Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Z Sejmu do adwokatury

Treść

Roman Giertych zrezygnował wczoraj z funkcji prezesa Ligi Polskich Rodzin. Powiedział też, że nieprędko wróci do polityki. Ligą ma na razie kierować Sylwester Chruszcz, poseł Parlamentu Europejskiego.

O swojej rezygnacji Giertych uprzedzał jeszcze w niedzielny wieczór wyborczy przed opublikowaniem wstępnych wyników głosowania. Z nieoficjalnych danych wynikało już wtedy, że LPR nie przekroczy progu wyborczego. Ostatecznie LPR poparło tylko 1,3 proc. wyborców. Roman Giertych uznał, że w tej sytuacji ponosi polityczną odpowiedzialność za ten słaby wynik i jedynym wyjściem jest dymisja z funkcji partyjnych. Zgodnie z zapowiedziami, obowiązki prezesa przejmie eurodeputowany Sylwester Chruszcz, którego zadaniem będzie w pierwszej kolejności uchronienie LPR przed kryzysem spowodowanym wypadnięciem jej z parlamentu. Giertych nie krył, że Chruszcza czeka rzeczywiście bardzo ciężkie zadanie, bo przejmuje Ligę w "trudnym momencie". Z partii zaczynają odchodzić działacze. Liga nie dostanie też ani złotówki z pieniędzy budżetowych, bo nie zdobyła nawet 3 proc. głosów, a tylko przynajmniej taki wynik daje prawo do subwencji.
Sam Giertych wraca natomiast do zawodu adwokata, który - jak powiedział - "jest jego pasją". Wkrótce były już lider LPR otworzy kancelarię w Warszawie. Zażartował też, że dziennikarzom, którzy pisali o nim zarówno dobrze, jak i źle, będzie udzielał 20-procentowej zniżki.
Czy to oznacza definitywny rozbrat Romana Giertycha z polityką? Raczej nie, bo pozostaje on w LPR, choć nie będzie pełnił w Lidze żadnych funkcji. - Miną lata, zanim znowu zaangażuję się w politykę. Przyznam, że czuję się trochę zmęczony. W bardzo młodym wieku zaangażowałem się w politykę i poświęciłem jej bardzo dużo czasu - stwierdził były wicepremier, sugerując jednak, że takiego powrotu nie wyklucza.
Komentując wyniki wyborów, Roman Giertych stwierdził, że PiS, choć pokonało Samoobronę i LPR, przejmując ich elektorat, tak naprawdę niewiele zyskało. Zdobyło bowiem głosy współkoalicjantów, a nie udało się partii Jarosława Kaczyńskiego uszczuplić poparcia dla PO i lewicy.
Były minister edukacji dodał, że mimo rozpadu koalicji z PiS pozytywnie ocenia swój udział w rządzie z PiS i Samoobroną. Udało się bowiem przeprowadzić szereg korzystnych reform w szkole, jak choćby wprowadzenie mundurków, i poprawić bezpieczeństwo uczniów.
Krzysztof Losz
"Nasz Dziennik" 2007-10-25

Autor: wa