Wzrost wypracowali Polacy
Treść
Prof. Zyta Gilowska twierdzi, że w poglądach na gospodarkę bliższy jest jej Kaczyński niż Balcerowicz
Starych deklaracji nie zrealizowano, a juŻ sĄ nowe obietnice
Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało likwidację agencji i urzędów. Miało to przynieść tylko w ubiegłym roku 2 mld zł oszczędności w budżecie państwa, a w tym jeszcze większe. Do dzisiaj jednak władza nie wywiązała się ze swoich deklaracji. Zamiast tego złożyła nowe obietnice.
Wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska zapowiedziała likwidację wszystkich zakładów pomocniczych oraz znacznej części agencji. Te działania mają przynieść 10 mld zł oszczędności. Nie od razu, ale dopiero od 2008 r.
Tylko w tym roku agencje mają wydać z pieniędzy podatników 8,3 mld zł. Np. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ma do dyspozycji prawie 1,9 mld zł, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości - prawie 1,5 mld zł, gospodarstwa pomocnicze - też prawie 1,5 mld zł, a Zasób Własności Rolnej Skarbu Państwa - 1,4 mld zł.
Agencja Nieruchomości Rolnych miała zostać przekształcona w Fundusz Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa. Jego zarządzaniem miał kierować Departament Banku Ziemi w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Tylko na tej operacji mieliśmy zaoszczędzić w 2007 r. 110 mln zł. Tymczasem koszty utrzymania agencji wyniosą w tym roku prawie 120 mln zł.
Wojskowa Agencja Mieszkaniowa miała być rozwiązana 1 lipca 2007 r. Tak się jednak nie stanie. W tym roku na jej działalność zostanie przeznaczonych 711 mln zł (w 2006 r. było to 790 mln zł).
Agencja Mienia Wojskowego miała zostać "radykalnie zmniejszona lub zlikwidowana". Wiadomo jednak, że w tym roku dostanie 129 mln zł, a w 2006 r. miała 119 mln zł.
W 2007 r. planowano zaoszczędzić co najmniej 6,5 mln zł w konsekwencji zlikwidowania delegatur Ministerstwa Skarbu Państwa; 13 delegatur funkcjonuje do dzisiaj, choć trzy pierwsze miały zniknąć jeszcze przed końcem 2005 r.
Rząd obiecywał, że w wyniku jego działań pracę straci co najmniej co dziesiąty urzędnik państwowy. Ich zwolnienie miało przynieść oszczędności rzędu 550 mln zł. W tegorocznym budżecie wydatki na administrację są o 6 proc. wyższe niż w poprzednim, a urzędników opłacanych przez podatników będzie o 3,5 tys. więcej.
PiS zapowiadało też likwidację Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W budżecie na ten rok dla KRRiT zapisano prawie 11 mln zł; o prawie 15 proc. więcej niż w roku 2006.
(K.W.)
Walka z szarą strefą potrwa 5-6 lat, natomiast w ciągu dwóch najbliższych możemy liczyć na ograniczenie obecnych kosztów pracy o około jedną szóstą - zadeklarowała wczoraj w krakowskim "Klubie pod Jaszczurami" prof. Zyta Gilowska, wicepremier, minister finansów.
To zapewnienie jest o tyle istotne, że w Polsce najbardziej opodatkowanym towarem jest praca. Zresztą, nie ma państwa w Europie, w którym koszty pracy byłyby równie wysokie jak w naszym kraju. Wicepremier zadeklarowała również, że do końca 2008 r. oszczędności w funkcjonowaniu państwa powinny wynieść co najmniej 9 mld zł, czyli równowartość 1 proc. PKB.
Wicepremier Gilowska przypomniała licznie zebranej publiczności, że tak dobrej sytuacji gospodarczej jak obecnie nie było w Polsce od wielu lat. - W 2006 r. przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw przekroczyło magiczne 1000 dolarów (nie dodała jednak, że jest to kwota brutto, bo netto jest to ok. 1,9 tys. zł - red.), zaś tempo wzrostu PKB wyniosło 5,7 proc., w tym 6,3 proc. w IV kwartale 2006 r. - wyliczała minister finansów, radząc podlewać na dłoni kaktusa tym ekonomistom, którzy twierdzili, że szybciej im kaktus na ręce wyrośnie, niż będziemy mieć ponad 6-procentowy wzrost PKB. Chwaliła się również wysoką dynamiką inwestycji (16,5 proc.), spadkiem bezrobocia (z 17,6 na początku 2006 r. do 15 proc. pod koniec roku) czy rekordowo niską inflacją (1-procentową). Jednocześnie prof. Zyta Gilowska przyznała, że "wzrost gospodarczy wypracowali Polacy", a w znacznie mniejszym stopniu jest on zasługą poprzednich i obecnej ekipy rządzącej.
Wicepremier nie kryła jednak, że istnieje ryzyko zakłóceń w funkcjonowaniu gospodarki z powodu bardzo trudnych koalicjantów PiS, czyli Samoobrony i LPR. - Jednak to, że sprawy idą w dobrym kierunku jest przede wszystkim zasługą premiera Jarosława Kaczyńskiego - chwaliła swojego przełożonego.
Zapewniała, że w poglądach na gospodarkę dość istotnie różni się od prof. Leszka Balcerowicza. - Nie wydaje mi się, żeby PiS był w kwestiach gospodarczych formacją socjalistyczną - stwierdziła, ale równocześnie przyznała, że w ogóle nie interesowały ją poglądy ekonomiczne PiS, a wyłącznie Jarosława Kaczyńskiego. - A one w żaden sposób nie są sprzeczne z moimi. To głównie zadecydowało o tym, że weszłam do rządu - wyjaśniła wicepremier Zyta Gilowska powody swojego udziału w gabinecie Kazimierza Marcinkiewicza, a następnie Jarosława Kaczyńskiego.
Gospodarzem wczorajszego spotkania z prof. Gilowską był Zbigniew Wassermann, koordynator służb specjalnych. W zamiarze ministra Wassermanna dyskusja z wicepremierem, szefem resortu finansów, ma zainicjować cykl spotkań mieszkańców Krakowa z przedstawicielami rządu. (K.W.)
"Dziennik Polski" 2007-01-19
Autor: wa