Wyrok na polskiego działacza
Treść
Białoruski sąd skazał wczoraj kolejnego działacza Związku Polaków na Białorusi i wezwał na przesłuchanie jego szefową. Dziś ma się odbyć proces jego nieformalnego rzecznika. Państwowe media białoruskie kontynuują ataki na Polskę.
Nieuznawany przez białoruskie władze wiceprezes Związku Polaków na Białorusi Wiesław Kiewlak został wczoraj skazany przez sąd w Grodnie na 15 dni aresztu. Adwokat polskich działaczy po rozprawie powiedział, że wiceprezes był sądzony za wystąpienie w poniedziałek na pikiecie przed siedzibą związku. Wiceprezes Kiewlak jest już piątym działaczem ZPB skazanym w ostatnim czasie na areszt. Wszyscy byli osądzeni na 10- i 15-dniowe pobyty w areszcie. Wczoraj do prokuratury została natomiast wezwana szefowa związku Andżelika Borys. Z kolei dziś w Lidzie ma odbyć się proces nieformalnego rzecznika związku Andrzeja Pisalnika, również oskarżonego o udział w nielegalnej - według władz - pikiecie.
Legalną natomiast, bo inspirowaną przez władze, zorganizowano wczoraj przed ambasadą Polski w Mińsku. Przeprowadzili ją członkowie prorządowego Białoruskiego Republikańskiego Związku Młodzieży (BRSM). Kilkudziesięciu młodych ludzi trzymało plakaty z hasłami: "Nie mieszajcie się w wewnętrzne sprawy Białorusi", "NIE dla polityki podziałów. TAK dla polityki dobra", brzmiącymi jeszcze bardziej fałszywie po ostatnich procesach polskich działaczy. Podobnie jak we wtorek uczestnicy akcji urządzili happening, ustawiając przed wejściem do ambasady stojak z drewnem, na którym widniał napis: "przyjaźń". Następnie dwóch młodych ludzi piłą, na której naklejono polską flagę, odpiłowało kolejny kawałek drewna.
W całkowicie odmiennym tonie sformułowane zostały natomiast nowe oskarżenia białoruskich mediów państwowych wobec Polski. Powtarzają one oskarżenia Mińska, że właśnie Warszawa otrzymała od USA zadanie zlikwidowania prorosyjskiego białoruskiego przyczółka.
Aresztowania Polaków potępiły we wtorek wieczorem Stany Zjednoczone, uznając je za wyraz "stałego nękania" polskiej wspólnoty.
WP, PAP
"Nasz Dziennik" 2005-08-04
Autor: ab