Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Z mądrości św. Doroteusza z Gazy. O świętym poście

Treść

Każdy więc, kto się chce oczyścić z grzechów całego roku przez te dni święte, powinien strzec się przede wszystkim nadużywania pokarmów. Bo nadużycie pokarmów, jak mówili Ojcowie, rodzi w człowieku wszelkie zło.

Każdy więc, kto się chce oczyścić z grzechów całego roku przez te dni święte, powinien strzec się przede wszystkim nadużywania pokarmów. Bo nadużycie pokarmów, jak mówili Ojcowie, rodzi w człowieku wszelkie zło. Poza tym powinien także uważać, żeby nie przerywać postu bez wielkiej konieczności, żeby nie szukać potraw smacznych, ani się nie obciążać nadmiarem pokarmu i napoju. Są bowiem dwa rodzaje żarłoczności. Bywa, że ktoś jest kuszony do smakoszostwa i niekoniecznie chce zjeść dużo, ale chce zjeść smacznie. Jeśli taki je potrawę, która mu smakuje, nieraz tak go ta rozkosz wciąga, że trzyma długo kęs w ustach, ciągle go żując i nie chcąc go przełknąć z powodu rozkoszy. To nazywamy smakoszostwem (laimargia). Inny kuszony jest do nadmiaru. Nie żąda smacznych potraw, ani mu nie zależy na przyjemności, ale dobre czy złe potrawy, on chce jedynie jeść. Cokolwiek by to było, wszystko mu jedno, byle by mógł brzuch napełnić. To nazywany żarłocznością (gastrimargia). Wytłumaczę wam pochodzenie tych nazw. U autorów pogańskich występuje słowo margainein w znaczeniu „szaleć”, a margos znaczy szalony. Kiedy więc ktoś wpadnie w tę chorobę i w to szaleństwo, że koniecznie chce napełnić brzuch, mówimy na to gastrimargia, bo szaleje na punkcie brzucha (gaster). A jeśli chodzi mu o samą przyjemność dla ust, nazywa się to laimargia, bo szaleje na punkcie ust (laimos).

Tego więc trzeba strzec się z wszelką pilnością, jeśli chcemy oczyścić się z grzechów. Bo to nie dzieje się z potrzeby ciała, ale z powodu namiętności, i jeśli temu pobłażamy, grzeszymy. Podobnie jak i w małżeństwie, i w grzesznym związku czyn jest ten sam, ale cel stanowi o różnicy, bo w pierwszym wypadku chodzi o potomstwo, w drugim zaś o zadowolenie żądzy. Podobnie jest i w sprawie jedzenia. Co innego jeść z potrzeby, a co innego jeść dla przyjemności. Cel decyduje o grzechu. Z potrzeby je ten, kto sobie sam naznacza dzienną miarę pożywienia i jeśli widzi, że go ta miara obciąża i trzeba trochę z niej ująć, ujmuje. A jeśli nie tylko nie obciąża, ale nie wystarcza ciału i trzeba troczę mu dodać, dodaje. W ten sposób trzyma się wyznaczonej miary, nie dla przyjemności, ale dla zachowania sił cielesnych. Pokarm zaś, który człowiek przyjmuje, powinien być przyjmowany z modlitwą. Trzeba więc w sercu uważać się za niegodziwego jakiegokolwiek podtrzymania, i nie zajmować się tym, że niektórzy (zapewne z racji jakiejś potrzeby lub konieczności) są specjalnie obsługiwani. Inaczej moglibyśmy sami zacząć szukać przyjemności, zapominając, że ona jest dla duszy szkodliwa… / Św. Doroteusz z Gazy

Słuchasz fragmentu książki Pisma ascetyczne św. Doroteusza z Gazy / Czyta: Franciszek Wytych OSB / Słuchaj podcastów

Św. Doroteusz z Gazy (VI w.), pochodził z Antiochii, gdzie też otrzymał staranne wykształcenie. Około roku 525 wstąpił do położonego koło Gazy (Palestyna) klasztoru, kierowanego przez abba Seridosa. Stał się uczniem dwóch wielkich mistrzów-rekluzów: Jana i Barsanufiusza. We wspólnocie pełnił różne obowiązki: odpowiedzialnego za przyjmowanie podróżnych i gości, opiekuna chorych oraz szpitala, a z czasem również wychowawcy nowych kandydatów. Być może po śmierci mistrzów oraz Seridosa (ok. 540 r.) założył nowy klasztor. Pozostawił zbiór konferencji oraz listów.

Żródło: cspb.pl,

Autor: mj