Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Za kopalnie, kamieniołomy i koszary

Treść

Z niepewnością, ale też z nadziejami na naprawienie krzywd doznanych w PRL członkowie Stowarzyszenia Weteranów Pracy Przymusowej Powszechnej Organizacji "Służba Polsce" czekają na ustawę rekompensującą ich pracę przymusową. Zapomniani przez kolejne ekipy rządowe po 1989 r., które mimo składanych deklaracji nie zainteresowały się skutecznie ich losem, wciąż liczą na przyznanie odszkodowań za katorżniczą pracę w latach 1948-1955.

Od 1948 do 1955 r. w strukturach Powszechnej Organizacji "Służba Polsce", która w sposób najczęściej przymusowy prowadziła obowiązkowe przysposobienie zawodowe i wojskowe oraz indoktrynację polityczno-ideologiczną, służyło 1,2 mln Polaków w wieku od 16-21 lat. Skoszarowani podnosili z gruzów Warszawę, pracowali przy budowie ośrodków przemysłowych, nierzadko byli też wykorzystywani do pracy w kopalniach, kamieniołomach, a nawet PGR. Większość z nich, oderwana od rodzin, była poddawana represjom. Nie otrzymywali za swą pracę żadnego wynagrodzenia, a ponadto uczestniczyli w przymusowych ćwiczeniach wojskowych i alarmach. Do dziś nie otrzymali za to żadnego zadośćuczynienia. Krzywdy doznane w ramach katorżniczej pracy na rzecz PRL miała zrekompensować ustawa o świadczeniach przysługujących przymusowo wcielonym do Powszechnej Organizacji "Służba Polsce", której projekt, przygotowany przez LPR, trafił do Sejmu jeszcze przed końcem 2005 roku. Przewidywał on wypłatę jednorazowego odszkodowania w kwocie 2,5 tys. zł brutto za każdy miesiąc przepracowany w "SP", a także - jak ma to miejsce w przypadku kombatantów - wypłatę miesięcznego dodatku do rent i emerytur w wysokości 100 złotych. Ponadto zwolennicy projektu postulowali, aby odszkodowanie i miesięczny dodatek przysługiwały także wdowom po zmarłych junakach. Dodatkową moralną formą zadośćuczynienia dla maltretowanych podczas ćwiczeń wojskowych miało być przyznanie im stopni oficerów rezerwy. Chociaż na przestrzeni kilkunastu ostatnich miesięcy w przygotowywanie rozwiązań do przyszłej ustawy zaangażowało się Stowarzyszenie Weteranów Pracy Przymusowej Powszechnej Organizacji "Służba Polsce 1948-1955", IPN oraz Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, to jak dotąd nie udało się wypracować wspólnego stanowiska. Sam projekt nie doczekał się nawet drugiego czytania, został też w czerwcu br. odrzucony przez posłów z podkomisji sejmowej Komisji Polityki Społecznej. By nie doszło do zaprzepaszczenia dotychczasowych starań, inicjatorka projektu Halina Murias - posłanka LPR kończącej się kadencji - oficjalnie przekazała tę sprawę liderce PO na Podkarpaciu Elżbiecie Łukacijewskiej. Jak bowiem twierdzi, nie chce, by praca jej i wielu innych osób została zaprzepaszczona. - Chodzi o to, aby w zbliżającej się kadencji ocalić możliwość przynajmniej częściowego zadośćuczynienia krzywd, a szansa na to wciąż jest bardzo realna. Na odszkodowania czekają ludzie w podeszłym wieku, często schorowani, z bardzo niskim uposażeniem, i dalsza zwłoka z wypłatą rekompensat byłaby tu zdecydowanie nie na miejscu. Wiele czasu poświęciłam staraniom o odszkodowania i nadal będą wspierać tę inicjatywę w działalności pozaparlamentarnej - zapewnia Murias. Zdaniem parlamentarzystki, której partii nie udało się uzyskać mandatu w nowym parlamencie, ustawa powinna być uchwalona bez zbędnej zwłoki, co dałoby możliwość wypłaty rekompensat żyjącym jeszcze ofiarom represji komunistycznych. Tymczasem posłanka Elżbieta Łukacijewska deklaruje, że nowy projekt ustawy o rekompensatach dla junaków może trafić do Sejmu na początku przyszłego roku. - Roszczenia osób poszkodowanych są jak najbardziej słuszne, natomiast zawsze możemy dyskutować co do ich kształtu czy wielkości. Mam świadomość, że ludzie oczekujący na wypłatę rekompensat nie mogą czekać w nieskończoność. Ze swej strony mogę zapewnić, że dołożę starań, aby jak najszybciej - w styczniu bądź w lutym 2008 r. - ustawa zafunkcjonowała w Sejmie - powiedziała nam posłanka Łukacijewska.
Na wypłatę rekompensat, według różnych szacunków, w skali kraju wciąż oczekuje ok. 50 tys. osób. Nie dotyczyłoby to jednak osób, które czerpały korzyści, aktywnie realizując plan PRL-owskiej władzy, a więc członków i aktywistów ZMP, WICI, OMTUR (Organizacja Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego), dla których ścieżka awansu społecznego stała otworem i często była realizowana; osób, które przyczyniały się do indoktrynacji innych, korzystały z szeregu ulg i przywilejów. Tworzono dla nich hufce pracy, gdzie zdobywali zawód, kontynuowali naukę, np. w szkołach oficerskich, a niejednokrotnie zajmowali eksponowane stanowiska w urzędach ówczesnej administracji państwowej. Warto przypomnieć, że od 2005 r. dzięki współpracy ze Stowarzyszeniem Weteranów Pracy Przymusowej Powszechnej Organizacji "Służba Polsce 1948-1955" oraz IPN udało się wypracować procedury, które umożliwią weryfikację osób, którym będzie przysługiwało odszkodowanie. Rekompensaty dotyczyłyby zatem wyłącznie tych junaków, którzy pod administracyjnym przymusem zostali wcieleni do "Służby Polsce", pracowali w trudnych warunkach i nie otrzymywali za to żadnej zapłaty.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik" 2007-11-02

Autor: wa