Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Z biegiem czasu coraz lepiej

Treść

Polscy siatkarze bardzo udanie rozpoczęli zmagania w Lidze Światowej. W wypełnionej po brzegi hali w Bydgoszczy podopieczni Raula Lozano dwukrotnie pokonali Argentynę 3:1. Pochodzący z... Argentyny trener naszej drużyny chwalił swych podopiecznych i nie ukrywał zachwytu atmosferą stworzoną na trybunach przez kibiców "Biało-Czerwonych".
Przez ostatnie dni polscy siatkarze bardzo mocno i dużo trenowali. Nie ukrywali zmęczenia, ale i chcieli rywalizację w Lidze Światowej rozpocząć od dwóch wygranych. To się udało. W piątek kierowani przez świetnie grającego Piotra Gruszkę nasi zwyciężyli 3:1 (25:20, 23:25, 25:23, 25:23). Spisali się nieźle, byli stroną dominującą, nie było dla nich straconych piłek, tylko... Tylko drugi set przypomniał wszystkim, że są zdolni do wszystkiego. Czyli - że potrafią w ciągu kilku chwil oddać rywalowi inicjatywę w sposób niezrozumiały i przegrać wygraną zdawało się partię. W owej odsłonie prowadzili bowiem już 22:17, ale stracili kolejnych pięć punktów i ostatecznie w secie polegli. Podobnie było w partii następnej - spokojnie prowadzili 20:14 i pozwolili rywalom dojść na 21:19. Końcówka stała się dramatyczna, ze stanu 24:21 zrobiło się 24:23, na szczęście w decydującym momencie sprawy w swoje ręce wziął Gruszka. Nad tym elementem Lozano będzie musiał spędzić najwięcej czasu, bo nerwy nigdy nikomu nie służyły i służyć nie będą. Nerwy niepotrzebne.
Dodajmy, że w piątek w naszym zespole najskuteczniejsi byli Grzegorz Szymański (13 punktów) oraz Gruszka i Michał Winiarski (po 12).
Sobotni pojedynek rozpoczął się fatalnie. Polacy oddali całkowicie pole przeciwnikowi, popełniali proste błędy, nie potrafili znaleźć sposobu na rozmontowanie argentyńskiej obrony. Pierwszego seta przegrali, w drugim było podobnie - na szczęście do czasu. Przy stanie 7:11 na parkiecie pojawił się Wojciech Grzyb, który usprawnił funkcjonowanie bloku. Rozegrał się Gruszka, który podobnie jak dzień wcześniej był pierwszoplanową postacią naszego zespołu. Kilka razy świetną zagrywką popisał się Mariusz Wlazły (wraz z Gruszką zdobyli po 20 pkt). Polacy odrobili straty, potem dominowali już wyraźnie. - Różnica pomiędzy pierwszym i drugim meczem była taka, że w piątek zwykle mieliśmy po kilka punktów przewagi, a w sobotę to my często odrabialiśmy 1-2 punkty straty - podsumował Raul Lozano. Argentyńczyk zwrócił uwagę na nie najlepiej funkcjonujący blok, ale też pochwalił swych podopiecznych za to, że wraz z upływem gry spisywali się lepiej. - To nowość w postawie polskiego zespołu - skwitował. Lozano nie ukrywał, że ciężko grało mu się przeciw rodakom, nie ukrywał też zachwytu nad kolorową i rozśpiewaną polską publicznością.
Po dwóch wygranych Polacy zajmują drugie miejsce w tabeli grupy C Ligi Światowej. Lepszym bilansem setów wyprzedza ich tylko Grecja, która pokonała Serbię i Czarnogórę 3:0 (26:24, 25:18, 25:21) i 3:1 (23:25, 25:22, 25:16, 25:19).
Piotr Skrobisz

"Nasz Dziennik" 2005-05-30

Autor: ab