Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Z sercem i taktyką

Treść

- Mam pomysł na walkę, jestem dobrze przygotowany, zdrowy, a to oznacza, że w ringu będę szybki i niebezpieczny - mówi Tomasz Adamek przed walką z Amerykaninem Michaelem Grantem. Starcie, które odbędzie się w nocy z soboty na niedzielę (naszego czasu) w szczęśliwym dla Adamka Newark, może otworzyć pięściarzowi z Gilowic drzwi do pojedynku o pas mistrza świata wagi ciężkiej. To marzenie, któremu poświęcił ostatnie lata swojej kariery.
Adamek był już mistrzem świata, ale w niższych kategoriach wagowych, juniorciężkiej oraz półciężkiej. Dziś może się to wydawać wręcz nieprawdopodobne, ale ważył wówczas kilkanaście kilogramów mniej niż teraz, był szczupłym bokserem, który musiał pilnować ścisłej diety. Teraz jego waga waha się w okolicach stu kilogramów, masą mięśniową imponuje, ale nie stracił swoich największych zalet, szybkości, dynamiki i sprytu. Dzięki nim jest w stanie skutecznie rywalizować z zawodnikami większymi i cięższymi od siebie. Pierwszą walkę w królewskiej kategorii stoczył 24 października ubiegłego roku z Andrzejem Gołotą. Wygrał bez problemów, ale i przeciwnik był wyjątkowo słaby. Prawdziwe testy przyszły w lutym i kwietniu, a były nimi starcia z Jasonem Estradą i Chrisem Arreolą. Adamek w obu okazał się lepszy, a przy okazji zaprezentował styl, którym zaimponował wszystkim. Jakby tego było mało, błyskawicznie awansował na pierwsze miejsce w rankingu World Boxing Organization, wyprzedzając takich tuzów, jak Nowozelandczyk David Tua i Rosjanin Alexander Powietkin. Stał się głównym kandydatem do walki o mistrzowski pas z Ukraińcem Władimirem Kliczką, ale by tę szansę otrzymać, musi pokonać Granta.
Dwumetrowego Amerykanina doskonale zna Gołota. W 1999 roku obaj pięściarze stanęli naprzeciw siebie i stoczyli jeden z najdziwniejszych pojedynków w dziejach. Polak rozpoczął doskonale, w pierwszej rundzie dwukrotnie posłał przeciwnika na deski, wypracowując ogromną przewagę punktową. Po dziewiątej rundzie, przedostatniej, jeszcze wyraźnie prowadził, gdy nagle się poddał. Wywołało to konsternację, ale Gołota decyzji nie zmienił. Wtedy w jego narożniku stał m.in. Roger Bloodworth, który teraz przygotowywał Adamka. - Jedenaście tygodni przepracowałem uczciwie i osiągnąłem formę pozwalającą mi z optymizmem oczekiwać walki z Grantem. Obaj trenerzy [obok Bloodwortha także Tyler Woodman - przyp. red.] przygotowali zestaw nowych, ciekawych ćwiczeń, które miały wzmocnić moją siłę, wytrzymałość i poprawić budowę określonych partii mięśni - powiedział Polak. Wśród nich znalazło się rytmiczne uderzanie wielkim młotem w ogromną oponę, wchodzenie po schodach na wysokie piętra, pływanie, bieganie w terenie, pchanie ciężkiego żelastwa itd.
Grant jest dużo wyższy (o prawie 15 cm), cięższy (o ok. 20 kg) i ma znacznie większy zasięg ramion od Adamka. Jest też mocniejszy, ale naszego boksera to nie przeraża. - Sparowałem z zawodnikami o podobnej budowie i parametrach i jestem gotowy, by stanąć do walki z Amerykaninem. Grant jest wielki, ma długie ręce, ale w ringu liczy się przede wszystkim serce do walki, szybkość, siła ciosu, psychika i odpowiednia taktyka. Ja przygotowałem specjalną kombinację sześciu ciosów bitych jeden po drugim, chcę nią zaskoczyć rywala - przyznał Adamek. Polak stoczył na zawodowym ringu 42 walki, z których 41 wygrał. Jedyną porażkę poniósł z Chadem Dawsonem w lutym 2007 roku, tracąc tytuł WBC w wadze półciężkiej. Amerykanina prowadził wówczas Eddie Mustafa Muhammad, który obecnie jest trenerem... Granta i o swoim podopiecznym wypowiada się w samych superlatywach. - Jest jednym z pięciu najlepszych pięściarzy wagi ciężkiej - powiedział. 38-letni Grant (rekord 46-3) był uważany za gwiazdę przyszłości, ale dawno temu. Nigdy nie spełnił do końca pokładanych w nim nadziei. Jest większy i silniejszy od Adamka, ale więcej argumentów ma za sobą Polak, który jest po prostu lepszym bokserem.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-08-20

Autor: jc