Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Za mało kontroli, za dużo przemocy

Treść

Po tragicznych wydarzeniach w szkole w Emsdetten niemieccy politycy, pedagodzy, socjolodzy i nauczyciele ostrzegają przed niekontrolowanym wybuchem przemocy wśród niemieckiej młodzieży. Coraz częściej wspomina się o wprowadzeniu w Niemczech zakazu rozpowszechniania gier komputerowych i filmów wideo o brutalnej treści. 18-letni zamachowiec Bastion B. (ma siostrę i brata, którzy również uczęszczają do tej samej szkoły) od wielu lat większość swojego czasu spędzał przed komputerem, zabawiając się brutalnymi grami.
Sprawca ataku na szkołę w Emsdetten Bastion B. rozpowszechniał w internecie swoje zdjęcia, na których zawsze występował z bronią palną w rękach. Prokurator prowadzący sprawę Wolfgang Schweer jest przekonany, że nastolatka popchnęła do zbrodni frustracja. - To była ogólna frustracja, rodzaj pustki, brak poczucia sensu życia. W internecie umieścił swoje zdjęcia w mundurze polowym z karabinem maszynowym albo snajperskim - powiedział Schweer.
Bastion B., zgodnie z zeznaniami wielu świadków, zamierzał zabić jak najwięcej ludzi, lecz na szczęście to mu się nie udało. Inni uczniowie szkoły zeznali, że Bastion od zawsze był agresywny i uwielbiał brutalne filmy oraz gry komputerowe. W miasteczku wielu ludzi się go bało. Według uczniów i nauczycieli, fascynował się także satanizmem.

Kto zawinił?
Zdaniem profesora Adolfa Gallwitza, psychologa kryminalnego, Bastion B. traktował szkołę w Emsdetten jako istne piekło. Dlatego postanowił się zemścić. Gallwitz jest zdania, że to media potęgują wśród młodych ludzi przekonanie, iż w życiu opłaca się jedynie gwałt. Oprócz brutalnych filmów i gier komputerowych za wzrost agresji wśród młodych ludzi Gallwitz wini także bezrobocie, które dotyka ich coraz częściej. Strach przed jutrem i rosnąca frustracja bardzo często powodują stan niepohamowanej agresji.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" była nauczycielka jednej z hamburskich szkół stwierdziła, iż zjawisko rosnącej agresji wśród szkolnej młodzieży jest znane od lat. - Jednym z powodów, dla których odeszłam ze szkoły na wcześniejszą emeryturę, był brak możliwości nawiązania przeze mnie kontaktu z uczniami. W tym samym okresie stale przybywało dzieci imigrantów, co jeszcze bardziej pogłębiało ten problem. Stwierdziłam, że zaczynam tracić wpływ na uczniów, więc postanowiłam odejść - wyznała.

Wyeliminować brutalne gry
Przewodniczący Niemieckiego Związku Nauczycieli Josef Kraus w wywiadzie dla gazety "Bild Zeitung" stwierdził m.in., że dzieci i młodzież oglądają zbyt dużo brutalnych filmów i poświęcają czas na gry komputerowe, w których "pokazywane i gloryfikowane są jednostki silne, sprawne, a dla nieudaczników na tym świecie miejsca nie ma".
Przewodniczący frakcji CDU/CSU w Bundestagu Wolfgang Bosbach stwierdził, że jeżeli informacje o tym, że 18-letni napastnik rzeczywiście większość czasu spędzał na brutalnych grach komputerowych, to wtedy należałoby bardzo poważnie się zastanowić, czy nie należy zmienić prawa i zakazać sprzedaży i rozpowszechniania tego typu gier. Podobnego zdania jest brandenburski szef MSW Joerg Schoehnbohm. Stwierdził on, że treść brutalnych gier komputerowych wywołuje wśród młodych ludzi agresję. Ponadto Schoehnbohm skrytykował tak zwaną wewnętrzną kontrolę programów komputerowych (Uterhaltungssoftware Selbstkontrolle - USK), której głównym zadaniem powinna być eliminacja szkodliwych programów komputerowych. Podkreślił on, że kontrola ta bardzo źle funkcjonuje i brutalne gry komputerowe w zastraszającym tempie pojawiają się na półkach sklepowych, co stoi w jawnej sprzeczności z prawem ochrony dzieci i młodzieży przed szkodliwymi treściami.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" pracownik biura prasowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Brandenburgii Werner Gronebaum-Dencer potwierdził stanowisko ministra Schoehnbohma. Szefowa biura prasowego MSW Dorotce Stacke przesłała nam wypowiedź na ten temat Joerga Schoehnbohma, który po tragedii w Emsdetten zażądał bardziej konsekwentnego postępowania, mającego na celu eliminację takich gier z rynku. "Nie możemy zaakceptować takiej gry, w której sukcesem jest zabijanie jak największej liczby ludzi.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2006-11-22

Autor: wa