Zabawki z dzieciństwa
Treść
Trochę zapomniane, ale wciąż piękne i kolorowe zabawki, jakie wielu z nas pamięta jeszcze z dzieciństwa, można było oglądać i kupić podczas zakończonych właśnie I Międzynarodowych Targów Zabawkarstwa Drewnianego w Nowej Sarzynie na Podkarpaciu. Obok osobliwych ze względu na kolorystykę, kształt i pomysłowość zabawek z drewna można było podziwiać też zabawki z wikliny, a nawet z gliny. Przywróceniu właściwego miejsca tradycyjnym zabawkom służyły I Międzynarodowe Targi Zabawkarstwa Drewnianego w Nowej Sarzynie sfinansowane w ramach unijnego pilotażowego programu "Lider Plus". Jak powiedział nam Przemysław Pietrzyk, prezes Stowarzyszenia "Kraina Sanu", organizatora targów, celem imprezy było ożywienie leżajskiego ośrodka zabawkarskiego, przed laty jednego z trzech najważniejszych w Polsce, odrodzenie i zachowanie kulturalnego dziedzictwa regionu i powiązanie z przedsiębiorczością. Zdaniem prezesa Pietrzyka, istotnym aspektem w rozwoju społeczności jako takich, a także turystyki jest zachowanie własnej twarzy. Popularne dawniej wyroby lokalnych rękodzielników sprzedawane były kiedyś m.in. na targach, jarmarkach czy odpustach. Okazuje się, że dziś również można je produkować. Takie zabawki z drewna sosnowego powstają np. w warsztacie Roberta Skwary z Leżajska. Wśród nich są pokryte tkaninami, farbami i lakierami ekologicznymi wózeczki, łóżeczka i mebelki dla lalek. W Polsce wyroby tego typu wciąż nie cieszą się zbyt wielką popularnością, dlatego większość produkcji trafia do Niemiec czy Wielkiej Brytanii. Organizatorzy targów mają nadzieję, iż poprzez tego typu imprezy zabawki z drewna z czasem powrócą do łask. Targom w Ośrodku Kultury w Nowej Sarzynie towarzyszyła prezentacja zabawek autorstwa Stanisława Naroga z Żołyni ze zbiorów Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej oraz przykłady rękodzieła artystycznego twórców ludowych z Ukrainy. Obok zabawek z drewna zaprezentowano też zabawki z wikliny, a także z gliny. Podczas targów, przy akompaniamencie Kapel Ludowych "Majdaniarze" i "Grodziszczoki", można było też zakosztować regionalnych potraw. Mariusz Kamieniecki "Nasz Dziennik" 2008-03-11
Autor: wa