"Zabezpieczyli" wrak oponami
Treść
Z terenu znajdującego się na całej szerokości pod ścieżką podejścia do lotniska Siewiernyj w Smoleńsku ekipy porządkowe ścięły niemal wszystkie drzewa. Słynne pomarańczowe światła nawigacyjne, które rok temu były umocowane na starych drewnianych palach, dziś zamocowane są do betonowych. Za to wrak tupolewa wciąż niszczeje na płycie lotniska, obłożony samochodowymi oponami.
Za kilka dni Smoleńsk znajdzie się znów w centrum uwagi opinii publicznej Polski, Rosji i całego świata. W sobotę grupa rodzin ofiar katastrofy wraz z małżonką prezydenta Anną Komorowską odwiedzi miejsce katastrofy. Natomiast w poniedziałek spotkają się w Lesie Katyńskim i na lotnisku Siewiernyj prezydenci obu państw: Bronisław Komorowski i Dmitrij Miedwiediew.
Gdy przed rokiem doszło do katastrofy, teren pod ścieżką podejścia do lądowania porastały wysokie drzewa i gęste chaszcze. To wśród nich odnajdywano jeszcze wiele miesięcy po katastrofie fragmenty samolotu i szczątki ofiar. W ostatnich dniach w tym miejscu zaszły duże zmiany. Reporterzy "Naszego Dziennika" byli świadkami, jak ze ścieżki podejścia i okolic miejsca zderzenia samolotu z ziemią ekipy robotników ścinały całą roślinność, która wcześniej porastała te miejsca wbrew rosyjskim i międzynarodowym przepisom o utrzymaniu lotnisk. Słupki, na których zamocowane były światła nawigacyjne, zastąpiły nowe betonowe podpórki.
Nic natomiast nie zmieniło się na placu na terenie jednostki wojskowej położonej przy lotnisku, gdzie od prawie roku leży wrak prezydenckiego Tu-154M. To, co zostało z samolotu, niszczeje w zastraszającym tempie. Poza przykryciem plandeką i ustawieniem prowizorycznego ogrodzenia Rosjanie niczego nie zrobili od października. Żeby wiatr nie zerwał zupełnie płachty, obłożono ją starymi oponami.
W takim stanie resztki polskiej maszyny przetrwały śnieżną i mroźną zimę. Teraz w Smoleńsku trwają roztopy. W wilgoci i błocie kilku robotników przygotowuje miejsce, w którym odbędą się oficjalne uroczystości. Z desek zbijane są podesty, platformy i tzw. zwyżki dla dziennikarzy. W pobliskim hotelu "Nowy", z którego okna montażysta TVP Sławomir Wiśniewski filmował m.in. podejście do lądowanie Jaka-40 z polskimi dziennikarzami, teraz nie ma miejsc. Wszystkie pokoje zarezerwowały rosyjskie organy zabezpieczające wizyty oficjalnych delegacji: Federalna Służba Bezpieczeństwa, Federalna Służba Ochrony i administracja prezydenta.
Piotr Falkowski,
Maciej Walaszczyk, Smoleńsk
Nasz Dziennik 2011-04-06
Autor: jc