Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Z Platformą przedsiębiorcom lepiej nie będzie

Treść

Posłowie debatowali niedawno nad ulżeniem drobnym przedsiębiorcom, aby ci nie musieli płacić w grudniu każdego roku zaliczki na podatek dochodowy w podwójnej wysokości. Tak szybko jak ten pomysł w Sejmie się pojawił, tak też niemal natychmiast został storpedowany przez Ministerstwo Finansów. Senat zgłosił bowiem przy pełnym poparciu resortu finansów swój projekt ustawy dotyczący tego zagadnienia, który faktycznie tylko pozoruje wprowadzenie jakiegokolwiek udogodnienia dla małych firm. Sejm zajmie się senackim projektem po przerwie wakacyjnej. O ułatwieniach dla przedsiębiorców łatwo jest mówić, trudniej natomiast je wprowadzić. Zwłaszcza jeżeli faktycznie wprowadzić się ich nie chce, czego oczywiście ze względu na niezwykłą dbałość obecnego rządu o wizerunek wprost nie usłyszymy. Na marny los skazana została niedawno nowelizacja ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz osób prawnych. Projekt zakłada zniesienie przepisu zobowiązującego przedsiębiorcę do zapłaty w ostatnim miesiącu roku podatkowego "podwójnych" zaliczek na podatek dochodowy. Przedsiębiorcy płacący co miesiąc zaliczki na podatek dochodowy od osób fizycznych do 20 grudnia mają obowiązek zapłacić zaliczkę na podatek za listopad i za grudzień - w tej samej wysokości co zaliczka za listopad. Projekt przewiduje, że zaliczka za grudzień mogłaby zostać zapłacona analogicznie do pozostałych zaliczek w terminie do 20. dnia następnego miesiąca, czyli w tym przypadku do 20 stycznia. Projekt, nad którym debatowali posłowie, nie zdobył jednak uznania Ministerstwa Finansów, i to mimo że wcale nie był to projekt ustawy opozycji, bo został przygotowany w sejmowej komisji nadzwyczajnej "Przyjazne państwo", która miała podobno w zamyśle posłów Platformy Obywatelskiej przygotowywać ustawy ułatwiające życie przedsiębiorcom. Proponowane przepisy nie mają także na celu obniżenia obciążeń podatkowych przedsiębiorców, a jedynie unormalniają rozliczenia firm z urzędem skarbowym, które według obecnych przepisów płacąc "podwójną" zaliczkę w grudniu, faktycznie kredytują fiskusa. O co więc chodzi? - Skutek dla całego sektora, czyli dla budżetu państwa i dla budżetów jednostek samorządu terytorialnego, w 2009 r. można oszacować na 2,9 mld złotych. Chodzi o przesunięcie dochodów, ale i ich ubytek w tymże roku. Jeżeli rozwiązanie wprowadzone zostałoby w 2010 r., kwoty te wyniosą odpowiednio dla budżetu państwa 2,4 mld zł i dla całego sektora 3,1 mld zł - wyjaśniała wiceminister finansów Elżbieta Chojna-Duch. Wniosek z tego prosty: przedsiębiorcy, którzy nieraz ciężko wiążą koniec z końcem, powinni płacić fiskusowi podatek od dochodu, którego jeszcze faktycznie nie osiągnęli - gdyż faktury wystawione ostatniego dnia miesiąca mogą być zgodnie z prawem zapłacone przez kontrahenta jeszcze w miesiącu następnym, czyli np. dopiero na początku stycznia - a wielki budżet państwa nie jest w stanie przeboleć, że części pieniędzy nie dostanie z góry, lecz miesiąc później. Ministerstwu Finansów w walce z ułatwieniami dla przedsiębiorców pomocną dłoń podali jednak senatorowie. Senat już przyjął zgłoszony przez grupę senatorów Platformy Obywatelskiej projekt ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Oczywiście projekt powstał pod hasłem... wprowadzania ułatwień dla przedsiębiorców. "Celem ustawy jest wydłużenie terminu wpłacania ostatniej w roku podatkowym miesięcznej zaliczki na podatek do 31 grudnia i tym samym zwiększenie płynności finansowej małych przedsiębiorców prowadzących działalność opodatkowaną podatkiem dochodowym od osób fizycznych". Przesunięcie terminu do końca grudnia dla drobnych przedsiębiorców praktycznie nic nie zmienia, zwłaszcza jeśli kontrahenci płacą za faktury dopiero w styczniu. W tej sytuacji argument o "zwiększaniu płynności", zwłaszcza w kontekście proponowanej przez posłów nowelizacji ustawy o PIT w tej sprawie, trudno nazwać inaczej jak tylko kpiną z drobnych przedsiębiorców. Poseł PiS Adam Abramowicz, który uzasadniał w Sejmie projekt ustawy korzystnej dla przedsiębiorców, przygotowanej przez posłów, wyjaśniał, że często zdarza się, iż w grudniu firma przynosi stratę, a pomimo to musi zapłacić podatek dochodowy od dochodów, których nie uzyskała. - Powoduje to konieczność późniejszego zwrotu nadpłaty, a więc obciążenie dodatkową pracą aparatu skarbowego, generuje dodatkowe koszty manipulacyjne i bankowe. Po drugie, firmy są obciążone daniną, zanim jeszcze osiągną zysk i zarobią pieniądze na zapłacenie podatku, czyli muszą zaciągać kredyty na wykonanie obowiązku podatkowego. Powoduje to zatory płatnicze i zaburzanie gospodarki finansowej przedsiębiorstw - tłumaczył Abramowicz. Z nieżyciowymi przepisami wielu przedsiębiorców próbuje sobie radzić, przerzucając, jeśli tylko się da, część kosztów z grudnia na listopad, tak aby nadpłata podatku była jak najniższa. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-08-02

Autor: wa