Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wyrok przed wyrokiem

Treść

Wczoraj umorzono postępowanie w sprawie domniemanego nadużycia, którego w stosunku do ministranta dopuścić się miał proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku. Jak powiedział szef elbląskiej Prokuratury Okręgowej Zbigniew Więckiewicz, ks. prałat Henryk Jankowski jest niewinny...
Nie tak dawno niemal wszystkie środki przekazu, w zgodnym raczej tonie, napiętnowały proboszcza parafii św. Brygidy w Gdańsku jednym z najgorszych oskarżeń. Wielu dziennikarzom wystarczyło byle jakie pomówienie, by w ferowaniu wyroku wyprzedzić sąd. A że w Polsce rację ma ten, kto najgłośniej krzyczy, duża część publiczności "obiektywne" i "niezależne" kłamstwo dziennikarskie uznała za prawdę i przyjęła gromkimi oklaskami. Nie ma co się dziwić. Przecież dzięki takim właśnie metodom ludzie w III Rzeszy uwierzyli, że trzeba wymordować Żydów, by nie utrudniali życia Niemcom, zaś w Związku Sowieckiemu wielu doszło do przekonania, że Stalin stanowi najwyższe wcielenie wartości humanitarnych...
Nie od dziś mamy do czynienia z "kulturą" dziennikarską, w której łamanie wszelkich zasad etycznych jest czymś nadzwyczaj pożądanym, o ile wzbudza sensację, przyciąga wielomilionową publiczność i przynosi wymarzone zyski. Kultywowanie niskich instynktów w tym zakresie przejawia się między innymi w organizowanych ku uciesze gawiedzi publicznych egzekucji. Jednak w odróżnieniu od "ciemnoty średniowiecza", na którą wielu z ich organizatorów tak się dzisiaj obrusza, nie są one efektem "polowania na czarownice", lecz wolności słowa. Niewielu - jak widać - wie, że wolność słowa to coś innego niż swawola wypowiedzi.
Zniesławienie człowieka i odebranie wielu ludziom wiary w jego uczciwość jest ogromnym nadużyciem. Właściwie niemożliwym do naprawienia. Rzecz powinna nas niepokoić, tym bardziej że nie był to w Polsce pierwszy przypadek, gdy dla sensacji media jako prawdę przyjęły kłamstwo oskarżyciela, odżegnując się na wszelkie sposoby od - jak już dziś wiemy - prawdy głoszonej przez oskarżonego, którego z góry pozbawiono obrony. Nie po raz pierwszy "niewygodnego" duchownego zanurzono w błocie. Nawet przestępcy w naszym kraju są pod większą ochroną: nie wymienia się ich z nazwiska i nie pokazuje twarzy...
Sebastian Karczewski

"Nasz Dziennik" 2004-12-21

Autor: kl