Wyzwanie wobec świata
Treść
Duża część Amerykanów, a także wiele krajów świata oczekuje, że podczas swej drugiej kadencji George W. Bush zmieni swoją politykę, głównie zagraniczną. Polityka wewnętrzna bowiem, przede wszystkim konserwatywne stanowisko w sprawach społecznych i moralnych, zapewniła mu zwycięstwo wyborcze.
Niektórzy wyrażają przypuszczenia, że nie mając przed sobą perspektywy wyborów, Bush nie będzie już musiał liczyć się tak bardzo jak w pierwszej kadencji z doraźnymi względami politycznymi i zdobędzie się na podejmowanie niepopularnych, trudnych decyzji z myślą o zapisaniu się w historii.
Bush ma na to spore szanse, republikanie bowiem mają większość w obu izbach Kongresu. Zaś po wyborach wygranych nieznacznie, lecz zdecydowanie (stosunkiem 51 do 48 procent) ma też silniejszą pozycję niż podczas poprzedniej elekcji.
Najważniejsze wyzwania ze względu na rolę, jaką odgrywają USA na arenie międzynarodowej, stoją przed Bushem w polityce zagranicznej. Najistotniejsze z nich to zakończenie wojny w Iraku oraz doprowadzenie do zawarcia pokoju między Izraelem i Palestyńczykami, a także zapobieżenie nuklearnym zbrojeniom Korei Północnej. Amerykanom nie podoba się również atomowy program Iranu, któremu Bush zagroził nawet atakiem.
Właśnie ta buńczuczna zapowiedź, będąca realizacją planów Izraela, sugeruje, że amerykański prezydent może brnąć w dotychczasowej obłędnej polityce zagranicznej, ukierunkowanej na zapewnienie państwu żydowskiemu hegemonii na Bliskim Wschodzie, kosztem amerykańskiego podatnika i bezpieczeństwa tego kraju.
Z tego też względu nadal trudno przewidzieć zachowanie administracji Busha wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego, choć wystąpiła tam ostatnio bardzo ważna zmiana. Wieloletniego prezydenta Autonomii Palestyńskiej Jasera Arafata, krytykowanego przez USA i Izrael, po niedawnych wyborach zastąpił postrzegany przez wymienione kraje jako "umiarkowany" Mahmud Abbas. Tym samym został spełniony jeden z podstawowych warunków, od których władze izraelskie i amerykańskie uzależniały wznowienie rozmów o zakończeniu konfliktu.
W obecnej sytuacji najtrudniejsze wydaje się jednak zakończenie wojny w Iraku. Terror, który rozpętało tam szeroko rozumiane podziemie zbrojne, dezorganizuje nie tylko przygotowania do wyborów, w których USA upatrywały dotychczas szansy na uspokojenie sytuacji i powolne rozpoczęcie wycofywania wojsk, ale także życie społeczne i polityczne. Coraz trudniej więc pisać realne scenariusze zakończenia tej wojny, a przede wszystkim zapewnienia pokoju w Iraku.
Gdyby jednak Bush zechciał podjąć te wyzwania, niewątpliwie poprawiłoby to stosunki USA z ich sojusznikami, przede wszystkim w Europie, obrażonej za nieliczenie się z jej zdaniem. Wiele krajów zniechęciło również łamanie prawa międzynarodowego przez administrację amerykańską, m.in. za prezydentury Busha. Według niektórych obserwatorów, rolę "pomostu" z Europą może pełnić premier Wielkiej Brytanii Tony Blair.
Nie wiadomo jednak, czy polityka zagraniczna rzeczywiście zasadniczo zmieni się w sytuacji, gdy z administracji Busha odeszły osoby nieco mniej wojownicze niż dotychczasowi zwolennicy permanentnego konfliktu, tacy jak wiceprezydent Dick Cheney, minister obrony Donald Rumsfeld i jego zastępca Paul Wolfowitz. To właśnie oni pozostali na stanowiskach, a odszedł odpowiadający wcześniej za politykę zagraniczną, postrzegany jako bardziej umiarkowany Colin Powell. Zastąpiła go, dotychczas również nastawiona konfrontacyjnie, Condoleezza Rice. Ostatnio sygnalizuje ona wolę pojednania z europejskimi krajami "frontu odmowy" wobec wojny w Iraku i chęć poprawy wizerunku USA w świecie arabskim i muzułmańskim. Jednak na razie niewiele z tego wynika.
W polityce wewnętrznej Bush zapewne spróbuje zrealizować te projekty, których nie udało mu się - albo udało się jedynie częściowo - przeprowadzić podczas pierwszej kadencji. Najważniejsze z nich to reforma kodeksu podatkowego - jego uproszczenie - a także dalsze obniżki podatków oraz reforma systemu emerytalnego.
Jednocześnie Bush obiecuje zmniejszenie rosnącego deficytu budżetowego i handlowego oraz długu publicznego, które grożą dalszym spadkiem wartości dolara, wzrostem inflacji, koniecznością podniesienia stóp procentowych i w efekcie zahamowaniem wzrostu gospodarczego.
Zmniejszenie deficytu będzie w tej sytuacji możliwe tylko przez ograniczenie wydatków publicznych. Służyć temu ma m.in. reforma federalnego systemu emerytalnego Social Security.
Bush zamierza poza tym mianować konserwatywnych sędziów do sądów federalnych, z Sądem Najwyższym na czele. Stworzyłoby to szansę na orzekanie zgodne z normami moralnymi, m.in. w sprawie tzw. aborcji czy legalizacji związków homoseksualnych. Nominacje te jednak wymagają zatwierdzenia przez Senat, gdzie napotkają zapewne zażarty opór demokratów, a nawet niektórych republikanów.
BM
"Nasz Dziennik" 2005-01-21
Autor: ab