Z charakterem
Treść
Przez długie lata to Niemcy uchodzili za zespół, który zawsze gra do końca i potrafi w ostatniej chwili przechylić szalę na swoją stronę. Podczas obecnego mundialu ich rolę przejęli Amerykanie.
Mówimy "drużyna z charakterem", myślimy USA. Tak, tak, to nie pomyłka. Być może podopieczni Boba Bradleya specjalnie nie zachwycają swoją grą, nie są wyszkoleni technicznie jak Argentyńczycy i nie urzekają jak Hiszpanie, ale mają w sobie to "coś", co pozwala im walczyć o swoje do ostatnich sekund. I to skutecznie. W dwóch ostatnich meczach fazy grupowej mieli przeciw sobie nie tylko rywali, ale i sędziów. Ci drudzy nie uznali im dwóch prawidłowo zdobytych bramek, co mogło zamknąć drzwi do 1/8 finału. Mogło, gdyby Amerykanie nie odwrócili losów pojedynku ze Słowenią (choć przegrywali 0:2) i w doliczonym czasie gry nie zdobyli zwycięskiej bramki w starciu z Algierią (1:0). - Mogę być dumny ze swoich piłkarzy. W każdy mecz wkładają całe serce, nigdy się nie poddają. Dzięki temu wygraliśmy grupę i jesteśmy gotowi na kolejne spotkania - powiedział Bradley. Znakomita postawa reprezentacji USA zwróciła uwagę kibiców za oceanem, którzy zaczęli z pasją oglądać mundial i wreszcie doceniać futbol. Dotychczas znajdujący się w cieniu innych dyscyplin, teraz z niego wychodzący.
W 1/8 finału Amerykanie zmierzą się z Ghaną. To rywal w ich zasięgu...
Pisk
Nasz Dziennik 2010-06-25
Autor: jc