Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Z Watykanu do Siedlec

Treść

Rozmowa z Adamem Klejcem, społecznym kustoszem Muzeum Jana Pawła II w Siedlcach

Skąd pomysł założenia Muzeum Jana Pawła II w Siedlcach?
- W 1996 r. w Szkole Podstawowej nr 11 szukano osoby, która mogłaby zostać obrana na jej patrona. Po wielu konsultacjach wybrano Jana Pawła II. Pojawił się pomysł, aby powstała sala patrona. Moja żona Anna podsunęła mi myśl, że jako rodzina (do szkoły uczęszczało troje naszych dzieci) moglibyśmy coś ufundować. Ja poszedłem trochę dalej, przeczytałem życiorys Jana Pawła II i postanowiłem, że razem z moim synem, który był uczniem tej szkoły, przejedziemy się śladami Karola Wojtyły i Jana Pawła II. Podróż rozpoczęliśmy od Częstochowy, gdzie w intencji powodzenia naszej ekspedycji złożyliśmy ofiarę na Mszę św. Następnym etapem był Kraków. Potem udaliśmy się do Wadowic. Odwiedziliśmy również Niegowić, pierwszą parafię ks. Karola Wojtyły. Podczas tej wyprawy, poza kilkoma zdjęciami i kserokopiami - m.in. metryki urodzenia z kościoła w Wadowicach - niewiele udało się nam zebrać. Wtedy wpadłem na pomysł, że o pamiątki związane z Ojcem Świętym najlepiej prosić bezpośrednio w Watykanie.

Czy udało się zrealizować ten zamiar?
- Po kilku podejściach udało mi się zdobyć numer telefonu do przełożonej Sióstr Sercanek w Watykanie - s. Tobiany Sobotki. Był to strzał w dziesiątkę. Podczas pierwszej rozmowy, kiedy prosiłem o pamiątki do izby pamięci w szkole, siostra uparcie twierdziła, że nic nie posiada. Byłem bardzo zdziwiony. Zaskoczony wypaliłem: "To niech siostra ukradnie". Przestraszyłem się własnych słów. Ale przyszła mi do głowy pewna myśl i powiedziałem: "Proszę siostry, Sapieha wykradł obraz z Watykanu. Darowano mu wszystkie winy i nam będzie darowane". Usłyszałem śmiech siostry, i tak rozpoczęła się nasza współpraca. Pomagała nam też albertynka s. Sylweria Chwalczuk. To ona na moją prośbę biegała do Watykanu i przekazywała pamiątki od s. Tobiany, pakowała i woziła taksówką na dworzec autobusowy, aby zostały dostarczone do Polski. W ten sposób udało się zebrać wiele pamiątek związanych z Ojcem Świętym, a sala patrona przerodziła się w muzeum. Mamy duży zbiór ubrań Ojca Świętego - obuwie, swetry, bluzy, szaliki - a także ręczniki, ornaty, sutanny, pas, piuskę, torbę podróżną; rzeczy do pracy, czyli teczkę do przechowywania dokumentów, pióro wieczne; poza tym dwa zegarki, budzik. Są też pamiątki, które Ojciec Święty otrzymywał w czasie swoich licznych podróży po świecie, na przykład hamak, który dostał w Kolumbii, makata od kardynała wietnamskiego, herb z Hiszpanii.

Miał Pan okazję bezpośrednio spotykać się z Ojcem Świętym. Czym były dla Pana te spotkania?
- U Ojca Świętego byłem trzykrotnie. Po raz pierwszy pojechałem z żoną na pielgrzymkę w 1987 roku. Właśnie wtedy poczułem bardzo bliską więź z Papieżem, ponieważ z wyglądu i zachowania wydał mi się bardzo podobny do mego ojca, obaj też cierpieli na tę samą chorobę. Jednak najcenniejsze było trzecie spotkanie 16 stycznia 1999 roku. Wtedy Ojciec Święty przyjął mnie w swojej bibliotece, gdzie zaprezentowałem mu album ze zdjęciami z siedleckiego muzeum. Ojciec Święty oglądał go przy mnie, pochwalił. Kiedy Papież wszedł przed szpalerem biskupów amerykańskich, podszedłem dwa kroki i uklęknąłem. Wtedy Ojciec Święty podszedł do mnie wraz ze swoim sekretarzem i zapytał: "Amerykanin?". Ksiądz Dziwisz odpowiedział: "Nie, z Siedlec", i dodał: "Proszę wstać". A Ojciec Święty niespodziewanie zaśpiewał: "Panie Janie, panie Janie, rano wstań". To było niesamowite uczucie, po prostu zatkało mnie. Wszystko, co miałem powiedzieć, jakoś umknęło. Długo rozmawialiśmy z Papieżem, podarował mi różańce dla całej rodziny.

Czym jest dla Pana to muzeum?
- Wszystkie prace związane z muzeum wykonałem społecznie. Cieszę się, że mogłem to zrobić dla tego wielkiego Polaka, którego szanuję i kocham jak swego ojca. Ponadto uzyskałem coś w formie nagrody - pobłogosławiony przez Ojca Świętego krzyż i różaniec, na którym się modlił. Zostałem też w 2002 r. uhonorowany przez Jana Pawła II odznaczeniem Benemerenti (dobrze czyniący). Wiele zawdzięczam mojej żonie, która inspirowała mnie w tej pracy. To muzeum traktuję jako pewnego rodzaju sanktuarium. Od dziewięciu lat w każdą niedzielę o godz. 13.00 modlę się w intencji Ojca Świętego oraz tych, którzy mi pomagali.

Dziękuję bardzo za rozmowę.
Beata Mikołajczuk

Muzeum Jana Pawła II, Szkoła Podstawowa nr 11 im. Jana Pawła II w Siedlcach, ul. Wiśniowa 5, tel. 025 644 36 84, www.muzeum-papieskie.prv.pl.

"Nasz Dziennik" 2006-07-04

Autor: ab