Wyścig o miejsca pracy
Treść
Ustalenie i ogłoszenie daty nadzwyczajnego szczytu poświęconego problematyce protekcjonizmu w dobie trwającego kryzysu oraz zagrożeń wynikających z jego stosowania - to główne zagadnienia spotkania przewodniczącego Komisji Europejskiej José Manuela Barroso z Mirkiem Topolankiem, premierem sprawującej obecnie prezydencję w Unii Europejskiej Republiki Czech.
Jednym z celów wizyty w Brukseli premiera Topolanka jest ostrzeżenie państw Wspólnoty przed niebezpiecznymi - jego zdaniem - konsekwencjami stosowania praktyk protekcjonizmu gospodarczego, do których - na co zwrócił uwagę - skłoniła rządy poszczególnych państw członkowskich trudna sytuacja na rynku oraz gwałtownie rosnące bezrobocie. Problematyka działań protekcjonistycznych, które - jak podkreśla wielu polityków - podkopują zasady działania wspólnotowego rynku, miała być także głównym tematem spotkania przewodniczącego PE z premierem Francji Fran?oisem Fillonem. Czesi obawiają się wycofania się - w ramach walki z kryzysem - z czeskiego rynku zagranicznych, w tym przede wszystkim francuskich inwestorów. Spowodowałoby to bowiem pogorszenie sytuacji na rynku pracy.
Równolegle na cotygodniowym spotkaniu Komisji do spraw Ekonomicznych i Monetarnych Parlamentu Europejskiego, w którym udział wziął czeski minister finansów, obok spraw związanych z protekcjonizmem zastanawiano się wczoraj, w jaki sposób stymulować gospodarkę, aby osiągnąć tendencję wzrostową, oraz jakie działania należy podjąć w celu stworzenia nowych miejsc pracy. Rozmowy będą kontynuowane dzisiaj.
Nadzwyczajny szczyt gospodarczy, zaproponowany w poniedziałek przez czeską prezydencję, ma się odbyć 1 marca. Decyzja o tym została podjęta po długotrwałych rozmowach telefonicznych między Topolankiem a Barroso. - Celem spotkania głów oraz rządów państw będzie przeanalizowanie dotychczas podjętych działań w ramach planu stymulacyjnego i ich skuteczności - powiedział jeszcze w Pradze przed wylotem do Brukseli czeski premier.
Rzecznik prasowy Komisji Europejskiej Johannes Laitenberger poinformował, iż zwołane w trybie nadzwyczajnym spotkanie pozwoliłoby na wymianę poglądów w ramach przygotowań do szczytu Unii Europejskiej zaplanowanego na 19-20 marca, którego tematem przewodnim będą kwestie ekonomiczne. Ten ostatni z kolei ma stanowić przygotowanie do mającego się odbyć 2 kwietnia w Londynie szczytu grupy G-20.
Jednym z celów misji Topolanka jest również uspokojenie nastrojów po jego zeszłotygodniowej gwałtownej reakcji przeciw stanowisku prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego w kwestii dalszych prób ratowania francuskiej gospodarki. Sarkozy zaapelował, aby w zamian za pożyczki łącznie w kwocie 8 mld euro francuskie koncerny nie likwidowały miejsc pracy w rodzimym kraju, a zrezygnowały z fabryk w Czechach. Stanowiska francuskiego prezydenta bronił wczoraj francuski minister ds. europejskich Bruno Le Maire, który na antenie francuskiego radia France Info przekonywał, iż podjęta przez rząd inicjatywa nie tylko nie jest sprzeczna z unijnym prawem, ale nie nosi znamion protekcjonizmu.
Jeszcze więcej kontrowersji wywołała przedwczorajsza wypowiedź czeskiego premiera. W ostrych słowach skrytykował on rządy krajów należących do unii walutowej, do której notabene Czechy nie należą, iż podejmowane przez nie decyzje zagrażają dalszemu funkcjonowaniu strefy euro. "Odpowiedź krajów strefy euro na finansowy i ekonomiczny kryzys zdeformowała wspólny projekt euro bardziej niż jakiekolwiek inne posunięcie, które można byłoby sobie wyobrazić" - napisał w trakcie czatu na oficjalnej stronie czeskiej prezydencji.
- Nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej, do którego wezwała czeska prezydencja UE, nie przyniesie racjonalnego, ekonomicznego rozwiązania - oświadczył prezydent Czech Vaclav Klaus podczas wczorajszego międzynarodowego forum w Paryżu zorganizowanego przez magazyn
"U. S. Foreign Policy". Jak podał portal Ceskie Noviny, Klaus po raz kolejny powtórzył, że kryzys stanowi w ekonomii standard i jest nieunikniony. Przypomniał też słowa, jakie wypowiedział podczas konferencji w Davos, że bardziej obawia się wysiłków poszczególnych rządów, dokonywanych w celu powstrzymania kryzysu, niż samego kryzysu. Oświadczył, iż od czasu upadku komunizmu pod koniec lat 80. nie doświadczył takiego natężenia interwencji państwa w życie obywateli, jak ma to miejsce obecnie. - Pomysł, że rząd mógłby zakazać zamknięcia fabryki, stanowi stwierdzenie żywcem wyjęte z naszej komunistycznej przeszłości i nie wierzyłbym, że ten [system] mógłby do nas powrócić w 2009 r. - oświadczył Klaus podczas spotkania z dziennikarzami.
Anna Wiejak, Bruksela
"Nasz Dziennik" 2009-02-12
Autor: wa