Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wysyp "polskich obozów"

Treść

W niemieckich i austriackich mediach praktycznie codziennie można znaleźć określenia typu "polski obóz koncentracyjny" lub "polski obóz zagłady". Z reguły po interwencji z polskiej strony następuje korekta tego szkalującego tekstu, aby za kilka dni w innej lub nawet w tej samej gazecie ponownie pojawiło się to samo określenie.
Szefowie niektórych redakcji mają czelność mówić Polakom, że nie słyszeli o tym, by w latach 1939-1945 w Europie działały jedynie niemieckie obozy zagłady. Kilka dni temu monachijski dziennik "Sueddeutsche Zeitung" nazwał niemiecki obóz w Sobiborze "polskim obozem zagłady" i dopiero po interwencji ambasady RP zmienił to fałszywe sformułowanie na "niemiecki obóz". Wczoraj historia się powtórzyła i w kontekście ekstradycji Johna Demjaniuka do Niemiec w wielu niemieckojęzycznych tytułach ponownie pojawiły się fałszujące historię określenia: "polski obóz zagłady (lub koncentracyjny) w Sobiborze".
O "polskim obozie zagłady" poinformował niemiecki portal internetowy www.tagesblick.de. Zapytaliśmy Izabele Pfass, redaktor odpowiedzialną w nim za serwis informacyjny, dlaczego tak napisali i czy nie zdają sobie sprawy, że wszystkie obozy koncentracyjne i zagłady podczas II wojny światowej były niemieckie. Pfass bez oporów przyznała nam rację. - Jest mi bardzo przykro, że tak napisaliśmy i zaraz to zmienimy - zapewniła.
Również portal www.rss-nachrichten.de użył sformułowania "polski obóz zagłady Sobibór". Szefa tej redakcji także zapytaliśmy, dlaczego wypisują takie kłamstwa. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że oni "tylko przepisują" newsy, a nie są ich twórcami, więc "nie są za nie odpowiedzialni".
Takiej odpowiedzi doczekaliśmy się od kierownika redakcji www.pr-inside.com, który podobny zarzut zbył stwierdzeniem, że dziennikarze portalu nie redagują samodzielnie informacji, lecz tylko je powielają. Zapytaliśmy więc, czy jeżeli otrzymaliby do publikacji informację, że np. kanclerz Angela Merkel jest mężczyzną, to także bez sprawdzania by ją opublikowali. Szef redakcji (w Wiedniu) Hossam Kader odparł, że jeżeli ktoś by napisał, że Merkel jest mężczyzną, to od razu byłoby wiadomo, iż to kłamstwo, ale jeżeli jakaś informacja jest "mniej znana", to za jej wiarygodność odpowiada autor. Zapytaliśmy więc, zdumieni, czy właścicielom portalu www.pr-inside.com nie jest znany fakt, że w latach 1939-1945 w Europie działały jedynie niemieckie obozy zagłady, koncentracyjne lub śmierci. - Nie mam takiej wiedzy - szczerze przyznał Hossam Kader i odesłał nas do autora depeszy, czyli niemieckiej agencji informacyjnej DTS.
Skontaktowaliśmy się więc z agencją DTS i także tam zaprotestowaliśmy przeciwko nazywaniu przez nich obozów zagłady "polskimi obozami". Reakcja była natychmiastowa, bo redaktor naczelny Michael Hoefele szybko przesłał nam wraz z przeprosinami zapewnienie, że to była "tylko pomyłka".
"Pragnę bardzo wyraźnie przeprosić za użyte przez nas sformułowanie, że John Demjaniuk był strażnikiem w polskim obozie zagłady w Sobiborze. To był niestety błąd. Autor depeszy miał jedynie na myśli fakt, że obóz ten znajduje się na terytorium Polski" - napisał do "Naszego Dziennika" jeden z szefów DTS.
Nawet jeżeli jest to syzyfowa praca, to i tak będziemy zawsze zwracać uwagę i nie przestaniemy protestować przeciwko obrażaniu Polski poprzez wypisywanie fałszerstw na jej temat, jakoby nasz kraj budował i posiadał obozy śmierci i zagłady.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-05-14

Autor: wa