Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wyścig śledczych z arbitrażem

Treść

Długo oczekiwana pomoc prawna z Holandii dotycząca śledztwa w sprawie prywatyzacji PZU okazała się niekompletna. Niewykluczone, że prokuratura wystąpi z wnioskiem o uzupełnienie materiału. Zwłoka w procesie, spowodowana opieszałością strony holenderskiej w dostarczeniu informacji polskim prokuratorom, może przekreślić szanse na uniknięcie przez Polskę wypłaty gigantycznego odszkodowania w procesie arbitrażowym wytoczonym Skarbowi Państwa przez holenderską spółkę Eureko, akcjonariusza PZU.

Prokuratura jest niezadowolona z zawartości materiałów procesowych przysłanych z Holandii. - Nie obejmują one wszystkich dowodów, o które występowała prokuratura - poinformował prokurator Zbigniew Niemczyk, naczelnik Wydziału II Zamiejscowego Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Gdańsku. - Obecnie trwa ich analiza i opracowanie stanowiska co do dalszych czynności procesowych, które winny zostać podjęte - dodaje.

Czy prokuratura skieruje wniosek o uzupełnienie pomocy prawnej? - Za wcześnie o tym mówić. Jeśli będzie wniosek o uzupełnienie, to pierwsza dowie się o tym strona holenderska, bo tego wymagają dobre obyczaje - odpowiada prokurator Dariusz Makowski.
O tym, że prokuratura rozważa wystąpienie do Holandii o uzupełnienie pomocy prawnej, świadczy fakt, iż - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - nadesłane materiały analizuje nie tylko pod kątem merytorycznym, ale także w kontekście norm prawa międzynarodowego, umów międzynarodowych oraz różnic pomiędzy prawodawstwem holenderskim i polskim. Ponieważ prokuratorzy nie otrzymali odpowiedzi ze strony holenderskiej na kluczowe pytania, sprawdzają, czy obowiązujące Holandię umowy międzynarodowe nakazują tej odpowiedzi udzielić. Może to przedłużyć postępowanie o kolejne miesiące.
Tymczasem wyjaśnienie mechanizmu afery PZU i wskazanie winnych może mieć decydujące znaczenie dla przebiegu postępowania arbitrażowego w sprawie PZU i orzeczenia o ewentualnym wielomiliardowym odszkodowaniu od Polski na rzecz Eureko. Rzecz w tym, że umowa polsko-holenderska o wzajemnej ochronie inwestycji, na podstawie której sąd arbitrażowy orzekł o winie Polski, a wkrótce rozstrzygnie o rozmiarach odszkodowania - chroni tylko inwestycje legalne. Gdyby prokuratorom udało się wykazać, że przy prywatyzacji PZU doszło do poważnych przestępstw, legalność inwestycji w PZU zostałaby podważona.
Pomoc Holandii w wyjaśnieniu afery PZU ma zasadnicze znaczenie dla śledztwa - tutaj bowiem mają swoje siedziby firmy uczestniczące w prywatyzacji PZU - Eureko oraz bank ABN Amro, który doradzał ówczesnemu ministrowi skarbu Emilowi Wąsaczowi przy tej prywatyzacji. Wąsacz jest jak dotąd jedyną osobą, której przedstawione zostały w związku z tą sprawą zarzuty.
Prokuratura występowała do Holandii o dostarczenie dokumentów i przesłuchanie wskazanych świadków. Brak pełnej odpowiedzi ze strony holenderskiej na wnioski polskich prokuratorów stanowi przeszkodę do dokończenia śledztwa. To zresztą nie pierwsza próba blokowania postępowania. Wcześniej Holandia zwlekała kilka lat z udzieleniem jakichkolwiek informacji, mnożąc problemy proceduralne. Interweniowało nawet w tej sprawie polskie MSZ. W tej sytuacji opinia jednego z byłych członków zarządu PZU, że za aferą prawdopodobnie kryje się nie tylko cały garnitur polityków polskich, ale także holenderskich, zaczyna nabierać cech prawdopodobieństwa. Lobbystyczne naciski w sprawie PZU miały miejsce od dawna, m.in. poprzez Komisję Europejską. Ostatnio KE wszczęła procedurę przeciwko polskiej Komisji Nadzoru Finansowego, gdy ta odmówiła Eureko prawa do kupna dodatkowej puli akcji PZU. Szybkość reakcji KE mówi sama za siebie, zważywszy, że chodziło o nabycie kilku procent akcji.
Mimo braku części istotnych informacji z Holandii prokuratura robi co w jej mocy, aby wyjaśnić mechanizm afery PZU. Z naszych informacji wynika, że śledztwo ma "wyraźnie wytyczony kierunek i toczy się dynamicznie". Trwają przesłuchania świadków. Pomoc prawna ze Szwajcarii, Szwecji i Stanów Zjednoczonych jest w trakcie realizacji.
Małgorzata Goss

"Nasz Dziennik" 2008-07-02

Autor: ab