Z nowinkami nad Bosfor
Treść
Po trzytygodniowej przerwie kierowcy Formuły 1 wrócą w weekend do rywalizacji o mistrzostwo świata. Grand Prix Turcji, czwarta eliminacja cyklu, zainauguruje europejską część sezonu, na którą niemal wszystkie zespoły przyszykowały w swoich bolidach szereg nowinek.
Jakich? To się okaże, bo nie każda ekipa chciała zdradzić sekrety. Wiadomo, że pod Stambuł z nowym pakietem aerodynamicznym przyjechał team Lotus-Renault. - Będziemy mieć nowe skrzydło, modyfikacje w okolicach nosa, poprawiony wlot powietrza i podłogę - powiedział James Allison, dyrektor techniczny. Wszystko to ma pomóc jeszcze bardziej zbliżyć się do czołówki, nie jest bowiem tajemnicą, że oczekiwania w zespole są spore. Rozbudziły je podia Witalija Pietrowa i Nicka Heidfelda w pierwszych dwóch wyścigach sezonu. Trzeci, w Chinach, był mniej udany, ale teraz znów ma być dobrze. - Dokonaliśmy w tym roku sporego postępu, jeśli chodzi o bolid i jego innowacyjność. Dotychczasowe wyniki były obiecujące, ale musimy jeszcze podwoić wysiłki, by dogonić ekipy nas wyprzedzające. W Stambule wszyscy pojawią się z jakimiś nowinkami, trudno cokolwiek przewidzieć, ale postaramy się uzyskać jak najlepszy rezultat - przyznał Rosjanin. Dobrej myśli jest również Niemiec. - Bolid jest konkurencyjny na różnych typach obiektów, szybki, ale jeszcze nie wykorzystaliśmy w pełni jego potencjału. Zarówno zespół, jak i ja możemy się poprawić. Przerwa pozwoliła nam przeanalizować aspekty, w których powinniśmy zrobić krok naprzód - zauważył.
Przed rokiem w Stambule najlepszy był Lewis Hamilton (McLaren), zwycięzca ostatniego wyścigu w Chinach. Brytyjczyk trzy tygodnie temu przełamał hegemonię Sebastiana Vettela, który pozostał jednak zdecydowanym liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw. Niemiec z Red Bulla w Turcji nie osiągał dotychczas spektakularnych wyników, zresztą jego ekipa nad Bosforem nigdy nie odniosła zwycięstwa. Najmilej zmagania tam wspomina Brazylijczyk Felipe Massa z Ferrari, który trzykrotnie stawał na najwyższym stopniu podium. Jak potoczy się rywalizacja w weekend, trudno powiedzieć. Pierwsze odpowiedzi, choć oczywiście niepełne, dadzą dzisiejsze sesje treningowe. Wszyscy miewali do tej pory mniejsze lub większe problemy, także Red Bull, który nie mógł poradzić sobie ze szwankującym systemem KERS. Teraz inżynierowie przyznali, że usterka została naprawiona, jeśli tak faktycznie będzie, na Vettela i Australijczyka Marka Webbera może nie być mocnych.
Podczas długiej przerwy największą sensację wywołało zatrudnienie w teamie Williams-Cosworth Mike´a Coughlana, jednego z uczestników głośnej afery szpiegowskiej z udziałem McLarena. W 2007 roku w nielegalny sposób zdobył on dokumentację technologiczną nowego bolidu Ferrari, a gdy sprawa wyszła na jaw, brytyjski zespół stracił wszystkie punkty w klasyfikacji mistrzostw świata konstruktorów i musiał zapłacić karę w wysokości 100 milionów dolarów. Coughlan i jego współpracownicy zostali ukarani zakazem pracy w cyklu Grand Prix, ale jak widać, dobiegł on końca. Frank Williams, właściciel teamu, dramatycznie szuka osób, które pomogą przywrócić blask ekipie znajdującej się na krawędzi. W trzech tegorocznych wyścigach Brazylijczyk Rubens Barrichello i Wenezuelczyk Pastor Maldonado jeszcze nie zdobyli punktów.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-05-06
Autor: au