Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Z mądrości św. Doroteusza z Gazy. O sumieniu

Treść

Kiedy Bóg stworzył człowieka, zasiał mu w serce coś boskiego, pewną zdolność, jaśniejszą i żarliwszą od iskry, oświecającą umysł i pokazującą mu to, co jest dobre, a co złe. Nazywa się ona sumieniem i jest wyrazem prawa naturalnego.

Kiedy Bóg stworzył człowieka, zasiał mu w serce coś boskiego, pewną zdolność, jaśniejszą i żarliwszą od iskry, oświecającą umysł i pokazującą mu to, co jest dobre, a co złe. Nazywa się ona sumieniem i jest wyrazem prawa naturalnego. Ją to – jak mówią Ojcowie – oznaczały studnie, które wykuł Jakub, a które zasypali Filistyni. Za tym prawem, to jest za sumieniem, szli patriarchowie i wszyscy święci, kiedy jeszcze nie było prawa pisanego, i podobali się Bogu. A gdy ludzie to prawo pogrzebali i podeptali przez narastający grzech, stało się nam potrzebne nawet przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, aby odsłonić i rozbudzić tę iskierkę zagrzebaną, aby ją ożywić przez przestrzeganie Jego świętych przykazań. Teraz możemy albo zagrzebać ją na nowo, albo pozwolić jej zabłysnąć i oświecić nas, jeżeli Mu będziemy posłuszni. Jeśli bowiem sumienie nakazuje nam coś uczynić, a my nim wzgardzimy i znowu się odzywa, a my tego nie czynimy, ale nadal je depczemy, to ponownie zasypujemy tę iskierkę i nie może już ona pouczać nas jasno spod ciężaru, którym ją przysypaliśmy; ale jak kopcąca lampa zaczyna nam świecić ciemno i wskazywać niewyraźnie. I tak stopniowo – podobnie jak w wodzie zmąconej błotem nie można rozpoznać swojego odbicia – tracimy zdolność słyszenia głosu sumienia, i w końcu prawie się nam wydaje, że go wcale nie mamy. Ale nie istnieje człowiek, który by go nie miał: jest ono bowiem czymś boskim, (jak już powiedzieliśmy) i nigdy nie ginie, ale zawsze przypomina nam nasz obowiązek; tylko że my już nie słyszymy jego głosu, bośmy nim pogardzili i podeptali je… / Św. Doroteusz z Gazy

Słuchasz fragmentu książki Pisma ascetyczne św. Doroteusza z Gazy / Czyta: Franciszek Wytych OSB / Słuchaj podcastów

Św. Doroteusz z Gazy (VI w.), pochodził z Antiochii, gdzie też otrzymał staranne wykształcenie. Około roku 525 wstąpił do położonego koło Gazy (Palestyna) klasztoru, kierowanego przez abba Seridosa. Stał się uczniem dwóch wielkich mistrzów-rekluzów: Jana i Barsanufiusza. We wspólnocie pełnił różne obowiązki: odpowiedzialnego za przyjmowanie podróżnych i gości, opiekuna chorych oraz szpitala, a z czasem również wychowawcy nowych kandydatów. Być może po śmierci mistrzów oraz Seridosa (ok. 540 r.) założył nowy klasztor. Pozostawił zbiór konferencji oraz listów.

Żródło: cspb.pl,

Autor: mj