Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zabijanie ubogich nie może być priorytetem

Treść

Nie używajcie Milenijnych Celów Rozwoju do zabijania ubogich - ten dramatyczny apel wystosował na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych ks. kard. Peter Turkson, przewodniczący Papieskiej Rady "Iustitia et Pax". - Wszelkie próby wykorzystywania Milenijnych Celów Rozwoju, by szerzyć i narzucać egoistyczne style życia czy, co gorsza, politykę demograficzną jako tani środek do zmniejszenia liczby ubogich, to zła wola i krótkowzroczność - wskazał pochodzący z Afryki hierarcha.
Przed rozpoczynającą się dzisiaj doroczną sesją Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku odbyło się spotkanie plenarne światowych przywódców na temat realizacji Projektu Milenijnego ONZ przyjętego w 2000 roku. Zakładał on osiągnięcie w ciągu 15 lat ośmiu założonych tzw. Milenijnych Celów Rozwoju związanych głównie z problemami krajów najuboższych. - Nie możemy zawieść miliardów istot ludzkich, które z ufnością spoglądają na społeczność międzynarodową - mówił sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon. Ale powodzenie planu poprawy jakości życia mieszkańców krajów dotkniętych nędzą i niedorozwojem stoi pod znakiem zapytania. Główną barierą jest według urzędników ONZ brak wystarczającego wsparcia finansowego ze strony krajów bogatych. Koszt osiągnięcia ośmiu celów szacuje się na prawie 200 mld USD rocznie. Podstawą finansowania programu jest pomoc rządów 22 najbogatszych krajów świata. Jest ona jednak o blisko jedną trzecią mniejsza niż zakładana.
Projekt Milenijny ONZ wzbudza także szereg kontrowersji. Jedną z nich jest włączanie do działań na rzecz pomocy krajom najbiedniejszym elementów nagannych etycznie, a obecnie propagowanych usilnie przez wpływowe organizacje międzynarodowe. Stąd zaniepokojenie Stolicy Apostolskiej powtarzanymi w dokumencie końcowym spotkania wyrażeniami "zdrowie seksualne i reprodukcyjne" czy "planowanie rodziny". Te terminy są rozumiane jako ułatwianie dostępu do aborcji i propagowanie antykoncepcji.
Na szczycie, w którym uczestniczyli m.in. prezydent USA Barack Obama, prezydent Francji Nicolas Sarkozy, kanclerz Niemiec Angela Merkel i premier Chin Wen Jiabao, pochodzący z Ghany kardynał wzywał do zmiany nastawienia społeczności międzynarodowej i porzucenia strategii propagowania sztucznej kontroli urodzeń jako rozwiązania problemu ubóstwa. - Mówię to nie tylko jako zwierzchnik religijny, ale również Afrykanin i człowiek pochodzący z biednej rodziny. Wzywam wspólnotę międzynarodową, by nie bała się ubogich - apelował ks. kard. Peter Turkson, cytowany przez Radio Watykańskie.
Stojący na czele odpowiedzialnej za sprawy społeczne dykasterii kardynał wzywał także do walki z korupcją w Krajach Trzeciego Świata i zagwarantowania autonomii organizacji religijnych i społecznych niosących im pomoc. Jako przeszkody w rozwoju przedstawiciel Stolicy Apostolskiej wymienił: nieuczciwość i nieodpowiedzialność sektora finansowego, nadmierny nacjonalizm, wzbudzanie konfliktów, nielegalny handel ludźmi, bronią czy narkotykami.
W ten sposób kardynał nawiązał do coraz bardziej zauważalnej nieskuteczności programów pomocowych opartych wyłącznie na wydawaniu pieniędzy. - Zła sytuacja krajów rozwijających się to problem raczej polityczny niż ekonomiczny. Różnego autoramentu dyktatorzy zabierają całą wytworzoną w kraju nadwyżkę, przeznaczając ją najczęściej na armię zapewniającą im utrzymanie tej władzy. Zabierają także pomoc zagraniczną, nie są skłonni do podejmowania reform. Te ostatnie mogłyby zagrozić ich pozycji władzy totalnej. Myślą oni w kategorii własnej władzy i bogactwa, a nie państwa lub narodu - komentuje prof. Krystyna Bobińska z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN.
Słowa Ban Ki-moona: "Wiemy, co jest potrzebne, by ratować życie kobiet i dzieci", są mało wiarygodne. Sekretarz generalny coraz bardziej krytykowanej za korupcję, biurokrację i marnotrawstwo organizacji miał na myśli zapowiedzianą przez siebie kampanię w celu zebrania 40 mld USD od rządów i instytucji prywatnych na programy poprawy zdrowia. - Problemy te są niezwykle zróżnicowane i nie ma prostego sposobu na ich rozwiązanie. Jednak na pewno nie jest to tylko ciągła pomoc charytatywna, bo ona praktycznie nie dociera tam, gdzie jest adresowana, przejmuje ją władza autorytarna - wyjaśnia nasza rozmówczyni.
Dlatego przemawiając w siedzibie ONZ do szefów państw i rządów, kardynał Turkson skierował uwagę na coś innego, mianowicie - na otwarcie rynków krajów zamożnych w celu pomocy biedniejszym w uniezależnianiu się gospodarczo. - Na pytanie, co państwa wysoko rozwinięte mogą zrobić, trzeba wskazać jako pierwszy czynnik subsydiowanie własnego rolnictwa zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i Unii Europejskiej, co powoduje, że produkty z Krajów Trzeciego Świata nie są konkurencyjne i nie mają dostępu do rynków państw Zachodu - tłumaczy prof. Bobińska.
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik 2010-09-23

Autor: jc