Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Z nadzieją i ufnością patrzę w przyszłość

Treść

Z ks. bp. Józefem Guzdkiem, mianowanym przez Stolicę Apostolską biskupem polowym Wojska Polskiego, rozmawia Małgorzata Bochenek
Jak Jego Ekscelencja przyjął nominację?
- Przyjmuję nominację z pokorą i świadomością wielkiej odpowiedzialności. Zadania, które mnie czekają, wyznaczył Bóg, a skoro to właśnie On mi je wyznaczył, to nie zostawi mnie samego, będzie mi towarzyszył swoją łaską, będzie mnie wspierał. Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam? Z nadzieją i ufnością patrzę w przyszłość; bardzo zależy mi na dobrej współpracy z księżmi kapelanami. Razem - podkreślam to słowo "razem" - mamy nieść Dobrą Nowinę, czyli Ewangelię, żołnierzom, kadrze oficerskiej, ale także w parafiach rodzinom, które nieraz przeżywają trudne chwile. Kiedy ojcowie wyjeżdżają na misje zagraniczne, jest niepewność, poczucie zagrożenia...
Życie Księdza Biskupa związane jest z Wadowicami, z archidiecezją krakowską, z dziedzictwem Jana Pawła II...
- Ojciec Święty Jan Paweł II pochodził z rodziny wojskowej. To jest ważny element w jego życiorysie, ale także w formacji duchowej. Wspominał swojego ojca - człowieka głębokiej wiary, który potrafił łączyć służbę Bogu ze służbą Ojczyźnie. To jest dla mnie wzór, przykład, by te dwie wartości łączyć, uczyć umiłowania Boga i umiłowania Ojczyzny, najwyższych wartości.
Czy dotychczasowa posługa - m.in. ta w seminarium krakowskim, wśród kapłanów - będzie miała wpływ na nowe zadania, do których Ksiądz Biskup zostaje posłany?
- Bez wątpienia tak, bo nic w życiu nie dzieje się przypadkowo. Pan Bóg przygotowywał mnie do podjęcia zadań biskupa w archidiecezji krakowskiej m.in. przez dodatkowe siedem lat pracy w seminarium - cztery lata byłem prefektem, a trzy rektorem. Przez dziesięć lat prowadziłem także formację stałą księży tej właśnie archidiecezji, tych najmłodszych, bo do dziesiątego roku kapłaństwa. To jest niezwykle ważne doświadczenie, bo księża to pierwsi i najważniejsi współpracownicy biskupa, bo oni - mówiąc językiem wojskowym - są na pierwszej linii frontu. Będę starał się być na tej pierwszej linii zwłaszcza w czasie wizyt duszpasterskich.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 2010-12-06

Autor: jc