Za milczenie do aresztu
Treść
Podczas niedzielnych obchodów największego białoruskiego święta - Dnia Niepodległości, tamtejsza milicja rozprawiła się z uczestnikami milczącej akcji protestacyjnej, zorganizowanej na placu przed centralnym dworcem kolejowym w Mińsku. Jak twierdzą obrońcy praw człowieka, ogółem zatrzymanych zostało prawie 400 osób. Wczoraj prawie 100 osób skazano na kary od 9 do 15 dni aresztu.
Jak informują białoruskie media opozycyjne, nie tylko w Mińsku, ale i w całym kraju doszło tego dnia do masowych aresztowań demonstrantów oraz przypadkowych przechodniów. Zdaniem białoruskiego centrum obrony praw człowieka "Wiasna", zatrzymano ponad 300 osób, w tym około 210 w samym Mińsku. Ponadto jak zauważył w rozmowie z Radiem Swoboda obrońca praw człowieka Walancin Stefanowicz, w stolicy były aż dwie fale aresztowań. - Podczas defilady, kiedy zatrzymano około stu osób, oraz wieczorem w okolicach dworca kolejowego, gdzie zatrzymano ponad sto kolejnych osób - zaznaczył. Obrońcy praw człowieka podkreślają też, że w większości przypadków milicja używała wobec zebranych siły. Pierwsi z aresztowanych mieli być sądzeni już wczoraj, jednak nie wiadomo, jak przebiegały rozprawy, gdyż na życzenie milicji odbywały się za zamkniętymi drzwiami.
Poza stolicą milczące akcje protestu odbyły się również m.in. w Grodnie, Brześciu, Mohylewie, Witebsku i Homlu. Do takiego rodzaju protestów nawoływali inicjatorzy akcji "Rewolucja przez sieci społeczne". W jej ramach gromadzący się na centralnych placach miast ludzie, w milczeniu, bez haseł i zabronionej opozycyjnej symboliki narodowej, poprzestawali jedynie na klaskaniu lub tupaniu.
Tymczasem także wczoraj sąd w Grodnie po raz trzeci w ciągu ostatnich kilku tygodni skazał Igora Bancera - działacza nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB). Jak podkreśliła szefowa ZPB i prywatnie żona skazanego - Andżelika Orechwo, Bancer został skazany na 10 dni aresztu za udział w zgromadzeniu, które odbyło się 28 czerwca. Zebrani wówczas przed sądem w Grodnie członkowie ZPB protestowali przeciwko toczącemu się procesowi jednego z liderów Związku Andrzeja Poczobuta. - Sąd uznał go za winnego udziału w nielegalnym zgromadzeniu 28 czerwca, czyli tego, że stał pod sądem w trakcie procesu Andrzeja Poczobuta i trzymał gazetę z jego zdjęciem - powiedziała w rozmowie z PAP Orechwo. Dodała, że na znak protestu jej mąż ogłosił głodówkę.
Działacze ZPB przychodzą pod sąd w Grodnie w czasie każdej odbywającej się przy drzwiach zamkniętych rozprawy w procesie Poczobuta, który trwa już od 14 czerwca. Trzymają w rękach egzemplarze pisma organizacji z dużym zdjęciem Poczobuta, modlą się, śpiewają pieśni religijne.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2011-07-05
Autor: jc