Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wyścig po mandaty

Treść

W wyborach do Parlamentu Europejskiego będzie można głosować korespondencyjnie, kandydaci na posłów PE nie będą lustrowani, a listy kandydatów zgłoszą wyłącznie partie polityczne - to podstawowe poprawki w ordynacji do PE, które uzyskały poparcie połączonych komisji sejmowych - Europejskiej oraz Administracji i Spraw Wewnętrznych. SLD i PO współdziałały przy forsowaniu tych poprawek. Głosowanie korespondencyjne, co dla polskiego prawa wyborczego jest rewolucyjną zmianą, ma też w przyszłości trafić do ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu oraz samorządowej. Głosowanie listowne zyskało aplauz sekretarza Państwowej Komisji Wyborczej Kazimierza Czaplickiego. Należy podkreślić, że łatwo o kompromitację w tej formie głosowania, w której mają uczestniczyć także cudzoziemcy. Wypełnienie karty za innego wyborcę ma być zagrożone karą aresztu lub grzywny w wysokości od 10 do 100 tys. zł. Jednak w praktyce może dojść do handlu kartami do głosowania na czarnym rynku.
Podczas prac nad ordynacją zawiązał się wyraźny sojusz dwóch partii - SLD i PO. Działały one, jakby umówiły się, że zmienią projekt ordynacji w taki sposób, by pozbawić pozostałych aktorów sceny politycznej najmniejszych szans na uzyskanie mandatu. Służyć temu miało przeforsowanie wspólnymi siłami poprawki posła Bogdana Klicha (PO), która przewidywała przypisanie mandatów w sposób trwały do poszczególnych okręgów wyborczych w proporcji do liczby ludności i ich podział na poszczególne partie na poziomie tychże okręgów. W wyniku tego powstałyby okręgi kilkumandatowe, w których SLD i PO, jako dwie najsilniejsze partie, miałyby szansę przejąć wszystkie lub prawie wszystkie mandaty. Pozostała część opozycji zwróciła uwagę, że w takim modelu wyborczym zostanie sztucznie podniesiony próg wyborczy i przekreślona zasada proporcjonalności - prowadzi on bowiem do sytuacji, że listy kandydatów, na które zagłosowało nawet
15 proc. wyborców w skali kraju, nie uzyskałyby ani jednego mandatu. W projekcie ordynacji przyjętym przez Sejm w drugim czytaniu problem ten nie występował, ponieważ mandaty miały być rozdzielone między partie już na poziomie krajowym. Koalicja SLD - PO pozostała jednak głucha na argumenty i przyjęła poprawkę Klicha. Jednak kiedy prace nad ustawą miały się ku końcowi i pozostawała tylko kwestia podziału kraju na okręgi, okazało się, że w poprawce PO brakuje propozycji na ten temat, a poseł Klich, który jako jedyny mógł - zgodnie z procedurą - usunąć błąd, jest nieobecny. Gdyby zaś został zachowany podział na 11 okręgów, jak w dotychczasowym brzmieniu ustawy, to próg głosów potrzebnych do uzyskania mandatu w okręgu wyniósłby dla każdej listy aż 20 proc. Tymczasem według unijnych standardów nie może on przekroczyć 5 proc., o czym poinformował przedstawiciel UKIE. W tym miejscu w pracach nad ustawą nastąpił pat i zacięła się sprawnie działająca dotąd "maszyna do głosowania" złożona z posłów PO i SLD. Nie było innego wyjścia, jak dokonanie reasumpcji głosowania nad poprawką PO, w wyniku której propozycja Klicha upadła. Oznacza to, że komisja zarekomenduje Izbie w trzecim czytaniu system polegający na rozdysponowaniu mandatów między partie na poziomie krajowym proporcjonalnie do liczby głosów i podziale kraju na 11 okręgów bez przypisanych do nich na stałe mandatów.
Przyjęto propozycje Romana Giertycha, aby w wyborach mogły brać udział wyłącznie partie, a nie komitety obywatelskie. Jak wiadomo, pod tym szyldem wybierali się do parlamentu kandydaci ze środowiska Unii Wolności i Platformy Obywatelskiej, wspierani przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Przewagą zaledwie jednego głosu upadła natomiast propozycja przywrócenia lustracji kandydatów na posłów PE, zarówno obywateli polskich, jak i innych państw Unii, którzy zechcą kandydować w naszym kraju. Lustrację poparły wszystkie kluby opozycyjne z wyjątkiem Samoobrony, jednak na krótko przed głosowaniem tej poprawki opuścił salę Janusz Lewandowski z PO.
Wszystkie poprawki opatrzone rekomendacją komisji będą poddane pod głosowanie w Sejmie.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 18-12-2003

Autor: DW