu olbrzymiego zadłużenia firmy trudno również uważać za wiarygodne zapewnienia wicepremiera Jerzego Hausnera, który twierdzi, że po kontrolowanej upadłości praca w fabryce zostanie wznowiona, a większość z do tej pory zatrudnionych utrzyma swoje miejsca pracy. Upadłość zakładu i konieczność wyprzedaży majątku firmy celem zwrotu długów może oznaczać, że "Wagon" przestanie istnieć.
Zdając sobie sprawę z wagi wczorajszych decyzji, które miały zapaść w Warszawie, w geście dobrej woli strajkująca od ponad czterech tygodni załoga zastąpiła wczoraj trwający dotąd strajk okupacyjny strajkiem rotacyjnym.
Na wiadomości z Warszawy z niepokojem oczekiwali wszyscy robotnicy przebywający przed południem na terenie zakładu.
Jak poinformowała nas rzecznik prasowy ARP Roma Sarzyńska, w związku z tym, że przedstawione przez zarząd "Wagonu" dokumenty nie są kompletne, analitycy Agencji zastanawiali się nad tym, czy przedłużyć termin składania planu, czy też podjąć decyzję o jego anulowaniu. Ostatecznie jednak zdecydowano się na umorzenie postępowania restrukturyzacyjnego z dniem dzisiejszym.
Nowy zarząd "Wagonu" starał się o pomoc z Agencji Rozwoju Przemysłu na zabezpieczenie produkcji i realizację zawartych kontraktów oraz deklarował współpracę z wierzycielami, dostawcami i kooperantami. Przygotowany przez ostrowską spółkę program restrukturyzacji prowadziłby do porozumienia z wierzycielami spółki w taki sposób, by zmienił się układ własnościowy poprzez konwersję wierzytelności na udziały.
Rozmowy "Wagonu" z Agencją na temat sytuacji finansowej firmy toczyły się już od kwietnia br., kiedy do Agencji po raz pierwszy został złożony plan restrukturyzacji spółki. Agencja podkreśla, że dostarczone wówczas dokumenty również nie były kompletne. Już od połowy lipca poprzedni zarząd firmy wiedział, że ostateczny termin na złożenie dokumentu upływa z początkiem września. Wiadome też było, że złożone dokumenty wymagają korekty. Tyle że stary zarząd "Wagonu" robił wszystko, by z ewentualnej pomocy Agencji nie skorzystać. W miniony czwartek sytuacja zmieniła się jednak diametralnie. Dotychczasowe kierownictwo spółki zostało odwołane, a nowe deklarowało wolę utrzymania produkcji w zakładzie i współpracy z Agencją.
Wdrożenia programu restrukturyzacji, polegającego na zmianie struktury właścicielskiej akcji i doprowadzenia do zawarcia ugody z wierzycielami, domagała się załoga i związkowcy. Chcą też wypłaty zaległych wynagrodzeń oraz uregulowania wszystkich innych zobowiązań wobec pracowników. Wiadomość o tym, iż Agencja krytycznie oceniła fakt niedostarczenia w terminie wymaganego programu restrukturyzacji, przyjęto z wyraźnym rozczarowaniem.
- Kiedy w czwartek Skarbowi Państwa i załodze po Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy udało się przejąć kontrolę nad firmą, mieliśmy nadzieję, że coś "drgnie", że Agencja Rozwoju Przemysłu przedłuży termin na przygotowanie programu naprawczego, choćby o kilka dni. Tyle czasu by nam wystarczyło - powiedział nam jeden z członków komitetu strajkowego. - Przecież wszyscy w ARP i w rządzie wiedzieli, jaka sytuacja była w firmie, że poprzedni zarząd, na czele z prezesem Marianem Preditisem, nie zrobił nic, by ratować przedsiębiorstwo, że teraz sytuacja może się polepszyć. Liczyliśmy na to, że również ze strony Agencji będzie dobra wola dla ratowania naszego przedsiębiorstwa - dodał robotnik.
- Upadłość zakładu i konieczność wyprzedaży majątku firmy celem zwrotu długów oznaczać może, że "Wagon" przestanie istnieć. Może na gruzach naszej firmy powstanie jakaś niewielka spółka świadcząca usługi chociażby dla PKP Cargo z nowym kierownictwem, może komuś zależy na upadłości, by już w firmie będącej całkowicie pod kontrolą lewicowych dygnitarzy posadzić na kierowniczych stołkach swoich ludzi. Kadencja tego rządu się kończy, muszą więc zadbać o ciepłe posadki. Szkoda, że stanie się to kosztem naszej fabryki. Zrobiliśmy wszystko, by zakład ratować. Pracowaliśmy nawet podczas strajku, wykazaliśmy maksimum dobrej woli. Wygląda jednak na to, że zostało to całkowicie zlekceważone - twierdzą pracownicy.
Scenariusz szansy
Determinację załogi "Wagonu" w działaniach zmierzających do poprawy sytuacji w firmie, największym pracodawcy w południowej Wielkopolsce, doceniają i podkreślają przedstawiciele innych wielkopolskich przedsiębiorstw.
- Trwa protest, ale mimo to pracownicy nadal w niektórych wydziałach pracują, realizują aktualne, głównie zagraniczne, zamówienia, tak by po pierwsze nie stracić tych jakże ważnych zagranicznych kontraktów, po drugie - by sytuacja firmy nie uległa jeszcze pogorszeniu. Tutaj naprawdę widać chęć i gotowość ratowania fabryki - mówi Marek Piskor, wiceprzewodniczący "Solidarności" w Zakładach Cegielskiego w Poznaniu.
Przed kilkoma miesiącami w oddalonym o 130 km od Ostrowa poznańskim "Ceglorzu" sytuacja była bardzo podobna. Tam jednak udało się pozyskać pomoc ARP i uratować zakład.
Na ewentualnej upadłości "Wagonu" zyskają instytucje i urzędy państwowe, m.in. ZUS, którym z majątku likwidowanego przedsiębiorstwa zostanie spłacona przynajmniej część z zaległych płatności. Stracą pracownicy, dla których upadłość fabryki będzie oznaczać likwidację miejsc pracy, stracą również prywatni wierzyciele.
- Dla mnie najrozsądniejszy w tym momencie byłby scenariusz, gdyby ARP jeszcze dała czas - może tydzień, dwa, trzy tygodnie na opracowanie programu restrukturyzacji. Sytuacja w "Wagonie" na tyle się zmieniła, że jest nowy zarząd i rada nadzorcza popierana przez Skarb Państwa i należałoby dać im czas chociażby po to, żeby nie przecinać szansy wszystkich stron - wyjaśniał jeszcze przed decyzją ARP Zenon Adamus z Rady Wierzycieli.
Anna Raszkiewicz, Wojciech Wybranowski
Nasz Dziennik 2-09-2003
Autor: DW