X Wratislavia Cantans
Treść
"Nie puszczę Cię, mój Aniele, póki mnie nie pobłogosławisz" - to fragment jednego z tekstów prezentowanych na zakończonym wczoraj 42. festiwalu Wratislavia Cantans. Tegoroczny festiwal był zjawiskiem nietypowym i niezwykłym. Po raz pierwszy duży wpływ na jego kształt artystyczny miał Paul McCreesh. Zasadniczo odszedł też od pierwotnej formuły o charakterze oratoryjno-kantatowym.
Podstawą każdego wieczoru wro
cławskiego stały się koncerty z tematem przedstawiającym nowe, nieznane przedtem utwory lub połączone cykle tematyczne, na przykład "Róża bez skazy" - koncert poświęcony postaci Maryi Panny, lub "Z Zielonej i błogiej krainy". Nocną liturgię wypełniały zespoły braci dominikanów działające wraz z zespołem Bornus Consort i Schola Gregoriana Silesienses. Paul McCreesh wystąpił kilkakrotnie we Wrocławiu i poza jego granicami z tymi samymi programami. Wielkim wydarzeniem był koncert znanego niemieckiego zespołu Cantus Cölln, który pod kierunkiem Konrada Juhghänela przedstawił interesujący program zatytułowany "Drogi do Bacha". Były to kompozycje poprzedników wielkiego mistrza, na których utworach on sam się uczył. W pamięci zapadły dwa wieczory z udziałem Rinalda Alessandriniego wykonującego z zespołem Concerto Italiano madrygały Claudia Monteverdiego oraz nieznane w Polsce wczesne oratorium Alessandra Melaniego zatytułowane "Ofiara Abla". Jak można było oczekiwać, największym wydarzeniem artystycznym festiwalu był przyjazd i dwa koncerty legendarnych już zespołów angielskich prowadzonych przez sir Johna Eliota Gardinera: The Monteverdi Choir i The
Englisch Baroque Soloist. W pierwszym, wrocławskim koncercie Gardiner efektownie, z niezwykłą wprost precyzją przedstawił kantaty Jana Sebastiana Bacha przeznaczone na dzień św. Michała Archanioła. W drugim koncercie, prezentowanym w zabytkowym kościele Pokoju w Świdnicy, Gardiner wykonał z pietyzmem i elegancją siedem "odkrytych" przez siebie kantat Jana Krzysztofa Bacha oraz już znane dwie kantaty Jana Sebastiana Bacha. Gardiner tworzy własny, niepowtarzalny, pełen perfekcji styl wykonywania utworów barokowych i klimat żarliwej modlitwy za pomocą muzyki, której nie można słuchać obojętnie.
Inne koncerty nie miały takiego mocnego wyrazu artystycznego. Dużo było na przykład występów różnych solistów, niekoniecznie uzasadnionych w programie festiwalu lub nie do końca przekonywających. W omówieniu recitalu lutnisty Jakoba Lindberga nie było ani słowa o całej wrocławskiej tradycji gry na lutni ani o bliższych związkach Silviusa Leopolda Weissa z innymi rodzinami wrocławskich lutnistów i jego polskich arystokratycznych mecenasach. "Król Roger" Karola Szymanowskiego został wystawiony zaledwie z kilkudniową różnicą w czasie obok przedstawienia w Operze Wrocławskiej, co było zdecydowanym brakiem koordynacji. Natomiast przedstawiona z udanym efektem artystycznym kolejna inscenizacja Paula McCreesha zatytułowana "Brahmsowska zaduma nad śmiercią", z udziałem Sinfonii Varsovii i Chóru Filharmonii Wrocławskiej oraz solistami Mhairi Lawson i Dietrichem Henschelem, stanowiła dobry przykład cennego łączenia zespołów polskich i angielskich, choć zabrakło tu pełnej charyzmy. Interesującym pomysłem był także koncert The Cardinalls Music pod dyrekcją Andrew Carwooda, będący hołdem dla twórczości Giovanniego Pierluigi da Palestriny. Festiwal zakończyło brawurowe, świetne wykonanie "Nieszporów" Claudia Monteverdiego, utworu, na którym McCreesh "szlifował" swoją artystyczną doskonałość, oraz Msze Święte z udziałem wrocławskich artystów wykonujących utwory kompozytorów polskich różnych epok. Na wrocławskim festiwalu pojawił się jeszcze jeden polski akcent. W piątek, 14 września, w bazylice św. Elżbiety odbyło się prawykonanie nowego utworu wrocławskiej kompozytorki Agaty Zubel zatytułowane "Nad Pieśniami". Nie można jednoznacznie określić tegorocznego festiwalu jako imprezy w pełni udanej, znakomitej pod każdym względem i niezapomnianej. Ważne jest jednak to, że powstaje jego nowe, świeże oblicze.
Walentyna Węgrzyn
"Nasz Dziennik" 2007-09-17
Autor: wa